Część 7

905 64 5
                                    

Cała trójka maszerowała spokojnie, przez resztę trasy do Konohy nic specjalnego się nie wydarzyło. Nim weszli do Konohy jeszcze ją podziwiali z góry, a raczej spektakularne zniszczenia przez ostatnie wydarzenia tutaj. Naruko zauważyła, że mina Itachiego nieco się zmieniła, była bardziej zatroskana. Szarpnęła go za rękaw by na nią spojrzał a gdy w końcu to zrobił pociągnęła oba swoje kąciki ust układając swoją twarz w uśmiech, a gdy je puściła zostawiła je w tej pozycji i przymknęła oczy. Chciała go w ten sposób pocieszyć i chyba się udało bo sam posłał jej szczery uśmiech. W końcu ruszyli dalej. Spokój który im towarzyszył niemal cały czas był im na rękę po za faktem chęci przetestowania broni.

-Cóż...nie śpieszy się.-Pomyślał Itachi patrząc w stronę blondynki. Zawsze trzymała się blisko jego osoby, mimo usilnych prób stwarzania pozorów, że tak nie jest. Właśnie przechodzili przez niemal wykopaną drogę, a pole widzenia było ograniczone przez lekką mgłę. Tak naprawdę tylko dziewczyna miała lekki problem, nie powiedziała nic tylko wymownie chwyciła Itachiego za skrawek płaszcza. Powoli dostrzegała małą bramkę i strażnika. Wyglądała jak boczne wejście, mężczyźni jak gdyby nic przeszli obok strażnika, który na chwile ich zatrzymał upomnieniem, jednak gdy tylko spojrzał w oczy Itachiego momentalnie zemdlał. Natychmiast ruszyli dalej. Naruko oglądała budynki na początku z zaciekawieniem, które stopniowo zamieniało się w ból i z smutkiem posłała Itachiemu pytające spojrzenie. Wiedział o co chciała zapytać, ale nie potrafiła go wypowiedzieć, postanowił szybko załagodzić jej ciekawość i pod kapeluszem lekko przytaknął jej głową. Im dalej szli tym mgła bardziej opadała aż w końcu ogrzewały ich ciepłe promienie słoneczne i puściła swojego towarzysza, Naruko spoglądała na pracujących ludzi którzy odbudowywali domy, dachy, drogę. Właściwie wszystko, tylko niektórzy posyłali jej podejrzane spojrzenia.

-Albo jest bardzo podobna, albo on znowu się wygłupia i zaczepia ludzi.- Powiedział mężczyzna do swojego kolegi kiedy nieśli deski.

-On tworzy ładniejsze ciało bez takich potwornych niedoskonałości, więc to nie on.- Cała trójka to usłyszała, jednak wychodziło na to, że tylko Itachi się tym przejął kiedy ścisnął dłoń w pięść pod płaszczem. Nie miał ochoty słuchać takich rzeczy, zwłaszcza od osób które nic nie wiedzą. Kisame wydawał się mu nie wzruszony, a kiedy ukradkiem spojrzał na Naruko wydawała się tego nie słyszeć. Nie jest już w niewoli do cholery, więc chyba może protestować kiedy słyszy obelgę prawda ? Te blizny to jej relikt przeszłości, który zostanie do końca życia, był wściekły ale sam jednak postanowił nic nie robić, w końcu nie po to tu są by na siebie zwracać uwagę, więc musiał to stłamsić.

-Zniszczona.- Powiedziała cicho do siebie. Powoli przybywało coraz więcej ludzi a oni nie mieli się gdzie ukryć, mimo braku palącej potrzeby na to, póki co nie byli aż tak znaną grupą. Naruko na chwile zatrzymała się przy wystawie z książkami i zagapiła się w nią. Itachi kawałek dalej zauważył, że brakuje mu jednej osoby i odwrócił się za siebie. Na szczęście daleko nie odeszli, więc była jeszcze w zasięgu jego wzroku. Nieśpiesznie podszedł do dziewczyny i wyciągnął w jej stronę lewą rękę.

-Nie oddalaj się jeśli nie chcesz się zgubić.- Upomniał ją by w końcu zwróciła na niego uwagę. Naruko spojrzała w czerwień jego oczu i chwyciła jego dłoń.

-Wybacz mi.- Skarciła się sama w sobie i przeniosła wzrok na buty chłopaka. Ten szybko podniósł jej podbródek i zmusił by na niego spojrzała.

-Nic nie szkodzi, ale masz się nie oddalać.- Jego głos był miękki i spokojny. Może i te nawyki go denerwowały, ale w pełni je rozumiał. Musiał być cierpliwy i ją uczyć, że już nie musi się tak zachowywać. Lekko pociągnął ją w kierunku Kisame i wznowili chód. Każdy z mieszkańców z sobą rozmawiał, czasem do jej uszu dochodziły ciekawe rozmowy, ale ciekawsza ją naszła gdy przechodzili obok budki z ramen.

Uratowana przez Akatsuki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz