Część 24

403 38 10
                                    

Itachi powoli szedł wraz z Kisame między drzewami. Zawsze robili tak by nie narzucać sobie tempa. Jeden i drugi nie lubił się śpieszyć uznając to za stresujące i niezdrowie, ale o dziwo...zawsze wyrabiali się w terminie. Uchiha był bardziej rozluźniony niż zwykle, a nawet nie ukrywał lekkiego uśmiechu który zdobił jego twarz. 

-Wydajesz się szczęśliwy Itachi-san. To nowość.- Powiedział Kisame z szerokim uśmiechem, który prawie nigdy nie schodził mu z ust. 

-Powiedzmy, że mam swoje powody.- Odpowiedział przymykając na chwile oczy. Szli jeszcze tak kawałek, aż Itachi nie stanął w pół kroku. Jego mina zrobiła się wręcz niebezpieczna a w oczach mimowolnie zabłysnął Sharingan. 

-Naruko ! Co ty wyrabiasz do ciężkiej anielki ?!- Przez głowę przeszedł mu krzyk bezradności na informacje które do niego dotarły zebrane przez klona. Jego ponadprzeciętną agesję w tym momencie zdradzała nie tylko mina czy Sharingan, ale również ciężkie dyszenie i drgająca brew. 

-Już straciłeś powód do szczęścia ? Coś z Naruko ?- Zapytał Kisame, a wściekły wzrok Itachiego który mógłby go zabić tylko pogłębił jego uśmiech. 

-Cóż..powiesz jak będziesz miał ochotę.- Niby był rozbawiony na jego niecodzienną reakcję, ale wolał go nie denerwować bardziej. Zimn pot na plecach go już wystarczajaco ostrzegał, że...to nie jest dobry pomysł. 

***

Naruko siedziała na zimnej ziemi obserwując powoli bulgoczącą wodę. Co jakiś czas mieszała wywar i go poprawiała, ale tym razem po prostu patrzała na niego tępo. Była zmęczona. Przez jej głowę przechodziło wiele myśli w większej mierze tych złych, a czasem zamiast myśli słyszała potworne huki w głowie które bardzo dobrze znała. 

-Dlaczego przypomina mi się flagrum do cholery? Nawet się nie spodziewałam, że chwilowe odseparowanie tak się na mnie odbije. Nie jestem zdrowa psychicznie. Zdecydowanie..nie jestem.- Pomyślała ubolewając nad swoim stanem. Od rozstania minęło ledwie kilka dni, a klon dalej się nie zdezaktywował. Martwiła się wieloma sprawami, od zwykłych problemów, w co przelać wywar, po jego działanie aż do dalekiej przyszłości. Zaczęła ją boleć głowa, na tyle, że chwyciła się za czoło i je potarła, nie wiedziała czy ból pochodzi od stresu czy nieznośnego hałasu uderzeń, krzyków i rozszarpującej skóry z mięśniami które bombardowały jej głowę. Mimo jej głośnych myśli, gdzieś tam do jej świadomości dobił się alarm, że ktoś zmierza w jej stronę, niemal automatycznie schowała wywar pod łóżko. Nie pomyliła się wiele, niedługo potem usłyszała pukanie do drzwi. 

-Mogę wejść ?- To była Konan, nie trudno było ją rozpoznać po samych krokach jak i głosie. 

-Proszę.- Odpowiedziała na tyle głośno by usłyszała zaproszenie. Powoli drzwi się otworzyły ukazując kobietę, która bez większego skrępowania przeszła przez drzwi i usiadła na łóżku, kiedy Naruko siedziała na ziemi. 

-Zbyt wolno się regenerujesz. Wszytko gra ?- Zapytała zauważając, że wcale nie czuła się tak dobrze jak przekonywała innych członków grupy. Martwił ją jej zmęczony wzrok, wychodzące wory jak i to, że znowu jadła mniej. 

-To przez separację. Nic mi nie jest.- Zapewniła, choć z tymi słowami próbowała też przekonać samą siebie. Nastała między nimi nieznośna cisza którą przerwała Konan, ale nim zaczęła mówić wyciągnęła spod płaszcza małą fiolkę i zawiesiła ją przed nosem dziewczyny. 

-Przyda ci się to do przelania wywaru. Podejrzewam, że Itachi cię ostrzegł przed Tobim i słusznie, ale jeśli będziesz go nagminnie odpychać w końcu zacznie coś podejrzewać. Narazie go przekonałam, że nie ufasz nowym i go sprawdzasz.- Naruko nic na to nie odpowiedziała, chciała przechwycić fiolkę, ale Konan wycofała rękę. 

Uratowana przez Akatsuki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz