Część 20

433 37 16
                                    

Tak jak był założony rozkaz tak Naruko pojawiła się pod bramą, nie ubrała kamizelki ani innego "badziewia" który i tak ledwie coś chronił w jej mniemaniu, przywitała się krótko z kompanami i natychmiast ruszyła z swoją grupą pod punkt wymiany. Oczywiście nie obyło się bez krzyków jej matki, falujących włosów jak ogony Kyuubiego oraz krzyków o nieodpowiedzialności jej męża. Mogła jak najbardziej wyrazić sprzeciw, ale nic z tym nie mogła zrobić kiedy decyzja zapadła, więc jedynie poleciała do biura Hokage natłuc swojemu głupiemu mężowi a blondynka nawet jej nie zdążyła naświetlić, że sama wszystko wymusiła. Pomijając tą mała rodzinną sprzeczkę droga pod sam punkt wymiany owocowała w poważny nastrój, próbowali omówić jakiś plan, ale nawet nie wiedzieli z kim mają do czynienia.

-Plan walki mogę wymyślić dopiero jak już będę wiedzieć kto tam jest, na razie lepiej siedzieć cicho.- Pomyślała obserwując drogę, nawet nie słuchała tego co mówiła jej grupa, przynajmniej do czasu aż nie poczuła ręki na ramieniu. Gdy spojrzała w tamtą stronę natychmiast z obrzydzeniem strzepnęła z siebie rękę dziewczyny.

-Czemu mnie tak traktujesz ? Przecież się kumplowałyśmy.- Zapytała młoda przedstawicielka klanu Uchiha z wyrzutem i wyraźnym zmartwieniem.

-To było kiedyś. Nie sądzę by to się powtórzyło.- Powiedziała szczerze. Nie chciała mieć z nią nic do czynienia.

-Prędzej przeliżę się z Hidanem niż się z tobą zaprzyjaźnię.- Bardzo chciała jej pokazać jak nią gardzi, ale Itachi zawsze jej powtarzał, że zrozumienie i komunikacja w grupie są najważniejsze by misja miała powodzenie, oczywiście nie licząc samych umiejętności.

-Chodzi ci o Itachiego ? Nawet jeśli coś się zmieniło i jakimś cudem coś do niego czujesz więcej niż braterstwo to proszę, dla jego dobra. Pozwól mi się nim zająć.- Powiedziała niemal błagalnie, choć tak naprawdę nie potrzebowała jej zgody. Robiła to przez wzgląd na ich wcześniejszą relację.

-Uwierz, zajęłabym się nim lepiej. I o nic mnie nie proś, nie ważne o co. Nigdy.- Warknęła w jej stronę i skacząc po drzewach nieco przyśpieszyła tempo.

-Uspokójcie się. Zaraz będziemy na miejscu.- Powiedział Asuma zauważając napięcie między dziewczynami.

-Kobiety są kłopotliwe.- Westchnął pod nosem Shikamaru. Niedługo potem dobiegli na miejsce, ustawiając się w odpowiedni szyk kiedy Shikamaru dyskretnie poszedł na dach punktu. Naruko widząc chłopaka z kosą nieco się speszyła i wewnętrznie skrzywiła.

-Hidan...czyli niedaleko jest Kakuzu.- O ile jeszcze z chłopakiem sobie poradzi a raczej dotrzyma mu kroku to Kakuzu nie jest takim łatwym przeciwnikiem. Nie zgładzi ani jednego ani drugiego, ale może przynajmniej ich unieszkodliwi.

-Byłem tam tylko chwile a moje ubrania już śmierdzą.- Usłyszała marudzenie mężczyzny który wąchał swój płaszcz.

-Bo to trupiarnia, nie ma tam nic innego.- Powiedziała to chłopaka jak gdyby nigdy nic czym zwróciła na siebie jego uwagę.

-Naruko !- Izumi warknęła w jej stronę za wdawanie się w dyskusję z wrogiem.

-Znamy się ?- Zapytał nie poznając dziewczyny ani nie kojarząc zbytnio imienia które przed chwilą tu padło.

-To zależy, w każdym razie oby Jashin był dziś z tobą, przyda ci się.- Naruko wzięła w dłoń swój kunai. Co prawda nie był to sztylet, ale w aktualnej sytuacji nie robiło jej to różnicy.

-Co to Jashin ?- Zapytała Izumi Asumę który stał obok, skoro Shikamaru wskoczył po cichu na dach punktu wymiany to mieli tylko siebie licząc na to, że chłopak szybko unieszkodliwi ich pierwszego oponenta.

Uratowana przez Akatsuki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz