kid in love 12122020

370 43 7
                                    

Wczoraj... cóż, Yoongi czuł się najlepiej na całym świecie. Odkąd Jimin wdrapał się na niego na kanapie, tak bez przerwy razem leżeli, rozmawiając raz ze sobą, a raz z całą resztą - jednak ani na chwilę nie zmienili swojego miejsca. Czasem jedynie pozycję, bo w końcu robiło się niewygodnie - jak na początku Park wtulał się w jego klatkę piersiową, tak potem usiadł bokiem na jego kolanach, a gdzieś pod koniec ich wspólnego wieczoru ten położył na nich swoją głowę, podczas czego w międzyczasie starszy bawił się jego włosami. Min musiał przyznać, że to chyba najlepszy dzień grudnia, jak na razie. Najbardziej ciekaw był dwudziestego czwartego, który wszystko miał zmienić (lub nic).

Yoongi kochał bliskość Jimina - kochał go przytulać, miziać, czy trzymać za rękę, kochał przebywać obok i móc patrzeć w jego piękne oczka. Spoglądanie na niego budziło w nim ogrom energii oraz miłości, które motywowały go do pracy - dopiero kiedy długo się z nim nie widział (o co naprawdę trudno, bo w końcu razem mieszkali) bądź musiał te emocje chować, dopadało go wielkie przygnębienie. Lecz mimo, że w swoim życiu wiele miał chwil, w których mógł czuć się najszczęśliwszy na świecie, to odnosił wrażenie, że oddałby każdą z nich, gdyby tylko dostał za to możliwość obdarzenia mężczyzny tym, co tliło się w jego rozpalonym wnętrzu.

Aktualnie siedział w swoim studiu, do którego przytaszczył kartkę z rozpoczętym listem do młodszego. Rozmyślał sobie nad tym, czy czas, który miał tam spędzić przeznaczyć na prezent, czy może na pracę nad jakimiś innymi piosenkami, zaczętymi w przeciągu ostatnich miesięcy? I tak sobie myślał, zastanawiając się, co okaże się słuszne, aż zdecydował ostatecznie, że Park to priorytet, a dni uciekają i odpowiedź powinna być oczywista. Miał niecałe dwa tygodnie, by to wszystko dobrze zorganizować.

I nagle poczuł się natchniony, szybko zapisując pomysł, który pojawił mu się w głowie. Nareszcie. Nareszcie zaczynał pisać tekst utworu, do czego niby miał wenę, ale jednak nie do końca. Teraz uznał za to, że to ten moment i ten odpowiedni zamysł, który idealnie nadawał się na to, by go wykorzystać. Napisał więc parę pierwszych słów na kartce.

Historia powoli się układała - rozpoczął ją od chwili, w której po raz pierwszy coś poczuł, w której po raz pierwszy się zawahał. Chciał opisać sercem spojrzenia, które z przyjacielskich z czasem zmieniały się na wypełnione drobnymi iskierkami oraz te, którymi rzucając je w jego stronę chciał przekazać mu: "hej, jimin, widzisz mnie? Ponieważ ja widzę, jak lśnisz nawet w najciemniejszym mroku". Starał się uwzględnić to, co dokładnie czuł i dbał o to, by niczego nie pominąć.

-Cholera - szepnął sam do siebie, kończąc pierwszą zwrotkę, za pomocą której udało mu się przebrnąć przez początek. Część wspomnień do niego wróciła i zachciało mu się przez to płakać - momenty, gdy dopiero co zastanawiał się nad swoimi uczuciami, momenty, w których miał wrażenie, jak rodzi się w nim coś nowego. Chociaż nie wiedział już czy się śmiać czy płakać, nie wiedział czy to dobrze, czy źle. Wiedział tylko, że strasznie to pogmatwane i trudne do przetrwania w pojedynkę.

I chciał myśleć dalej, lecz nic nowego w jego głowie się już nie pojawiało, nie potrafił wpaść na żadne ładne zdanie, które opisało by to, co się w nim mieszało. Na siłę pisać się nie da, więc stwierdził, że zrobi sobie od tego chwilową przerwę, podczas której może jeszcze coś się z niego mogło wydobyć.

Dlatego tymczasowo opuścił pomieszczenie, by udać się po coś do picia i przekąszenia, o czym wcześniej totalnie zapomniał. Idąc jednak w obranym kierunku, spotkał Taehyunga, Jeongguka oraz Hoseoka, którzy głośno dyskutowali na jakiś temat, siedząc na kanapie.

-O czym tak rozmawiacie? -zapytał zaciekawiony, stając tuż ku nich.

-O tym, że brakuje nam miłości - wyjaśnił Hobi, słabo chichotając. -Też masz może taki problem?

A żeby tylko wiedzieli o tym, co od tylu lat go trapi.

-Dosyć duży - odpowiedział szczerze. -Bywa ciężko.

-Co nie? Brakuje kogoś do kogo możnaby się przytulić. -Powiedział Tae.

-A co ze mną? -oburzył się Jeon w żartach, na co Jung się zaśmiał.

-To gejowe.

-Ty cały jesteś gejowy, więc skąd ten problem?

-Wróciłem! -Krzyknął Jimin, który najwidoczniej wcześniej również przebywał z nimi i przerwał im teraz ich przekomarzanki. A Yoongi delikatnie się uśmiechnął.

-Wracając - rzekł Kim. -Co masz na myśli mówiąc "dosyć duży"? Czy jest coś o czym nie wiemy? -Dopytywał, wprawiając go w drobne zakłopotanie, podczas gdy blondyn zatrzymał się obok niego.

-No po prostu, strasznie mi kogoś brakuje - wytłumaczył, automatycznie idąc wzrokiem na Parka, lecz gdy tylko się zorientował, szybko odwrócił głowę. I nie zostało to zignorowane.

Chyba specjalnie, żeby sprawić, by Yoongi czuł się jeszcze bardziej nieswojo, Hoseok uśmiechając się, żartobliwie poruszał brwiami i przechodził spojrzeniem to na jednego, to na drugiego.

-Debil - prychnął, krzyżując ramiona.

Ale miał kurwa rację.

-To co Jimin, też mówiłeś, że kogoś potrzebujesz. Więc masz już kandydata. -Rzucił ironicznie i wskazał otwartą dłonią na jego przyjaciela. -Co ty na to?

-Jesteś głupi - uśmiechnął się delikatnie, słysząc jego dziwne słowa i uderzył go z pięści w ramię.

-No ej! Nie moja wina, to wy mizialiście się wczoraj cały wieczór. Ja tylko mówię.

Chłopcy nie wiedzieli już nawet jak na to zareagować, ponieważ wstąpiła w nich drobna nieśmiałość oraz zawstydzenie i Yoongi aż sam się przez to dziwił. Nie tyle co przez fakt, że on to odczuł, a raczej przez to, że w tamtej chwili Park na niego popatrzył, lekko unosząc kąciki ust.

I aż przeszły go porządne ciarki.

-Właśnie o to mi chodzi - oznajmił ponownie. -Na same wspomnienie spoglądacie akurat na siebie i nagle robicie się jacyś zmieszani.

-Przesadzasz.

-Wcale nie, hyung.

-Mam cię dość, wiesz? - rzekł oschle, nie do końca panując nad tym co mówi, bo tak, czuł się okropnie zmieszany. -Wracam do siebie. Do niewidzenia!

I w tamtej chwili zapomniał o tym, że chciał wcześniej się napić i coś zjeść. Zestresowało go to na tyle, że poczuł się jak jakiś zakochany nastolatek, którego przyjaciele próbują zeswatać go z jego crushem. A przecież był dorosły...

W teorii. Tak naprawdę miłość robiła z niego totalnego dzieciaka.

.

Hejo! Dzisiaj znowu dwie godzinki wcześniej, bo ponownie nie będę mogła wrzucić tego o osiemnastej. Mam nadzieję, że wam się podobało!

Szczerze mówiąc, zanim zaczęłam pisać ten rozdział czułam, że potrzebuję troszkę więcej czasu, żeby się zregenerować i napisać to lepiej, ale nagle dopadła mnie wena i szybko poszło. Nie wiem jakim cudem minęło już dwanaście dni, strasznie szybko to leci, a ja żyje głównie tym, haha. Trochę to trudne, tak wam powiem. Może to przez to, że za późno się za to wzięłam i nie miałam czasu, by dokładnie to ogarnąć? Pewnie tak.

Ale dam radę! Napiszę to za wszelką cenę i postaram się was nie zawieść.

To tyle. Papa, do jutra!



christmas gift | ❄yoonmin❄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz