Część 4

963 71 5
                                    

Naruko przez kilka dni była w kryjówce sama, znaczy...wiedziała, że Pain ma cały czas na nią oko, ale po za progiem tej świadomości czuła się samotna, to była samotność do której była przyzwyczajona, ale mimo wszystko trochę ją odczuła. Jednak wciąż miała się lepiej niż w tamtych dniach z tamtymi ludźmi. Wiedziała, że jak źle przeprowadzi operacje lub się nie powiedzie najpewniej skończy bez głowy, ale mimo to, wciąż w jej klatce piersiowej tliło się szczęście większe niż przez całe jej życie. Czuła większą wolność niż zawsze, nic nie krepowało jej ciała, mogła spać na łóżku, jadła i piła regularnie. A raczej te ostatnie było wpychaniem. Miała nabrać masy, często nie miał kto jej robić dań, więc sama zaczęła próbować z różnymi skutkami, ale zdecydowanie więcej miała tych złych efektów. Spalone, źle doprawione i często dla ludzi z przeciętnym podniebieniem nie jadalne, ale ona jadła wszystko, nie chciała marnować jedzenia, którego nie wiele czasu wstecz jej tak brakowało. Nie ważne jaką miała postać i jak smakowało, skoro bywało, że potrafiła zjadać do niedawna robale z ziemi to nieco gorszej jakości jedzenie też jej nie przeszkadzało.

-Jeśli naprawdę jesteś Bogiem, to mogę w takiego wierzyć.- Powiedziała to Paina który siedział przed nią. Z tego co słyszała zwykle chodził swoimi ścieżkami i nie zawsze tu był, jednak kiedy kryjówka była pusta, po prostu ktoś musiał jej pilnować by nie uciekła. Pain spojrzał na nią z ukosa.

-Jeśli do takich wniosków skłania cię szklana wody i miska ryżu to łatwo cię przekupić.- Odparł, ale mimo jego słów, gdzieś wewnętrznie wiedział, że to najzwyklejsza wdzięczność.

-Inny Bóg nigdy mi nie pomógł, nie ważne ile mogłam prosić, błagać i płakać. Zupełnie jakby te cierpienie miało być wpisane w moją egzystencję.- Dosłownie mu opowiedziała swoje myśli.

-Doznałaś bólu, ale nie znasz go całkowicie, jeszcze nie.- To było typowe jego stwierdzenie.

-Ból nie jest miernikiem. Każdy może go odczuwać inaczej.- Tak przynajmniej myślała.

-Nigdy nie czułaś bólu przez stratę kogoś ważnego, nie zostałaś dotknięta przez wojnę. Jedyna śmierć jaką mogłaś widzieć to z przepracowania. Ludzi którzy byli ci obcy i nigdy nie okazali ci dobroci. Mylę się ?- On wręcz wiedział, że miał rację.

-Dobroć, łaska, szczęście, miłość, pozytywne uczucia, współczucie. Nikt nigdy nie okazał mi takich uczuć, jak i również ich nie nauczył, więc ich nie znam. Tak naprawdę dopiero je poznaje.- Powoli coraz pewniej patrzała w oczy lidera. Dawał jej taki rozkaz, ale nie była tego nauczona.

-To jakie uczucia znasz ?- Chciał ją chyba nieco poznać. Jej osobowość ściślej mówiąc.

-Ból mentalny i fizyczny, strach, głód i pragnienie.- Spuściła wzrok na blat stołu. Nie chciała płakać na wspomnienia, całe życie uczyła się wysuszenia ich. Inaczej ktoś wykryje w tobie słabość i to wykorzysta.

-Czemu nie potrafisz patrzeć na ludzi jak z nimi rozmawiasz ? W tym świecie, kiedy jesteś wojownikiem, nie możesz sobie pozwolić na taki gest.- Ten tik go bardzo irytował. Pokazywał słabość jak ich mało.

- Buty pana to jedyne co mogłam widzieć. Wzrok i ciało nisko, tak by cię zgnieść, byś poczuł się śmieciem jak ich mało. To było motto handlarzy i ludzi którzy kupowali lub wynajmowali niewolników. Jak się podniosło wzrok na "pana", najpewniej czekała cię chłosta, a zbyt duża pewność siebie też była karana. Dlatego się jej pozbyłam.- Odparła, nie chciała pamiętać tych chwil.

-Podaj przynajmniej dwa przykłady.- Jednak nie było jej dane.

-Pierwszy raz kiedy poprosiłam mydło w nagrodę, w emocjach powiedziałam do Pana, że w nagrodę chce być czysta. Bałam się, że zabije mnie boleśnie, że otworzy mi biczem plecy, wtedy myślałam że nie przestanie póki nie zobaczy każdego organu wychodzącego od tyłu. Nie stało się tak, ale odkażanie ran było koszmarem. Ledwie dotyk gazy był tak palący, że chciało się umrzeć z bólu.- Pokazała liderowi całe zabliźnione plecy, to są rany które zostaną z nią do końca życia.

Uratowana przez Akatsuki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz