Szybko zwiedziliśmy te mini zoo na które Polska tak bardzo naciskał. Kiedy wychodziliśmy z niego drugim wyjściem przypomniało mi się 'ukryte' miejsce w parku. Uwielbiałem do niego chodzić jak byłem młodszy. Czułem wtedy spokój i coś w stylu magii wiszącej w powietrzu. Czułem się tam swobodnie. Polska szybko zgodził się na mój pomysł aby tam zajrzeć. Poprowadziłem go w stronę największych krzaków i bluszczy. Polska się śmiał, że chce go w tych krzakach wyruchać. Ja tylko szedłem cicho z każdym krokiem czując się coraz bardziej rozluźniony. Co chyba powoli i mój chłopak zaczynał zauważać. Kiedy doszliśmy do największej kępki bluszczu, po prostu jak zasłonę odsłoniłem je ujawniając klaustrofobiczne przejście. Puściłem Polskę przodem, jako iż i tak był drobniejszy. Kiedy już stanąłem na polanie która zewsząd była otoczona skałami pokrytymi bluszczem i na jej środku znajdowało się trochę większe oczko wodne z zwykłym drewnianym mostem, a kawałek za nim znajdowała się stara chatka zrobiona z drewna i kamienia. Byłem przeszczęśliwy kiedy tu byłem. Podszedłem do oczka i przywitałem się z rybami które od zawsze w nim były. I jak zawsze stanąłem na barierce od mostu i wskoczyłem na dach chatki. Odległość nie była najbliższa, więc zawsze wtedy czułem się jakbym latał. Polska natomiast cały czas wyglądał na zdegustowanego, wystraszonego i jakby miał zaraz puścić pawia. Nie rozumiałem go.
-Coś nie tak? - spytałem się.
-Kurwa Niemcy gdzie ty mnie zabrałeś? - wyglądał na poirytowanego i również wystraszonego.
-Do mojego ulubionego miejsca. Mówiłem ci - nie mogłem go zrozumieć.
-Dlaczego to miejsce jest twoim ulubionym. I co do cholery jasnej się z tobą dzieje??? - stał się strasznie blady.
-Lubię to miejsce ponieważ jest spokojne ciche i piękne, uporządkowane. I nic się ze mną nie dzieje, tak sądzę - odpowiedziałem.
-Kurwa typie. Tu jest jeden jebany cmentarz. Nie widzisz tego? Wszędzie tu są trupy albo ludzi albo zwierząt z czego niektóre się tu dalej rozkładają. A ty przed chwilą przywitałeś się z kałużą która powstała na skutek wylania się chemikaliów z beczki na którą wszedłeś i skoczyłeś na coś co wygląda jak bomba. Ty się dobrze czujesz? Co ty ćpasz całe życie? I jako wisienka na torcie to otaczają cię jakieś coś co wygląda na czerwone punkciki które latają i to raczej nie są świetliki - kiedy skończył mówić zatkało mnie.
-O czym ty mówisz? Nic takiego tu nie ma - nie wiedziałem co się dzieje.
-Mógłbyś do mnie przyjść?
-Po co - nie wiedziałem co on kombinuje.
-Proszę - zeskoczyłem z tego domku niby bomby i podszedłem do Polski.
Ten przyłożył mi rękę do czoła i nagle zaczęło mnie coś bardzo piec. Jednak dalej stałem w miejscu wytrwale. Kiedy oderwał ode mnie już swoją rękę powiedział, że starał się coś naprawić w moim umyśle i nie wie czy mu się udało, więc poprosił mnie abym jeszcze raz spojrzał na to samo miejsce. To co zobaczyłem mnie zszokowało. Były tam szczątki ludzi w różnym wieku. Od małego dziecka po takich w moim wieku i ci się dalej rozkładali. Były również szczątki zwierząt. Nie wiedziałem co powiedzieć. Spojrzałem się tylko pytająco na Polskę.
-Pogadamy o tym w domu. A teraz z tond wyjdźmy - poprosił mnie Polska.
Przytaknąłem na to. Do domu wracaliśmy w ciszy. Miałem całą drogę głowę spuszczoną. Sam starałem się sobie pogrzebać w wspomnieniach aby znaleźć coś więcej na ten temat i czy zawsze tak było. Kiedy w końcu dotarliśmy do domu chodziłem za Polską jak pies za właścicielem aby dowiedzieć się co mi się stało. W końcu Polska usiadł na kanapie, a ja zaraz koło niego patrząc mu w oczy wyczekująco.
-Zajrzałem ci do głowy w poszukiwaniu wspomnienia które mogło ci mocno siąść na psychice w dzieciństwie i przez nie nie przyjmowałeś do siebie świata realnego. Usunąłem z twojej głowy cały tydzień twojego życia jako trzylatka. Twój ojciec to chuj jebany i więcej ci nie powiem bo jeszcze te wspomnienia wrócą - odwrócił ode mnie wzrok.
-Wiesz z kąd tam to wszystko było w tym miejscu? - zapytałem się niecierpliwie.
-Wiem tylko tyle, że pod koniec tego wcześniej wspomnianego tygodnia, ojciec cię tam dał w ramach kary. Od początku tam były chemikalia i bomby, ale nie było ciał. Na ich temat nic nie znalazłem w twojej głowie. Tylko same wspomnienia z tym pięknym wyglądem tego miejsca bez skazy - spuścił wzrok. - Nie chciałem uruchamiać twoich zablokowanych wspomnień, bo tobie tylko by mogło to jeszcze bardziej zaszkodzić.
-Pozwalam ci zajrzeć dalej - chwyciłem desperacko jego rękę i przyłożyłem sobie do czoła.
-Nie - odmówił stanowczo zabierając swoją dłoń ode mnie. - Może uda nam się tego dowiedzieć w normalny sposób. W ostateczności będę ci grzebał w głowie. Nie chce cię skrzywdzić ani na coś narazić Niemcy. Kocham cię - uśmiechnął się lekko.
-Też cię kocham - odwzajemniłem jego uśmiech.
Wtuliłem się w niego i siedziałem tak długi czas. Polska jeździł palcami po moich plecach co było dla mnie strasznie przyjemne. Podniosłem głowę i pocałowałem go. Nasz pocałunek trwał tak długo dopóki nie zabrakło nam tchu. Później znowu się w niego wtuliłem i zostałem tak już długi czas. Oboje po czasie zasnęliśmy.
Obudziło nas pukanie do drzwi wczesnym rankiem. Wstałem z grymasem i podszedłem do drzwi i otworzyłem je, czego jednak szybko pożałowałem. Jakiś zamaskowany typ przyłożył mi broń do czoła. Odruchowo podniosłem lekko ręce i stałem w ciszy. Jednak nie zapowiadało się na to aby ktokolwiek chciał się odezwać. Kiedy już chciałem otworzyć usta, odezwał się mój oprawca.
-Niemcy? Syn III Rzeszy? - zapytał.
-Tak? - odpowiedziałem nie wiedząc o co mu chodzi.
Wtedy on spokojnie odsunął broń ode mnie, na co westchnąłem z ulgą. Jednak ten typ cały czas stał pod drzwiami, a ja niewiedząc czemu, też tam stałem i się na niego gapiłem z ciekawością. On dalej cały czas spokojny i opanowany, sięgnął do swojego plecaka i wyciągnął z niego tłumik, po czym zaczął go przykręcać do broni. Następnie ją odbezpieczył i przeładował oraz ponownie przystawił mi do czoła.
-Proszę zachowaj spokój. Nie mam zamiaru ci zrobić krzywdy. Proszę udaj się ze mną do tego vana abym mógł cię wywieść do miejsca które pewnie będzie dla ciebie gorsze niż dotychczasowe życie. Albowiem podobno posiadasz dziwną mutację i trzeba to zbadać - powiedział to tak naturalnie jak harcerki sprzedające ciastka.
-Że co kurwa? Jaka mutacja to raz i dwa nigdzie z tobą nie idę - powiedziałem trochę głośniejszym tonem, czym prawdopodobnie obudziłem Polskę oraz wkurwiłem gościa ponieważ on nacisnął, bez wahania, na spust.
CZYTASZ
Ich liebe dich || Gerpol
Roman pour AdolescentsNiemcy przeprowadza się razem z Francją (jego dziewczyną) w nową, podobno lepszą, okolicę. Tam od miejscowych dowiaduje się o tajemniczym domu na końcu ulicy ze zamkniętymi wielkimi wrotami. Z każdą nową informacją na temat tej tajemniczej posiadłoś...