9. Kim ty jesteś?!

3K 167 315
                                    

Poszliśmy do jedynego sklepu w okolicy, który na całe szczęście jest całodobowy. W trakcie drogi do niego, zgodziłem się użyczyć Polsce moją kuchnię. Zakupy mijały nam spokojnie. Ja trzymałem koszyk, a Polska ładował do niego tyle ile się dało. Ciekawie zaczęło się robić dopiero wtedy kiedy Polska zobaczył półkę z alkoholem. Praktycznie się do niej przeteleportował. Chwilę po tym jak już do niego podszedłem stanął koło nas Rosja. Trochę się przestraszyłem, bo był koło mnie Polska, który raczej nie chciał być rozpoznany.

-Siema Niemcy i kolego Niemca - przywitał się Rosja i zaczął przebierać w dziale z wódką.

-Heej... - również się przywitałem lekko zestresowany. - Co ty tutaj robisz? 

-Robię zapasy na jutrzejszą imprezę. Jak chcesz to wbijaj z kolegą. - powiedział obojętnie po czym spuścił wzrok na niższego. - Tej, mały. Jesteś w stanie mi polecić coś dobrego? - zwrócił się w stronę Polski.

Mój towarzysz jedynie sięgną po jakiś napój i podał go Rosji.

-Hahah - zaśmiał się krótko najwyższy. - Lubię cię mały, znasz się na rzeczy. Może w końcu będę mieć godnego rywala. Musicie wpaść koniecznie jutro na moją imprezę! - uderzył mnie w ramię i poszedł w stronę kasy i odwrócił się do nas jeszcze na chwilę. - Tak w ogóle to Rosja jestem - stał chwile wpatrzony w Polskę oczekując odpowiedzi, ale kiedy jej nie uzyskał zaczął rozkładać rzeczy na ladę.

W ciszy dokończyliśmy już zakupy. Wychodząc ze sklepu Polska się odezwał.

-Myślę, że można by było pójść jutro na tą jego imprezę - powiedział spokojnie, obojętnym tonem.

-Jesteś pewien? - zapytałem nie rozumiejąc jego zachowania.

-Tak, może być ciekawie - zaśmiał się krótko.

Jak doszliśmy do mojego domu, wymyśliłem abyśmy cicho weszli, aby zaskoczyć Francję, albo w ogóle aby się najlepiej nie dowiedziała o naszym nocnym pobycie w domu. Włączyliśmy lampki przy kuchni aby było jak najciemniej, ale jednak dalej było coś widać. Z cichym śmiechem pomagałem Polsce gotować jego ukochaną potrawę - pierogi. Mieliśmy z tym mnóstwo zabawy. W skrócie cali byliśmy w mące. Staraliśmy się również śmiać jak najciszej. W pewnym momencie usłyszeliśmy kroki dochodzące od strony schodów. Szybko zamilkliśmy, a Polska z powrotem ubrał kaptur i maseczkę. Po chwili stała przed nami zaspana, lecz ożywiona Francja w samym szlafroku.

-Co tu się odwala?! Niemcy?! Co ty tu robisz?! I kto to jest?! - zaczęła się drzeć na wpół przerażona, zdezorientowana i wkurzona.

-Spokojnie - chciałem do niej podejść, ale znowu usłyszałem kroki od strony schodów, co wytrąciło mnie z równowagi.

-Nie schodź tu! - wydarła się ponownie Francja w stronę dźwięku.

Na jej nieszczęście źródło dźwięku jednak do nas podeszło. Był to facet mniej więcej mojego wzrostu i w moim szlafroku.

-Kto. To. Jest? - spokojnie z wkurwionym wyrazem twarzy zapytałem Francję.

-Niemcy... To nic nie znaczy... - zaczęła mówić wyraźnie speszona.

-Ja tu kurwa haruje, daje ci pieniądze na twoje paznokietki i inne pierdoły, a ty na boku sypiasz z innym?! - uniosłem ton.

-A ten ktoś za tobą to kto?! Ty też nie jesteś święty! - zaczęła mnie teraz kontratakować.

-Sklej pizdę i odpowiedz na moje pytanie! - teraz byłem poważnie wkurwiony.

W tym momencie poczułem jak ktoś obejmuje mnie w talii. Popatrzyłem się za siebie i był to Polska. Uspokoiło mnie to trochę. Reszta zbiorowiska również wpatrywała się w to co aktualnie robił Polska. Stanął koło mnie dalej mnie obejmując i zaczął mówić.

-Niemcy... Nie warto się tak produkować. Nawet nie próbuj się wysilać, bo naprawdę nic nie wyciągniesz z tego cienia człowieka który teraz praktycznie składa się z samego sylikonu i rozumu mniejszego od ptasiego, co tylko pasożytuje na wszystkim na czym się da - pogłaskał mnie po policzku nawet nie zaszczycając spojrzeniem pozostałą dwójkę.

Zaśmiałem się na jego słowa i kazałem się wynieść Francji w trybie natychmiastowym, aby rano nie było po niej śladu. Wkurzona zaczęła mnie jeszcze wyzywać od pedałów. Po paru godzinach wyszła ze wszystkimi swoimi rzeczami i razem z jak się okazało Wielką Brytanią jak to kazał na siebie mówić.

Kiedy już wyszła stanęła przed drzwiami odwróciła się w moją stronę i ignorując Polskę zapytała czy jestem pewien tego co teraz robię. Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, bo Polska położył swoją dłoń na moim poliku i przekręcił moją twarz abym patrzył się tylko na niego, po czym po patrzył się na Francje i powiedział za mnie, że jestem pewien. Po tym stwierdzeniu pokazał Francji środkowy palec, uchylił kawałek swojej maski i... pocałował mnie.... Byłem strasznie zaskoczony tym co zrobił. Francja tylko na to fuknęła i władowała się do samochodu WB. Co prawda to było tylko zwykłe muśnięcie, ale... jednak się tego nie spodziewałem.

Po tym zdarzeniu Polska się zaśmiał, a ja dalej z lagiem zamknąłem drzwi za Francją. 

-Mam nadzieję, że się nie złościsz za to co zrobiłem - powiedział wyciągając pierogi z garnka i dając je na dwa talerze.

-Nie jest dobrze... Dzięki za pomoc z Francją - zaśmiałem się krótko.

-Wyganiacz suczek do usług - zaśmiał się podając mi talerz ze swoim daniem specjalnym.

-Skoro Francji już tu nie ma to co ty na to aby tu ze mną zamieszkać na czas remontu twojej posiadłości? - zapytałem siadając do stołu koło Polski.

-No spoczko - uśmiechną się zapychając się jednocześnie pierogami co mnie rozśmieszyło.

Kiedy już zjedliśmy postanowiliśmy wrócić do domu Polski aby go spakować oraz odzyskać moje auto. Czas miną nam szybko i zabawnie. Była około ósma rano kiedy Polska był w pełni spakowany i gotowy do przeprowadzki. Nawet jak jechał ze mną w aucie miał na sobie kaptur i maseczkę na wszelki wypadek. W domu postawił warunek, że jak ma w ciągu dnia chodzić z normalnie odsłoniętą twarzą to okna muszą być zasłonięte.

-Dlaczego tak strasznie się ukrywasz? - zapytałem naprawdę ciekawy jego zachowania.

-Nie lubię tłumów i po za tym, to po tych wszystkich "legendach" jakie krążą o mnie w okolicy to raczej wszyscy omijali by mnie szerokim łukiem i cały czas by szeptali za moimi plecami nawet mnie nie znając. To by było za bardzo denerwujące - westchnął

-Czyli jak poznają cię lepiej nie znając twojej tożsamości to wtedy się ujawnisz? - dopytywałem starszego.

-Zobaczymy co czas przyniesie. -  zaśmiał się ściągając z siebie bluzę i maskę. - A teraz to lepiej się zdrzemnąć. Dobranoc - i w ten oto sposób rzucił się na mnie siedzącego na jedynym łóżku, przez co padłem jak długi i robiłem mu za poduszkę.

Westchnąłem i też zasnąłem z lekkim uśmiechem.

Ich liebe dich || GerpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz