Wstałem wczesnym rankiem i obudziłem Francję mówiąc jej że czas się pakować. Kiedy byliśmy już gotowi jak na zawołanie przyjechała ciężarówka do przeprowadzek. Panowie powynosili wszystkie meble i od razu pojechali na nowy wyznaczony adres. Ja razem z Francją wsiedliśmy do auta i również udaliśmy się do nowego domu.
Francja jak to Francja zaczęła swój lekki makijaż w moim aucie.
-Naprawdę musisz się teraz malować? Przecież jesteś już piękna bez makijażu - powiedziałem włączając nawigację.
-Tak muszę. I dziękuję - uśmiechnęła się do mnie w wróciła wzrokiem do lusterka.
Westchnąłem tylko i pojechałem dalej.-Tylko proszę jedź łagodnie - powiedziała dalej przeglądając się w lusterku i nakładając na siebie warstwy ze zestawu małego tynkarza.
-Postaram się.
Po pewnym czasie zrobiliśmy się oboje głodni więc Francja wyciągnęła niewielką torbę z jedzeniem na drogę.
-Co byś chciał zjeść? -zapytała grzebiąc w siatce.
-A co masz? -odpowiedziałem pytaniem.
-Kanapki, jabłko, banana, żelki i czekoladę -odpowiedziała.
-Daj kanapkę.
-Za buziaka - powiedziała przybliżając się do mnie i układając usta w dzióbek.
Westchnąłem i trochę zwolniłem, po czym rękę położyłem na jej policzku i pocałowałem ją.-Interesy z panem to czysta przyjemność - powiedziała podając mi kanapkę.
-Myhy.
Reszta drogi minęła w ciszy. Nie licząc muzyki lecącej z radia. Co jakiś czas Francja robiła ze mną podobne "interesy" co do jedzenia. Szczerze byłem na to obojętny. Za bardzo pochłonęły mnie myśli o nowej okolicy oraz zalały pytania na które za niedługo mogłem poznać odpowiedź. Głównie dręczyli mnie sąsiedzi. Miałem nadzieje że nie będzie tam za dużo starych dziadów którzy są szczerze, aż do bólu irytujący. Uspokajałem się w tym temacie myślą, że w ogłoszeniu pisało iż dana okolica jest wyjątkowo żywa. Dodano to do wad, zapewne dlatego że nie każdy lubi gdy jest głośno. Mnie hałas osobiście drażni gdy trwa dłużej niż jest to konieczne, za to moja dziewczyna, mrs. Francja, uwielbia towarzystwo. Postanowiłem więc, że w jednym z pokoi zrobię sobie wygłuszanie. Po prostu nie będzie do mnie dochodzić z zewnątrz żaden dźwięk nawet wtedy, gdy milimetr za drzwiami do niego będzie jakiś gruby melanż.
Z takowych zamyśleń wyrwał mnie dźwięk z mojego telefonu mówiący, że jestem już na miejscu. Szybko się rozglądnąłem pobudzając przy tym i zaparowałem na podjeździe koło auta z naszymi meblami i innymi gratami. Pracownicy, widać było, że już jakiś czas temu zaczęli wszystko wnosić. Wysiadłem z auta, a Francja po chwili zrobiła to co ja. Zacząłem się przypatrywać naszemu nowemu domu. Jednym słowem wyglądał jak wyciągnięty z randomowego amerykańskiego filmu. Choć może najbardziej obstawiłbym na Zmierzch, na którym punkcie Francja ma ostatnio jakąś faze i już drugi maraton z niego skończyłem oglądać z nią właśnie wczoraj. Czuje że ta baba wykończy mnie na śmierć z tymi swoimi przeróżnymi zachciankami. Po krótkiej chwili odwróciłem się do nowego dobytku plecami, tym samym oglądając okolice. Domy były podobnej budowy, lecz każdy w innym kolorze.
Francja zdążyła już najwyraźniej się napatrzeć i zawołała mnie bym pomógł jej z bagażami. Idąc w stronę bagażnika zauważyłem że okolica zrobiła się cicha, a wszyscy którzy byli na dworze wpatrywali się w nas z uśmiechem i rozmawiając między sobą. Szybko wyjąłem bagaże i oczywiście dama poniosła tylko swoje torebeczki mówiąc, że jest za słaba i nie dała by rady wnieść większych rzecz. Kiedy wniosłem bagaże do nowego domu podszedł do mnie jeden z pracowników.
-Pozanosiliśmy już wszystko w takie miejsca jakie pokazywał nam pana plan... - powiedział pokazując kartkę.
-W takim razie pozwól, że zanim pojedziecie wszystko sprawdzę - odpowiedziałem zabierając kartki.
Powoli sprawdzałem wszystkie pomieszczenia, ustawienie mebli oraz czy są wszystkie. Nie miałem się do czego przyczepić. Zapłaciłem i podziękowałem robotnikom za ciężką prace, po czym odjechali. Zaraz po tym wraz z Francją zaczęliśmy się rozpakowywać. Akurat jaki idealnie skończyliśmy się rozpakowywać zadzwonił dzwonek do drzwi. Francja wystrzeliła jak z procy biegnąc do drzwi. Ja natomiast zszedłem powoli w ich kierunku. Kiedy już doszedłem zauważyłem jak pewien chłopak mało-masywnej budowy, a za razem wysoki trzyma ciasto w rękach, a za nim stoi jeszcze wyższy i wręcz bardzo dobrze zbudowany mężczyzna z uszanką, co mnie zdziwiło bo przecież był środek lata. Natomiast obaj mieli przyjazny wyraz twarzy. Kiedy niższy mnie zauważył wręcz krzykną w moim kierunku.
-Hello nowy sąsiedzie! - krzykną unosząc jedną rękę i machając.
Uśmiechnąłem się, czy bardziej wykrzywiłem w jego kierunku mniej śmiale odmachując.
-Choć, choć - powiedziała do mnie Francja poganiając ruchem ręki. - To jest Niemcy, nie jest jakoś super towarzyski, ale ma złote serce! - przedstawiła mnie. - Ten w okularach to Ameryka- -zaczęła przedstawiać sąsiadów, ale niższy jej przerwał.
-Wystarczy USA, nie musi być tak oficjalnie - podrapał się po karku.
-Rosja - wtrącił się wyższy nim Francja zdążył wydać jakiś dźwięk. - Wiem, że jesteście nowi, ale jeśli by wam to nie przeszkadzało zapraszam na sąsiedzką imprezę do nas. Mieszkamy naprzeciwko jakby coś. No, a jak przyjdziecie poznacie też resztę sąsiadów z całej okolicy, chyba, że ktoś nie będzie chciał przyjść - zapewne zaprosił nas Rosja.
-Z przyjemnością przyjdziemy - oznajmiła bez mojej zgody Francja biorąc placek od USA.
Nasi nowi oddalili się z krzykiem zawiadamiając całą okolice o najbliższej imprezie. Naprawdę zdziwił mnie widok jak oni wszyscy potrafią tu mieszkać, tak jakby byli jedną rodziną.
CZYTASZ
Ich liebe dich || Gerpol
Teen FictionNiemcy przeprowadza się razem z Francją (jego dziewczyną) w nową, podobno lepszą, okolicę. Tam od miejscowych dowiaduje się o tajemniczym domu na końcu ulicy ze zamkniętymi wielkimi wrotami. Z każdą nową informacją na temat tej tajemniczej posiadłoś...