Ivy
Przez następne dwa dni starałam się nie myśleć o tym, co łączyło Jamesa z tymi wszystkimi sekretarkami, choć wciąż nie dawało mi to spokoju. Nie chciałam jednak pokazywać Jamesowi, że się tym martwiłam. Miałam nadzieję, że nie zauważył, przynajmniej nie wspominał o tym.
W sobotę spotykałam się z rodzicami na kolację w restauracji. Robiliśmy to od momentu, kiedy wyprowadziłam się z domu i zamieszkałam na swoim. Choć to za dużo powiedziane, bo mieszkanie opłacił mi tata. James chciał spędzić weekend ze mną zwłaszcza, że od naszej ostatniej wspólnej nocy, każde zostało w swoim własnym mieszkaniu i widzieliśmy się tylko w pracy. Zaproponowałam mu, żeby pojechał ze mną na kolację, a na pewno będzie mi raźniej. Zgodził się bez zastanowienia. Wiedziałam, że rodzice po pierwszym spotkaniu polubili Jamesa, dlatego nie miałam problemu z tym, żeby przyprowadzić go na rodzinną kolację.
Oczywiście, że z Jamesem nigdy nie było kłótni, dlatego zgodziłam się, żebyśmy przyjechali na kolację jego limuzyną. Zresztą, wcześniej nie chwalił się, że miał limuzynę, bo przeważnie zawsze prowadził osobiście. Mimo wszystko, nie byłam zdziwiona widząc czarną limuzynę.
Kiedy weszliśmy do dość drogiej restauracji, ale nie najdroższej w Los Angeles, od razu zauważyłam, że rodzice już na nas czekali. Poinformowałam ich wcześniej, że nie będę sama. Każdy chyba mógł wyobrazić szczęście rodziców, gdy ich dziecko mówiło im, że było w związku. Najpierw przywitaliśmy się z moją mamą, a później z moim ojcem, po czym zajęliśmy swoje miejsca, naprzeciwko moich rodziców.
- Ja od początku wiedziałam, że będziecie w końcu razem. - uśmiechnęła się moja rodzicielka, patrząc na nas słodkim wzrokiem. To nie pierwszy raz, kiedy widziałam u rodziców takie spojrzenie. Ale to było siedem lat temu. Owszem, od początku nie udawali, że nie lubili Parkera, ale cieszyli się moim szczęściem, którego nie zamierzali mi zabierać. Niestety, nie przewidzieli, że zrobi to mój były już chłopak.
- Parker od początku nam się nie podobał. - dodał tata. Znałam swoich rodziców, ale nie sądziłam, że zaczęliby temat mojego byłego chłopaka.
- Zawsze wyglądał na takiego nieodpowiedzialnego gagatka. - dopowiedziała mama. W końcu postanowiłam się wtrącić.
- Mamo... - upomniałam ją, wskazując prawie niewidzialnie głową na mojego chłopaka.
- Nie szkodzi. - uspokoił mnie James, kładąc dłoń na moim kolanie. Cholernie wiedział, jak mnie to wtedy uspokajało. - Znam Parkera 28 lat. Wiem, jaki potrafi być nieodpowiedzialny i specyficzny. - trochę dziwiło mnie to, że myśli w ten sposób o swoim bracie, ale z drugiej strony, rzeczywiście znał go dłużej niż my, dlatego wiedział, co mówił.
Reszta kolacji przebiegła w miłej atmosferze. Pomimo, że na początku obawiałam się tego spotkania, to jednak okazało się, że niepotrzebnie. Moi rodzice doskonale dogadywali się z Jamesem, czym byłam zaskoczona. Ale mogłam się tego spodziewać, po tym, jak miło go przywitali w szpitalu.
Podczas jazdy limuzyną rozmawialiśmy o tym, że jeszcze nie zdążyłam porozmawiać z rodzicami o Vicky. Przekonał mnie do tego, że powinnam to w końcu zrobić i to właśnie dzisiaj. Uszanował też moją decyzję, że powinnam porozmawiać z nimi sama, dlatego po wymienieniu się znaczącymi spojrzeniami, James udał, że potrzebował skorzystać z łazienki. Sama nie wiedziałam, jak zacząć tą rozmowę. W ostateczności postanowiłam być bezpośrednia.
- Dlaczego nigdy nie powiedzieliście mi o Vicky? - oboje zamarli, spoglądając na mnie. Mama nie była tym zdziwiona, bo wiedziałam o tym, że rozmawiała z Jamesem. Tata trochę bardziej wyglądał na przestraszonego, ale podejrzewałam, że rozmawiali ze sobą. Spojrzeli na siebie znacząco, po czym pierwsza odezwała się mama.
- Skarbie... - zaczęła, łapiąc mnie za dłoń. - To był dla nas ciężki okres. Za namową rodziców uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. Ty zostałaś z nami, a Vicky wyjechała z moim bratem i jego żoną.
- Mamo, to już wiem. Zależy mi na konkretnej odpowiedzi. Dlaczego nigdy o tym nie wspomnieliście? - oboje westchnęli i tym razem głos zabrał mój ojciec.
- Baliśmy się, że nas znienawidzisz, jeśli dowiesz się, że was rozdzieliliśmy. Wielokrotnie próbowaliśmy to zrobić. - przerwał tata i spojrzał na mamę, która skończyła jego myśl, bo widziałam, że jemu było smutno i ciężko mu powiedzieć to, co chciał .
- Ale później dowiedzieliśmy się o śmierci Vicky. Chcieliśmy ci powiedzieć, ale później pojawiły się problemy z Parkerem i nie chcieliśmy jeszcze bardziej cię dobijać.
- Więc uznaliście, że skoro Vicky nie żyje to nie mam prawa się dowiedzieć? - pomimo, że nie byłam zła, to jednak czułam do nich ogromny żal za to, że okłamywali mnie przez 25 lat, ale czasu nie dało się niestety cofnąć, a tym bardziej naprawić błędu, który popełnili dawno temu.
- Córeczko... - widziałam w oczach mamy łzy, dlatego szybko starałam się to naprawić i przerwałam jej.
- Nie, mamo. Nie jestem zła za to, że okłamywaliście mnie przez 25 lat. Po prostu... Nadal ciężko to do mnie dociera. - powiedziałam, a w tym samym czasie wrócił James i na tym skończyła się nasza rozmowa na ten temat.
Uśmiechnęłam się do mojego chłopaka w seksowny dość sposób, łapiąc go pod stołem za rękę. W tym momencie jedyne, o czym marzyłam to długa kąpiel i być może namiętny seks z ukochanym. No, może nie w tej kolejności.
Po pożegnaniu się z moimi rodzicami, wsiedliśmy do limuzyny. Odetchnęłam z ulgą. Nadal się zastanawiałam, kto wpadł na pomysł wspólnej kolacji, ale powtarzało się to odkąd się wyprowadziłam, czyli pięć lat.
- Nie mogłam się doczekać, aż ta kolacja się zakończy. - przyznałam szczerze i zbliżyłam się do Jamesa. Moja dłoń niemal natychmiast wylądowała na moim kroczu. Mężczyzna uśmiechnął się, widocznie będąc cholernie rozluźnionym.
- Kosmate myśli chodzą ci po głowie, skarbie. - mimo jego słów, czułam jak jego penis rósł pod wpływem mojej dłoni, a w jego oku pojawił się błysk, który ja już doskonale znałam. Klęknęłam przed nim, i zaczęłam rozpinać jego spodnie, jednocześnie zagryzając wargę.
- Nie dziw mi się, skoro cholernie kusząco wyglądasz w garniturze. - przyznałam, a chwilę później jego kutas ukazał się moim oczom. Uśmiechnęłam się, oblizując dolną wargę.
- W takim razie działaj, kochanie. - jego słowa były, jak zaproszenie.
Wzięłam w dłoń jego członka i wykonałam kilka ruchów. Pomimo, że był twardy, czułam, jak twardniał jeszcze bardziej. Oblizałam językiem całą długość jego penisa, na końcu zlizując kropelki płynu. Wzięłam jego kutasa do buzi i zaczęłam poruszać głową w górę i dół. Usłyszałam ciche stęknięcie ze strony mojego chłopaka. Wplótł palce w moje włosy, delikatnie je zaciskając, ale wciąż pozwolił mi działać. Wyjęłam go z ust, by złapać trochę powietrza.
- Chodź tu, maleńka.
Złapał mnie w talii i usadził na sobie okrakiem. Jego fiut otarł się o moje krocze. Najpierw jednak jego palce szybkim ruchem rozpięły zamek mojej sukienki, którą ściągnął, mając idealny wgląd na moje piersi, które chwilę później uwolnił spod czarnego koronkowego stanika. Podciągnął moją sukienkę i uśmiechnął się, gdy widział, że nie miałam na sobie dolnej części bielizny. Momentalnie zaczął mnie całować. Namiętnie i brutalnie. Powoli nabiłam się na jego penisa, kiedy on całował moją szyję. Dłonie Jamesa wylądowały na moich pośladkach, lekko je ściskając. Zaczęłam cicho jęczeć, nabijając się jeszcze bardziej. Jedną rękę wplotłam w jego włosy, a drugą oparłam o skórzane siedzenie, czując niepowtarzalną rozkosz. Miałam ochotę zacząć ponownie wydawać z siebie dźwięki seksu, kiedy przerwał mi kolejnymi pocałunkami. Jedną ręką zaczął pocierać moją łechtaczkę, a drugą pieścił na przemian moje piersi. Tego już nie dałam rady wytrzymać i po chwili oboje doszliśmy, dysząc ciężko.
Zostaliśmy chwilę w tej pozycji, próbując dojść do siebie. Nic nie mówiliśmy, bo nie musieliśmy. Oparłam głowę na torsie mojego mężczyzny, słuchając jak biło jego serce. Miał trochę przyspieszony rytm, ale nie dziwiło mnie to, po takich ekstazach.
- Uwielbiam słuchać, jak bije ci serce. - przyznałam.
- Ono bije tylko dla ciebie. - powiedział, gładząc mnie po plecach i pocałował mnie w czoło. Podniosłam się, by spojrzeć Jamesowi w oczy. - Uwielbiam patrzeć na ciebie po seksie. - mimowolnie zarumieniłam się po jego komplemencie. Przelotnie pocałował mnie w usta, po czym dodał: - Jedziemy do mnie, czy do ciebie? - takie pytanie zawsze słyszałam, jak decydowałam się na randkę w ciemno, co później okazywało się cholernie głupim pomysłem, bo przeważnie zależało im tylko na jednym. Ale z Jamesem to, co innego, dlatego nie musiałam zastanawiać się nad odpowiedzią:
- Do ciebie.
CZYTASZ
Udawana narzeczona ✓
RomanceMiała być narzeczoną na niby. Została nią naprawdę. Ivy po wiadomości, że jej mama jest śmiertelnie chora, postanawia zatrudnić się w najbogatszej firmie modowej w Los Angeles, gdzie poznaje swojego przystojnego szefa. James do tej pory był singlem...