Pomiędzy I

497 17 9
                                    

- Idziesz, Rey? - pytanie dotarło do niej jakby zza grubej tafli szkła i rozpoznanie głosu przyjaciela zajęło jej zdecydowanie zbyt długo. Powoli otworzyła oczy i wzięła głęboki oddech przerywając próbę medytacji. Próbę, ponieważ niezwykle ciężko jest jej skontaktować się ze swoim wnętrzem. Nie przez natłok myśli, jak to było zazwyczaj, ale przez zupełny ich brak i osobliwy rodzaj ciszy.

Martwej ciszy.

Ostra fala bólu przecięła jej czaszkę niczym piorun.

- Rey? - powtórzone pytanie zabrzmiało wyraźniej.

- Nie, mam coś innego do roboty - odpowiedziała oschle. Dlaczego? Finn spojrzał na nią marszcząc brwi. Dobrze wiedział, że na razie nikt nie wie co powinien robić.

- Co dokładanie?

- Na pewno coś bardziej przydatnego niż upijanie się do rana i spanie do południa - rzuciła wstając z łóżka polowego w tymczasowej siedzibie. Te słowa mogły zabrzmieć zbyt ostro, ale było w nich coś prawdziwego.

Chaos jaki nastał podczas ustalania nowego i, w przeciwieństwie do poprzednich, nie zgubnego porządku, był wszechobecny. Poe od razu podjął się prób ustalenia sojuszów i znalezienia wsparcia dla nowego rządu, zaplanowania działań i ról. Oczywiście podczas gdy przedstawiciele rządów i planet chcących współpracować zajmowali się całodniowymi obradami, reszta chciała uczcić zwycięstwo. Zatem dla większości oznaczało to wielogodzinne zabawy podczas których spotykały się mnogie rasy i barwne kultury ze wszystkich zakątków galaktyki.

Rey od początku zamierzała zaangażować się w działania strategiczne, na co z resztą naciskał Poe, ale bardzo szybko okazało się, że dyskusje te nie mają końca i toczą się głównie wokół ekonomii przyszłego rządu i nie gwarantują wcale współpracy, a jedynie możliwości. Męczące to niedopowiedzenie. Część z partnerów była zdecydowana na pełne zaangażowanie, część chciała zobaczyć co z tego będzie, a jeszcze inni chcieli tylko deklaracji pokoju na przyszłość. Oczywiście każdy zasługiwał na osobną rozmowę, gdyż obu stronom zależało by zrobić to dobrze.

Oczywiście wszystko to było niesamowicie istotne, jednak Rey odczuwała ogromną potrzebę zniknięcia na jeden dzień. Nie żeby nie miała żadnego konkretnego celu.

- Auć, dobrze wiesz, że robię co mogę aby przydać się na coś - Rey przywitała znane jej doskonale poczucie winy. To prawda, że Finn dawał z siebie wszystko i na pewno nie był nastawiony tylko na świętowanie. Po prostu niewiele mógł teraz zrobić. To ona patrzyła czasami zbyt surowo na tą pozorną stagnację, która ciągnęła się od tygodni. Są pewne rzeczy, których nie da się przeskoczyć.

- Wybacz, to nie tak miało zabrzmieć. Do zobaczenia potem - miała nadzieję, że jej ton głosu i uśmiech wynagrodzą mu jej brutalne słowa. Ostatnio nie miała za wiele ciepłych uczuć w sobie.


***

Nad Naboo zapadał zmierzch. Zmęczona i nieco zawiedziona rozpaliła ostrożnie ogień by ogrzać trochę swoje ciało. To nie tak, że liczyła na jakiekolwiek ogromne odkrycia, powracając na planetę, która grała wielką rolę w historii, z której pochodzi wiele wspaniałych rodów. W tym ród Palpatine. Jednak skłamałaby mówiąc, że nie liczyła na nic. Nadal czuła potrzebę poznania odpowiedzi na ciągle rodzące się w jej głowie pytania. Jednak tym razem z pokorą przyjmowała ich brak. Wiedząc, że tak naprawdę nie potrzebuje ich by poznać siebie, traktowała to jako składanie elementów układanki, która jest nie do końca zrozumiała. Chciałaby wiedzieć nieco więcej o sobie i swoich rodzicach. Jacy byli, czym się zajmowali?

Pomiędzy | ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz