- Nie, nie tak, Holly - zirytował się Joe. - Musisz się skupić.
- To przestań gadać! - Krzyknęłam.
Jestem w SkyLandzie już prawie tydzień. Ze Scottem nie widziałam się, odkąd mnie tu zaprowadził. Nie wiem, czy podrywał mnie tylko po to, żeby tu ściągnąć, czy coś albo ktoś go zatrzymywał...
- Holly! - Wrzasnął Joe, a ja z piskiem uciekłam przed skałą, którą jeszcze parę sekund temu utrzymywałam w powietrzu.
Zmierzył mnie surowym wzrokiem.
- Czy tak według ciebie wygląda skupienie?
Zamknęłam oczy. Skup się. Wzięłam głęboki oddech. Wytarłam spocone ręce o dżinsowe szorty i poprawiłam białą koszulkę bez rękawów.
- Teraz żywioły - rozkazał Joe.
Byliśmy na tyłach Biblioteki. Wyglądało to trochę jak łąka, nawet był strumyk, a dokoła zielono.
Wyciągnęłam ręce ku ziemi i w myślach wypowiedziałam zaklęcie: solum
Ziemia pod stopami staruszka zadrżała i zaczęła się rozstępować.
On się jednak nie bał, bo wiedział, że nawet jeśli go nie lubię, nie zrobię mu krzywdy.
I miał rację. Zrobiłam wokół niego okrąg i stał wtedy na kawałku ziemi, jakby był zamkiem, a to co zrobiłam ja, jego fosą.
Kiwnął głową i zaczęłam formować ziemię spowrotem. Ale... Nie mogłam się powstrzymać... Zgięłam lekko palec, a ziemia pod stopami Joe jeszcze raz zadrżała i starzec się przewrócił.
Śmiałam się głośno, a on gromił mnie wzrokiem i gramolił się na nogi. Odchrząknął.
- Woda.
Skupiłam się na strumyku. Tym razem wyciągnęłam jedną rękę i robiłam koliste ruchy dłonią.
Aqua, pomyślałam.Woda utworzyła wir, który rósł przy każdym ruchu mojego nadgarstka.
- Powietrze - Odezwał się Joe podniecony. No cóż, nie dziwię się. W końcu mi wychodzi, a to nie było proste.
Aer.
Gwałtownie uniosłam ręce w górę i skierowałam w stronę krzaków po mojej prawej. Siła wiatru złamała je.
- Ogień.
To nadal miałam nieopanowane, dlatego Joe cofnął się pare metrów.
Skupiłam całą moją siłę i oddychałam równo.
Candela.
Na mojej dłoni pojawił się płomień. Wpatrywałam się w niego, a on stopniowo się powiększał. Wyciągnęłam rękę w górę i ogień wystrzelił. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
Cóż, za szybko. Ogień nie znikał, a mnie zaczęła parzyć ręka. Krzyknęłam z bólu. Słyszałam, jak Joe przeklinał i próbował usunąć ogień, jednak nie mógł powstrzymać mojej mocy.
Płakałam. Tak bardzo bolało mnie tylko wtedy, gdy zginęli moi rodzice.
- Holly! - Krzyknął Scott, wbiegając na polanę.
Położyłam się na ziemi, a ogień zajął trawę. Tego było za dużo. To tak bardzo bolało...
- Holly, otwórz oczy i skup się na mnie - usłyszałam głos mojego strażnika. - Holly, proszę.
Zrobiłam, o co prosił. Spojrzałam na niego, a jego oczy zaświeciły na złoto. Czułam, że odpływam, ale ból w ręce łagodniał. Usiadłam na kolanach i patrzyłam z niedowierzaniem, jak czerwone oparzenia znikają. To była zasługa moja, czy Scotta?
CZYTASZ
Wszystko, czego pragniesz...
FantasyByło ciemno. Nic nie widziałam. I... Nie wiedziałam gdzie jestem... Czułam jednak, że powinnam się spieszyć. Wybiegłam z zaciemnionej części... czego? Uh, nieważne. Biegłam chyba jakąś szosą. Po obu stronach drogi były małe, drewniane domki. Gdzieni...