15. Prawda o Polsce

2.6K 139 183
                                    

Staliśmy jeszcze chwilę bez słowa. Później skierowałem mój wzrok na Polskę, a on tylko głośno westchną.

-No nic. Uznajmy, że to zdarzenie nie miało miejsca najlepiej - na jego słowa przytaknąłem głową i wyszedłem z celi ojca. - Ale najpierw weź mi pomóż z ciałem ZSRR

-Jasne  - odpowiedziałem i skierowałem się w stronę martwego już kumpla mojego ojca.

Przełożyliśmy go na jakąś folię i ciągnęliśmy w stronę cmentarza, który wcześniej postanowiłem sobie pozwiedzać. Kiedy już tam doszliśmy Polska rzucił mi łopatę, wskazał miejsce i kazał zacząć kopać. A on sam gdzieś poszedł. Jak byłem już w połowie Polska wrócił ze sporym kamieniem z jakimś napisem. Postawił ten dość duży kamień jak nagrobek i pomógł mi kopać. Cały czas wszystko robiliśmy w milczeniu. Po zakopaniu ciała do mojego domu również wracaliśmy w milczeniu, a po drodze już kiedy szliśmy między domami zapadała cisza i każdy obserwował jak idziemy. Trochę mnie to denerwowało, ale nie miałem siły ani pomysłu co z tym zrobić. Ponieważ był już wieczór Polska tylko szybko powiedział, że zrobi nam kolacje. Ja w tym czasie poszedłem do mojego gabinetu i sprawdziłem status przesyłek i okazało się że jutro mają dojść, więc za niedługo będę mógł kontynuować remont w willi. Oprócz tego zacząłem nadrabiać zaległości z pracy, a trochę się ich nagromadziło, więc chyba zerwę nockę aby chociaż trochę nadrobić zaległości. W trakcie przerwało mi pukanie do drzwi, a zaraz po nim wszedł Polska z jedzeniem które postawił mi na biurku i zaczął się patrzyć w papiery.

-Dziękuję - powiedziałem po czym pocałowałem go w policzek.

Dopiero po chwili skapnąłem się co zrobiłem i energicznie obróciłem się w stronę Polski który wyglądał jak burak, a ja sam trochę spanikowałem.

-Przepraszam! To jakoś tak samo wyszło! - zaczynałem się chaotycznie tłumaczyć, ale Polska mi przerwał zakrywając moje usta dłonią.

-Nic nie szkodzi. Lubię to - powiedział dając mi buziaka w czoło i skierował się w stronę drzwi, a kiedy już je zamykał dodał. - Smacznego skarbie.

Zawiesiłem się na chwilę. Czy to znaczy, że jesteśmy razem? Nie myśląc długo wziąłem talerz z jedzeniem i szybko popędziłem w stronę Polski który oglądał coś w telewizji. Usiadłem przy stole i zacząłem jeść.

-Musimy porozmawiać - powiedziałem w stronę Polski.

-Nie brzmi to przyjemnie - zaśmiał się nerwowo.

-Mamy dwa tematy do obgadania - powiedziałem z poważną miną na co Polska się zestresował.

-O co chodzi? - było słychać, że się stresuje po jego głosie.

-Pierwsza sprawa jest taka, że pomiędzy nami dużo się działo iiiiii czy my jesteśmy razem? - trochę się tym zażenowałem, a Polska się zaśmiał.

-Nie stresuj mnie tak! - rzucił we mnie poduszką. - No ale fakt, że to wygląda jakbyśmy ze sobą chodzili.

-Więc chciałbyś... - nie dokończyłem bo Polska się niebezpiecznie zbliżył.

-Tak~? - zapytał flirciarskim głosem siadając mi na kolanach i sprawiając, że dzieliły nas centymetry.

-...Zostać moim chłopakiem? - uśmiechnąłem się lekko, a on mnie pocałował.

-To jest moja odpowiedź - zaśmiał się krótko i uroczo kiedy skończyliśmy się całować.

-Wezmę to za tak - uśmiechnięty przytuliłem go mocniej. - Jednak druga sprawa jest mniej przyjemna - po tych słowach obu nam zrzedła mina.

-O co chodzi? - zapytał z troską.

-O to co powiedział mi ojciec. - Polska patrzył na mnie oczekując kontynuacji. - W skrócie mówił, że nie można ci ufać, bo jesteś starszy od niego i to ty go nauczyłeś wszystkiego przez co stał się takim potworem... - Polska się na to zaśmiał.

-Twój ojciec mógł pomyśleć, że ja i mój ojciec jesteśmy tą samą osobą. Każdy mówił, że jesteśmy jak dwie krople wody. Kiedy twój ojciec zaczął psuć świat ja byłem dopiero w przedszkolnym wieku. Zgaduję więc, że jestem troszkę od ciebie starszy. Ledwie może od dwa lata. Jednak kiedy ja już byłem w odpowiednim wieku mój ojciec po prostu zniknął. Mówię, że byłem w odpowiednim bo wyglądałem dosłownie jak jego kopia. Matka nie mogła tego znieść i swój ból wylewała na mnie, ale miała przez to ogromne wyzuty sumienia i po prostu się zabiła. Taką karę sobie wymyśliła za bycie okropną matką - mówił nie wzruszony i z uśmiechem.

-Przykro mi - zacząłem głaskać Polskę.

-Nie potrzebnie - uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Twój ojciec mówił coś jeszcze?

-Abym pojechał do naszego domu rodzinnego, znalazł ukryte pomieszczenie i tam się dowiem całej prawdy - westchnąłem.

-Czyli będzie wycieczka? - zapytał energicznie Polska.

-Można sobie wycieczkę zrobić - zaśmiałem się krótko. - Przy okazji się tam zatrzymamy na chwilę i po ogarniam parę spraw w firmie. Mam nadzieje, że nie będzie ci to przeszkadzać.

-Nie będzie - uśmiechnął się szeroko.

-Może pojedziemy za tydzień? - zaproponowałem.

-Dlaczego nie jutro? - zapytał.

-Bo jutro przyjeżdżają rzeczy na remont twojego domu - na te słowa Polska zaczął jęczeć.

-A nie można ich po prostu odebrać i sobie poczekają aż wrócimy? - podał propozycje.

-Dlaczego aż tak bardzo ci się tam pali? - zaśmiałem się.

-Ciekawy jestem po prostu - wzdął policzki.

-Jak tak bardzo chcesz to idź się spakować aby być gotowym - na te słowa Polska błyskawicznie zeskoczył mi z kolan i ruszył ku naszemu pokoju.

Dokończyłem kolacje i zacząłem wieczorną rutynę, zapominając o tym, że miałem dzisiaj ogarnąć zaległości z roboty. Później zacząłem też pakować swoje rzeczy i położyłem się spać, a Polska chwile po tym do mnie dołączył.


***


Jechaliśmy już autem, a Polska robił za radio, a ja czasem przyłączałem się jako chórek.

-Zgłodniałem - na te słowa Polska sięgnął do torby po jakieś jedzenie.

Kiedy miał mi je już dać szybko cofnął rękę i popatrzył się na mnie wymagająco.

-Dostaniesz za buziaka - zaśmiałem się na jego słowa i zwolniłem trochę auto.

Przechyliłem się ku niemu jedną ręką chwytając jego policzek i pocałowałem go krótko ale namiętnie. Wtedy już trochę czerwony Polska dał mi bez słowa moje zasłużone jedzenie na co się zaśmiałem. Reszta drogi minęła nam podobnie tylko czasem przerywały ją postoje na siku. W końcu to była przed nami dość długa droga. Kiedy w końcu dojechaliśmy i zaparkowałem na podjeździe, Polska zaczął klaskać i wydawać z siebie okrzyki radości. Zaśmiałem się na tylko na jego zachowanie i poszedłem wyciągnąć bagaże. Popatrzyłem się na dom i westchnąłem mniej przyjemnie, a Polska z uśmiechem poklepał mnie po ramieniu również się patrząc na dom. Na jego twarzy widniał uśmiech, jednak dało się wyczuć nutkę niepokoju.

Ich liebe dich || GerpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz