Wiem, że Luke jeszcze przez jakiś czas będzie niedostępny, nie będzie pokazywał wszystkiego, ale mam pewność, że jest lepiej i że już nie podniesie na mnie ręki. Ten człowiek się zmienia, a raczej odradza ponownie. Tak jak feniks z popiołów.
Siedzimy na kanapie, kiedy do domu wchodzą Jai i Beau i patrzą na chłopaka siedzącego obok mnie.
- Stary, co to za kolesie stoją przed naszym domem? – Beau wskakuje na kanapę obok mnie, niemal przygniatając mnie udem.
- Jai, pamiętasz jak napadnięto Annabelle? To oni.
- Co oni tutaj robią?! – Drugi bliźniak patrzy na nas wystraszony.
- Obawiam się, że Anne musi zostać na noc.
- Nie ma sprawy, tylko nie szalejcie. – Najstarszy z braci idzie do kuchni i głupio się śmieje. Nam jednak nie jest do śmiechu.
Luke chce mnie namówić bym spała w jego pokoju, a on prześpi się na kanapie. Odmawiam. Zostaję w salonie z kilkoma kocami i poduszką. Gaszę światło i wpełzam pod ciepły koc. Czuję się obserwowana, wiem, że nadal tam stoją.
Przez pół nocy nie mogę zasnąć, a jak już zasnę, budzę się po kilkunastu minutach.
Budzę się po raz któryś z kolei i zauważam sylwetkę, która siedzi tuż przy kanapie. Szybko się podnoszę, ale w porę zdaję sobie sprawę, że to tylko Luke.
- Sprawdzałem czy jeszcze tam są.
- Która godzina?
- Jakoś po drugiej, idź spać, nie martw się, tutaj jesteś bezpieczna. – Kiwa głową bym się położyła.
- Są tam, prawda?
Nie odpowiada, potakuje tylko i idzie na górę. Próbuję zasnąć, ale już nie daję rady. Całą noc siedzę na kanapie i patrzę się w ścianę koloru pomarańczowego. W szkole będę wyglądać jak duch, ale nie bardzo mnie to w tym momencie obchodzi.
Wygląd, czy jest coś mniej ważnego, czym miałabym sobie teraz zaprzątać głowę? Wątpię. Nie szukam miłości, dlatego nie obchodzi mnie to, jak będę wyglądać dzisiaj w szkole. Pewnie strasznie, ale jak można wyglądać po nieprzespanej nocy, dodatkowo nie mając przy sobie żadnych kosmetyków? Ciężkie jest życie dziewczyny.
O siódmej Luke schodzi na dół, kiedy mnie widzi, lekko się krzywi.
- Jesteś trochę czarna – próbuje się ze mnie nie śmiać, ale jakoś mu nie wychodzi.
- Tak, śmiej się ze mnie. Wy, faceci. – Wzdycham, omijam Luke’a i idę do łazienki, by trochę ogarnąć swoją twarz.
Ciekawa jestem, co pomyślą moi przyjaciele, kiedy zobaczą mnie z Luke’iem.
Idziemy do szkoły, a ja po prostu dziwnie się czuję, nawet bardzo. Mimo wszystko mam pewność, że ktoś mnie obroni, jak nie daj Boże ci kolesie mnie zaatakują. Mam ogromną nadzieję, że nigdy więcej do tego nie dojdzie.
Wszyscy ludzie ze szkoły patrzą na nas jakbyśmy kogoś zabili. Czego ci ludzie od nas chcą? W budynku rozdzielamy się, ja idę do przyjaciół, a on w kierunku swojej szafki.
Wiem, że Luke będzie czekał na mnie pod szkołą, żeby odprowadzić do domu, co ja powiem znajomym? Pozostaje mi tylko prawda, już wystarczająco często muszę ich okłamywać lub ukrywać pewne rzeczy. Oni po prostu nie mogą dowiedzieć się, co stało się kilka tygodni temu. Wiemy tylko ja, Luke, Jai i Beau i niech tak lepiej pozostanie.
Podchodzę do Daniela i Elizabeth.
- Cześć wam – uśmiecham się jak tylko mogę, by nie zauważyli mojego zmęczenia, ale to na nic.
CZYTASZ
Who are you when no one is looking? // Luke Brooks
FanfictionWszyscy mamy dwie twarze. Inaczej zachowujemy się w towarzystwie. Inaczej, kiedy jesteśmy sami. A ty, kim jesteś, kiedy nikt nie patrzy?