Każda sekunda dłużyła się w nieskończoność. Thaumas przerwał. Musiał zaczerpnąć oddech, żeby jego płuca zaczerpnęły chociaż odrobiny tlenu.
Wśród piratów w obozowisku zrobiło się spore poruszenie z powodu hałasów, który słyszeli. Trudno im się dziwić, bo dźwięki były przerażające. Kapitan bardzo szybko się zerwał i gdy tylko pojawiła się chwila przerwy w krzyku, to skrzyknął resztę, żeby ruszyć w tamtym kierunku. Alexander na początku obstawiał, że Ross mógł posunąć się do czegoś co trytonowi się nie spodobało, jednak pisk zwierzęcia nie napawał go optymizmem. Strata nawet tak dobrego pirata nie jest aż tak zła jak wizja stracenia przepustki do artefaktu.
Gdy tylko dobiegli na miejsce to zobaczyli tę przebrzydłą kreaturę, która była coraz bardziej rozjuszona. Jak potwór zobaczył tyle potencjalnych posiłków, to zaczął się rzucać bardziej, nie do końca wiedząc w którym kierunku powinien ruszyć, żeby zaatakować. Kapitan krzyknął na swojego syna i oboje zaczęli się przemieniać. Nie były to jakieś duże zmiany. Jedynie na ich skórze zaczęły się pojawiać łuski, które błyszczały, gdy padły na nie promienie słoneczne. Ruszyli pełni agresji w kierunku potwora. Nie szło to aż tak dobrze jak zakładali, bo Thaumas przestał krzyczeć i zaczął czołgać się w kierunku Rossa, żeby upewnić się, czy na pewno wszystko jest z nim w porządku. Pirat był lekko w szoku, ale bardzo szybko się uspokoił, pogładził trytona po policzku.
-Wszystko będzie dobrze-próbował uspokoić Thaumasa, choć brzmiało to bardziej tak jakby sam siebie pocieszał.
Reszta piratów obserwowała wszytko z bezpiecznej odległości. Byli tym zafascynowani, jednak za bardzo cenili swoje życie, żeby ryzykować podejście bliżej. Pewnie w przyszłości będą się tą historią chwalić przy kuflu piwa, ale póki co chcieli dożyć tej przyszłości.
Alexander ze swoim synem walczyli, choć głownie obskakiwali dookoła potwora unikając kolca jadowego. Nie do końca wiedzieli z której strony podejść, bo bestia była naprawdę potężna. Declan, syn kapitana, odwrócił uwagę potwora, a Alexander skoczył na bestię od tyłu próbując wygiął ogon z kolcem, żeby wbić go w ciało bestii. Nie mieli za bardzo innego pomysłu, który mógłby zadziałać, bo stwór robił się coraz bardziej zajadły.
Thaumas zauważył sytuację i walkę, która za bardzo nie idzie, odepchnął od siebie Rossa i zaczął krzyczeń tak, że potwór się skulił. Kapitan wykorzystał okazję i wbił ten kolec. Organizm bestii zareagował automatycznie i wypuścił jad do ciała. Niestety w ten sposób sam się uśmiercił. Zaczął słabnąć na łapach, a po chwili legł na ziemi. Jedynie od czasu pojawiały się drgawki pośmiertne.
Carter obserwował wszytko uważnie i notował, żeby nie stracić ani jednej cennej informacji. Próbował koślawo narysować jak wyglądał potwór, jednak ręce trzęsły mu się tak bardzo, że jego zapiski sprawiały wrażenie bazgrołów dziecka, ale w tym momencie nie było to dla niego ważne. Dopiero po chwili popatrzył na trytona i jak zobaczył, że jest cały to odetchnął z ulgą. Gdy tryton zaczął krzyczeń, to Carter upuścił swój notesik i pisadełko, i zakrył uszy rękami. Ból był niesamowity, ale trwał dość krótko. Gdy popatrzył przed siebie, to zobaczył, że bestia leży bez życia, kapitan z synem wrócili do swoich ludzkich postaci, a tryton już przemieniony siedzi na trawie i opiera się o Rossa. Poczuł delikatne ukłucie zazdrości, jednak natura badacza "zmusiła" go do skupieniu się na truchle do którego zaczął podchodzić, aby je zbadać.
-Ty mnie nawet nie wkurwiaj... Jeszcze dostaniesz kolcem, a dodatkowo to skąd mamy mieć czas na takie głupoty-kapitan nie miał nawet za bardzo siły, żeby się w pełni zdenerwować.-A wasza dwójka za chwilę będzie mi się tłumaczyć...
CZYTASZ
Mermaid and pirates-yaoi - ZAKOŃCZONE
FantasíaZałoga piratów poszukuje tajemniczych artefaktów, które umożliwią ich kapitanowi władzę nad morzami i wszystkimi istotami morskimi. Jednak, żeby dotrzeć do celu będą potrzebować syreny... #171 fantastyka 25.01.2021 #156 fantastyka 18.02.2021 #149 fa...