Okay. Może ucieczka ze szkoły to nie był dobry pomysł... Szczególnie, kiedy nie miałam samochodu i polowali na mnie Błyszczący. Jak na złość, nasze małe miasteczko jest umiejscowione na odludziu i okala go las. Nikt tędy z reguły nie jeździł, więc maszerowałam środkiem drogi, a po obu moich stronach rozciągały się drzewa.
Podniosłam z ziemi jakąś gałązkę i wymachiwałam we wszystkie strony. Po trochu dlatego, że nie miałam co robić z rękami, a po trochu dlatego, że ten patyczek dodawał mi poczucie bezpieczeństwa. No, małe.
Było cicho. Tylko wiatr zdawał się szeptać mi do ucha, co przypominało sytuację na stołówce. Był tylko jeden sposób, żeby go zagłuszyć.
Zaczęłam śpiewać. Z początku cicho, potem głośniej. Uwielbiałam to. Dzięki muzyce byłam wolna. Zawsze byłam.
Gdy śpiewałam jedną z moich ulubionych piosenek, "Try" - Colbie Caillat, usłyszałam warkot silnika. Zmarszczyłam brwi. Tu przecież nikt nie jeździ... No, oprócz jednej osoby...
- Wagary? Nie ładnie. - Powiedział Scott i uśmiechnął się szeroko. Odwróciłam wzrok i przyspieszyłam, chociaż to on miał samochód...
- Daj mi spokój! - Krzyknęłam.
Zacmokał i złapał się za serce.
- Au. Jak możesz mówić tak do kogoś, kto właśnie uratował cię od kozy?
Zatrzymałam się i uniosłam brwi w niemym pytaniu.
- Poszedłem do dyrektora. Wytłumaczyłem, że miałaś wypadek i że ci pomogłem i dlatego się spóźniliśmy. Pan Cameron był bardzo wyrozumiały i unieważnił karę. - Pisnęłam z radości. - Nie tak szybko. Nic nie mogłem zrobić z twoją karą za ucieczkę z lekcji, więc musisz ją jutro odbębnić.
- Emm... Dziękuję, to i tak dużo.
Znów się uśmiechnął. Miał bardzo ładny uśmiech. Taki... Słodki. A jednocześnie... Seksowny... Ugh, co ja gadam?!
- Po co ci ten kij?
Wymamrotałam coś pod nosem i wyrzuciłam moją broń. Scott zaśmiał się słodko.
- Chcesz jechać po twój samochód?
Energicznie pokiwałam głową. Wsiadłam do pięknego auta, zapięłam pas i Scott wcisnął pedał gazu. Zarzuciło mną i odbiłam się od zagłówka.
Chłopak włączył radio, co bardzo mnie ucieszyło, bo nie chciałam gadać. Byliśmy w połowie drogi, kiedy mi się przypomniało...
- Mike!
Scott zahamował gwałtownie. Spojrzał na zegarek, zawrócił i przyspieszył. Nie jestem pewna, ale jechaliśmy około 150 km na godzinę. To nie było mądre zważając na krętą drogę.
***
Zahamowaliśmy pod szkołą Mike'a, zostawiając ślad opon na ulicy.
- Scott! - Krzyknęłam.
Spojrzał na mnie, a jego oczy się rozszerzyły.
- Holly... Jesteś cała blada...
- Dziwisz się?! Myślałam, że nas zabijesz! Jechaliśmy jak cholerna wyścigówka!
Patrzył na mnie tak, jak debile patrzą na zadania z matematyki, poczym roześmiał się głośno.
Uderzyłam go lekko w ramię i powiedziałam, że to nie jest śmieszne. Wyszłam z samochodu i stanęłam przed maską auta. Po paru sekundach Scott dołączył do mnie, wciąż cały czerwony ze śmiechu. Usiadł obok na masce i szturchnął mnie lekko, co spowodowało mój uśmiech.
CZYTASZ
Wszystko, czego pragniesz...
FantasíaByło ciemno. Nic nie widziałam. I... Nie wiedziałam gdzie jestem... Czułam jednak, że powinnam się spieszyć. Wybiegłam z zaciemnionej części... czego? Uh, nieważne. Biegłam chyba jakąś szosą. Po obu stronach drogi były małe, drewniane domki. Gdzieni...