Poranek i cała jego rutyna minęła nam szybko. Polska przez ten czas ubłagał mnie aby zostać w domu i nie jechać do mojego biura. Będę musiał trochę zdalnie ponadrabiać wszystko, co będzie mniej wygodne. Ale w końcu mówi się trudno. Usiedliśmy obaj na kanapie przed wyłączonym telewizorem i wyglądało na to, że nikt nie miał zamiaru go włączyć.
-To co zamierzasz tutaj robić? - wreszcie się odezwałem.
-Może pójdziemy pozwiedzać któryś z pokoi Rzesz? Na przykład jego gabinet - dał pomysł Polska.
-Jasne, czemu nie - wstałem z kanapy i skierowałem się w stronę schodów, a Polska był tuż za mną.
Otworzyłem Polsce drzwi i w nich przepuściłem, a on skomentował to ciekawostką, że przepuszczanie kobiet w drzwiach zaczęło się od tego, że mężczyźni w ten sposób sprawdzali czy w danym pomieszczeniu nie ma min ani nic w tym stylu. Pokój nie był największy. Znajdowało się w nim jedno biurko z papierami które były porozrzucane w istnym chaosie. Cała reszta to były regały, komody, szafy w których znajdowały się przeróżne papiery i od święta, że tak się wyrażę, coś innego. Tak jak wcześniej podzieliliśmy się i przeszukiwaliśmy miejsca które sobie wyznaczyliśmy. Nic ciekawego nie dało się tam znaleźć. Cały czas te same papiery o zawładnięciu wszystkim co żywe. Znalazło się jeszcze parę broni i ich prototypy. W końcu dotarliśmy oboje do jednej zamkniętej szafki w biurku. Wróciłem się wtedy po pęk kluczy który znaleźliśmy w sypialni. W trakcie drogi powrotnej szukałem najmniejszych kluczyków, a wszystkich w różnych rozmiarach były dziesiątki. Zacząłem powoli testować wszystkich możliwych kandydatów. Na szczęście udało się już za drugim razem i nie musiałem testować pozostałej dziesiątki. Korzystając z okazji podpisałem do czego jest ten klucz, aby na przyszłość było łatwiej. Otwarłem szafkę, a jedyne co w niej było to koperta, dość mocno wypchana. Co w niej takiego było, że tą rzecz chronił bardziej od planów masowych morderstw? Wymieniliśmy się z Polską pytającym wzrokiem i sięgnąłem po kopertę, a następnie z chwilą napięcia ją otworzyłem. Znajdował się w niej jakiś papierek i chyba zdjęcia, a raczej na pewno. Przejrzałem niektóre zdjęcia. Znajdował się na nich mój ojciec i ZSRR. Niektóre były dość intymne. Zażenowany odstawiłem je tak aby nie widzieć ich zawartości. Polska po nie sięgnął, jednak szybko również je odłożył. Wyciągnąłem wtedy tą kartkę i okazało się, że to był list. Zacząłem czytać go na głos.
Rzeszo.
Muszę Ci przekazać coś bardzo ważnego dla mnie i na mój gust również pilnego. Proszę przeczytaj to kiedy będziesz w miarę dobrym nastroju.
Mimo tego wszystkiego, tych wojen, w między czasie pojawiło się sporo dobrych chwil. Głównie i raczej jedynie między nami. Przeżyliśmy razem sporo czasu dobrze się bawiąc, nie tylko na podbijaniu świata, lecz również podczas czasu kiedy byliśmy sami. Możliwe, że tego nie pamiętasz, ale kiedy ostatnio się napiliśmy za kolejne zwycięstwo obdarowałeś mnie mnóstwem miłych słów jak i czynów. Nie będę ci tutaj ich wymieniać, bo tylko mi się zirytujesz. Powiem za to dwie rzeczy: było miło oraz tęsknię za twoimi słodkimi ale pod jakimś względem groźnymi przytulasami.
W między czasie chciałbym tylko podkreślić, że jesteś dla mnie ważnym sojusznikiem i mam nadzieję, że cokolwiek by się nie stało pozostaniesz mi wierny jak ja tobie.
Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym, wyjątkowym i niepowtarzalnym. Nigdy bym cię nie zastąpił na kogokolwiek innego choćby oferowała by mi ta osoba dziesięć razy więcej niż ty. Mam nadzieję, że tego nie wykorzystasz w niewłaściwy sposób.
Gdyby się dało, chciałbym spędzać z tobą więcej czasu. Nie mam tu na myśli więcej planowania mordu. Po prostu chciałbym lepiej poznać ciebie, bardziej prywatnie. Na razie wygadujesz mi się tylko z takich rzeczy po pijaku, ale nawet wtedy zważasz na słowa. Jedyne co wiem to to, że masz syna - utrapienie. Może byś mnie zaprosił do siebie? Może dałbyś mi spróbować go naprostować? Wiesz, że sam mam dzieci, więc nie powinienem mieć z tym problemu. Oczywiście spróbuje tylko wtedy gdy wyrazisz na to zgodę i zaprosisz mnie bardziej do swojego życia.
Pisząc ten cały pogmatwany list chciałem powiedzieć Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie ważny i chciałbym spędzać z tobą więcej czasu - prywatnie. A to wszystko z jednego powodu. Jeśli dobrze myślę, to zakochałem się w tobie.
Czekam na twoją odpowiedź. ZSRR
Kiedy skończyłem czytać popatrzyłem się w stronę Polski. Czułem się zmieszany. Za to po jego minie nie można było niczego wywnioskować. Wyglądał jednocześnie jakby dostał oświecenia, ale jednak o tym wiedział i miał zaraz wybuchnąć prześmiewczym śmiechem.
-Wiedziałem! - odezwał się w końcu. - To pewnie dlatego ich sojusz poszedł się jebać - zdusiłem na te słowa śmiech w środku.
-Nic więcej chyba tutaj już nie znajdziemy - zmieniłem temat.
-Racja - przytaknął mi Polska.
-Co z tym robimy? - zapytałem się.
-Schowajmy to wszystko z powrotem do tej koperty i weźmy. Może się przyda - zaczął zbierać zdjęcia.
-Jasne - pomogłem mu.
Kopertę odstawiliśmy w moim pokoju razem z rzeczami znalezionymi w sypialni mojego ojca. Westchnąłem głęboko i odwróciłem się w stronę Polski.
-To co teraz robimy? - oparłem się o ścianę.
-Znasz jakieś ciekawe miejsce w okolicy?
-Park? - dałem propozycję.
-Prowadź - na te słowa obaj zeszliśmy na dół, ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu.
Polska złapał mnie za rękę, co było przeurocze. Ścisnąłem jego dłoń mocniej i zacząłem go prowadzić w stronę miejsca docelowego. Park nie był najbliższym miejscem, więc trochę czasu nam zeszło. Kiedy dotarliśmy okazało się, że nie było tam wcale dużo ludzi. Przeszliśmy między drzewami do strefy głównej parku - jeziora. Usiedliśmy na jednej z bliższych ławeczek i obserwowaliśmy kaczki i łabędzie. Polska zaczął żałować, że nie przyniósł chleba, ale mimo to i tak dostałem słowną rozprawkę na temat dlaczego chleb szkodzi i lepiej jest karmić ziarnem. Kiedy skończył oświeciłem go, że parę kroków dalej jest automat z ziarnami, a jeszcze kawałeczek dalej, bardziej w głąb, jest mini zoo. Polsce się wręcz oczy zaświeciły i kazał się prowadzić do automatu z ziarnem, a następnie do mini zoo. Przeszliśmy więc na drugi koniec jeziora. Następnie zadowolony z siebie karmił kaczuszki i łabędzie. Uwielbiam patrzeć kiedy jest taki szczęśliwy. Podszedłem do niego od tyłu i przytuliłem, trzymając go za talię. Kiedy odwrócił wzrok na mnie, trochę się odchyliłem, aby zrobić więcej miejsca i pocałowałem go. W zamian dostałem przyjemny pomruk.
CZYTASZ
Ich liebe dich || Gerpol
Fiksi RemajaNiemcy przeprowadza się razem z Francją (jego dziewczyną) w nową, podobno lepszą, okolicę. Tam od miejscowych dowiaduje się o tajemniczym domu na końcu ulicy ze zamkniętymi wielkimi wrotami. Z każdą nową informacją na temat tej tajemniczej posiadłoś...