Ivy
Nie chciałam mówić Jamesowi, co mnie trapiło. Wiedziałam, że będzie się obwiniał o to, że w ogóle tak myślałam. Ale jak miałam nie myśleć, skoro czułam w głębi serca, że przypominałam mu Vicky mimo, że kiedyś zapewnił mnie, że wcale tak nie było. Wczoraj nie zwracałam na to uwagi, chyba za bardzo byłam zafascynowana tym, że w końcu wyjawiłam Jamesowi swoje uczucia.
Mimo, że tylko przelotnie widziałam zdjęcie Vicky, to jednak wiedziałam, że byłam cholernie do niej podobna. Te same włosy, te same oczy, ta sama postura ciała. Byłabym zdziwiona, gdyby James, patrząc na mnie, nie myślał o mojej zmarłej siostrze bliźniaczce, której nigdy nie poznałam. Chciałabym z nim porozmawiać i pozbyć się tych wątpliwości, ale nawet nie wiedziałam, jak mu to powiedzieć.
Moje przemyślenia przerwał mój chłopak, wchodząc do pokoju. Na początku jednak nie zwracałam na to uwagi, wciąż wpatrzona w widoki za oknem, opatulona jedynie w prześcieradło. Wzdrygnęłam się, gdy jego ramiona otuliły mnie w talii, po czym złożył na moich nagich ramionach kilka pocałunków.
- Co się dzieje? Martwisz się czymś. - a jednak... Tylko on potrafił czytać ze mnie, jak z otwartej księgi. Chociaż, kurde, to nie było trudne. Byłam smutna, zamyślona i patrzyłam na widoki za drzwiami balkonowymi, zamiast po prostu wyjść na świeże powietrze. Wiedziałam, że nie było sensu go okłamywać.
- Boję się. - przyznałam w końcu. - Przypominam ci Vicky. - słyszałam, jak cicho westchnął, delikatnie odsuwając się ode mnie.
- Skąd taki pomysł? - poczułam w jego głosie niepewność.
- Wyglądam jak ona, więc nie dziw się, że tak myślę. - mężczyzna totalnie oderwał się ode mnie i odszedł kilka kroków dalej. Ja natomiast dalej stałam w tym samym miejscu.
- Nie zaprzeczę, że tak nie jest. Czasami myślę o niej, patrząc na ciebie, ale to nie ze względu na wygląd, tylko dlatego, że była dla mnie ważna. Tak naprawdę była pierwszą kobietą, którą kochałem. - i wtedy sobie coś uświadomiłam. Odwróciłam się w stronę mężczyzny, który tym razem siedział na łóżku, opierając łokcie na kolanach. Podeszłam do niego powolnym krokiem.
- A Megan? - nie wiedziałam, czemu nagle o niej pomyślałam. Chyba dlatego, że przerażało mnie fakt tego, jaka relacja ich łączyła, jak i zarówno tego, ile kobiet miał James. Mężczyzna patrzył na mnie rozbawiony.
- Byliśmy ze sobą tylko dla sławy. Byliśmy najpopularniejszymi osobami w liceum. - och, i wszystko stało się jasne. Po chwili jednak dodał: - Nie musisz się martwić. - zwrócił się bezpośrednio do mnie. Spojrzał na mnie, łapiąc mnie za dłoń. - Kocham ciebie i chcę z tobą być. Vicky jest przeszłością. - zapewnił mnie. Widziałam w jego oczach szczerość, dlatego mu wierzyłam.
- Przepraszam, że w ogóle tak myślałam. - ścisnęłam mocniej jego dłoń, po czym złożyłam na ustach mojego mężczyzny delikatny, lecz namiętny pocałunek.
- Teraz to chyba powinienem cię zwolnić. - spojrzałam na niego zdziwiona, ale jednocześnie przestraszona? Zanim jednak się odezwę, James dodał: - Żadnych romansów w firmie. - widziałam, że mówił to w formie żartów, bo na jego ustach widniał szeroki uśmiech. - Ale na szczęście... - powiedział, łapiąc mnie w talii i chwilę później znalazł się nade mną, jednocześnie odkrywając moje piersi spod prześcieradła. - To ja jestem szefem. - zaczął składać pocałunki na mojej szyi i idąc ku dekoltowi. Zachichotałam, nieświadoma nawet tego. Ale momentalnie przerwałam i spojrzałam na blondyna.
- A może zamiast spędzić cały dzień w łóżku, pójdziemy gdzieś? - w jego oku pojawił się błysk, który ja doskonale znałam i wiedziałam, że nie da się odwieść go od pomysłu seksu.
- Oczywiście, ale zanim to zrobimy, mój kutas potrzebuje się w tobie znaleźć. - czyli tak jak myślałam, jest popapranym seksistą, ale podobało mi się to w nim.
Niemal zerwał ze mnie prześcieradło i pozbył się swoich bokserek. Wsadził we mnie dwa palce, a ja jęknęłam. Oczywiście, że dla niego zawsze byłam mokra i gotowa. Wygięłam lekko ciało w łuk, gdy czułam , jak jego penis powoli zanurzał się w mojej cipce. Zaczął poruszać się szybciej, jednocześnie całując mnie po szyi i dekolcie. Ponownie trafił na moje usta, które zaczął zachłannie i namiętnie całować. Westchnęłam, gdy zaczął dwoma palcami pocierać łechtaczkę. Moje serce i oddech przyspieszył rytm, a ciało zaczęło drżeć. Czułam nadciągający orgazm. Po chwili oboje przeżyliśmy orgazm.
Przechadzaliśmy się ulicami Nowego Jorku, po prostu ciesząc się swoją obecnością. Pomimo niskiej temperatury, było nam wystarczająco ciepło. Oczywiście, James nie chciał mi powiedzieć, gdzie szliśmy. Skoro nie zdecydował się na samochód to znaczyło, że obiekt, do którego zmierzaliśmy był niedaleko. Choć podejrzewałam, że nie tylko to przygotował.
- Byłaś kiedyś w Nowym Jorku? - spytał nagle. Zaskoczyło mnie jego pytanie tylko dlatego, że od prawie czterech dni wiedział, iż wybieraliśmy się do Nowego Jorku i ani razu nie przyszło mu do głowy, by zadać mi to pytanie.
- Jeżeli liczy się oglądanie zdjęć w internecie, to tak. - uśmiechnęłam się głupio, na co James się zaśmiał. I cholera... Zdałam sobie właśnie sprawę z tego, że uwielbiałam jego śmiech. - Właściwie to gdzie idziemy?
- Nie odpuścisz, prawda? - spojrzał na mnie. W tym momencie, patrząc na niego wzrokiem słodkiego pieska i kiwając energicznie głową, twierdząc, że nie, mój mężczyzna musiał mieć ze mnie niezły ubaw, zwłaszcza, że byłam od niego niższa o jakieś 20 centymetrów. Cicho westchnął i nagle się zatrzymał. Poszłam w jego ślady. Spojrzałam przed siebie, ale jedyne co widziałam, to kompleks wieżowców z placem pośrodku. Jak już wcześniej mówiłam, nigdy nie byłam w Nowym Jorku, a tym bardziej nie miałam pojęcia, co to za miejsce. Spojrzałam na Jamesa, czekając na odpowiedź. - Jesteśmy na Rockefeller Center. - albo to miejsce nie było, aż tak popularne, albo tylko dlatego, że nigdy tu nie byłam, bo nie słyszałam o nim. Choć podejrzewałam, że w nocy było tu o wiele fajniej niż w dzień. Co było zaskakujące, na placu było lodowisko oraz bożonarodzeniowa choinka. Musiałam przyznać, że to chyba największa choinka jaką kiedykolwiek w życiu widziałam. Cholernie wielka.
- Jestem tu pierwszy raz i jestem mile zaskoczona. Więc... Co ciekawego przygotowałeś? - podniosłam głowę, by spojrzeć mu w oczy, w których widziałam błysk. Już wiedziałam, że będzie to coś, na co nie powinnam była się zgodzić, a jednak się zgodziłam.
- To, co widzisz przed sobą. - spojrzałam na niego z jedno uniesioną brwią do góry. Bo oczywiście pierwsze, co zobaczyłam przed sobą to lodowisko. Sądząc po minie Jamesa wiedziałam, że mówił o tym, o czym ja pomyślałam.
- Chyba żartujesz? - powiedziałam, zakładając ręce na piersi i stojąc wciąż w miejscu mimo, że on próbował mnie ruszyć. A nie oszukujmy się. Byłam tylko 25-latką o wzroście 160 centymetrów i wadze 50 kg. James w tym przypadku był ode mnie o wiele silniejszy. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie potrafię jeździć na łyżwach. - z jego gardła wydobył się śmiech, więc wiedziałam już, że był o tym przekonany prowadząc mnie akurat na lodowisko.
- Więc masz szansę się nauczyć. - puścił mi oczko. W ostateczności i tak się zgodziłam.
Pomimo moich wcześniejszych obaw, bawiłam się cudownie. Pomijając fakt, że kilkukrotnie przewróciłam się na lodzie, próbując złapać cholerną równowagę. W towarzystwie Jamesa trochę się rozluźniłam. Nigdy chyba jeszcze nie bawiłam się tak dobrze w towarzystwie mężczyzny. Tym bardziej, że odkąd pracowałam z Jamesem i zdążyłam go poznać, nie widziałam go jeszcze tak... Wyluzowanego. Naprawdę. Wyglądał trochę, jak dziecko, które ucieszyło się z prezentu gwiazdkowego. Wiedziałam, że to będzie dla mnie niezapomniany widok. Pomimo naszej porannej rozmowy o Vicky, ona wydawał się taki odległy od rzeczywistości. Jakby zapomniał o tym, że w ogóle coś takiego miało miejsce i po prostu chciał się rozerwać. Wiedziałam jednak, że to nie będzie trwać długo i w poniedziałek wrócimy do rzeczywistości. Ale do tego momentu postanowiłam posłuchać Jamesa. "Dopóki nie musimy myśleć o tym, to tego nie róbmy i cieszmy się swoim towarzystwem."
Po ponad godzinnej zabawie na lodowisku, postanowiliśmy czegoś się napić. Zwłaszcza w moim przypadku, upadanie i próba wstania, może jednak zmęczyć. W tym celu wybraliśmy się do Blue Bottle Coffee.
- I co? Nie było tak źle? - zgromiłam Jamesa wzrokiem.
- Oprócz tego, że kilka razy upadłam, to nie. - widziałam rozbawienie na jego twarzy, które skutecznie próbowałam ukryć przed kelnerem.
- Dzień dobry, co dla państwa? - spytał. Nie miał zbyt dużej kolejki, więc w sumie cieszyłam się, że postanowiliśmy wziąć dwie gorące czekolady na wynos. Bo nie oszukujmy się... Pomimo, że na łyżwach byłam tylko raz, to jednak każdy wiedział, że najlepsza w takim przypadku będzie gorąca czekolada, która szybko by nas ogrzała.
Chwilę później wyszliśmy z budynku, idąc przed siebie. Zwłaszcza ja, bo nie miałam pojęcia, co jeszcze przygotował dla nas James. Zdawało się, że on planował to wszystko od dłuższego czasu. Był cholernie obeznany. Wiedział , gdzie iść i co akurat mieliśmy zwiedzić, a może po prostu często bywał w Nowym Jorku?
- Przygotowałeś coś jeszcze, czy to koniec atrakcji na dzisiaj? - spytałam mimo, że pewnie znałam odpowiedź.
- Sama wybierz. Możemy pójść do To Radio City Music Hall i po prostu go zwiedzić, a możemy pójść do Top of the Rock, czyli punkt widokowy na Manhattan, ale lepiej iść tam nocą. Ładniejszy widok.
- Możemy pójść do pierwszego miejsca, jakie wymieniłeś, o ile powiesz mi, co to w ogóle jest. - na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Ach, no tak, teraz powinnam czuć się głupsza od Jamesa i zażenowana tym, że nie miałam bladego pojęcia o atrakcjach Nowego Jorku, ale o dziwo tak nie było.
- To Radio City Music Hall to jeden z największych teatrów w Stanach Zjednoczonych. Pełni też funkcję atrakcji, więc można go zwiedzać.
- Okej, może być ciekawie. Możemy się tam wybrać, a wieczorem pójdziemy na Top of the Rock. - uśmiechnęłam się, po czym upiłam łyk swojej czekolady.
************
Przepraszam, jeżeli w jakiejkolwiek atrakcji, lub kawiarni zrobiłam błąd. Nigdy nie byłam w Nowym Jorku i wszystko brałam z internetu, więc jeśli dopatrzycie się jakiś niedogodności, piszcie mi o tym. Nie obrażę się. Bo jak wiadomo, nie wszystko w internecie jest prawdą. Ale starałam się brać to z jak najbardziej rzeczywistych stron.
CZYTASZ
Udawana narzeczona ✓
RomanceMiała być narzeczoną na niby. Została nią naprawdę. Ivy po wiadomości, że jej mama jest śmiertelnie chora, postanawia zatrudnić się w najbogatszej firmie modowej w Los Angeles, gdzie poznaje swojego przystojnego szefa. James do tej pory był singlem...