Zanim mężczyzna pozbierał się do końca minęło dość sporo czasu, który przeznaczył na pisanie słodkich rzeczy Parkowi na małych, kolorowych karteczkach, wrzuconych potem do słoika. Siedział tak przed biurkiem i pisał to, co tylko przyszło mu na myśl, a z racji tego, ile mieściło mu się w sercu, wyszło tego całkiem dużo. Dumny więc patrzył na to, jak sprawnie mu to idzie i podziwiał samego siebie, że jakoś udało mu się przez to przebrnąć. Przez to wszystko.
Kiedy uznał, że wystarczy, że Jimin wystarczająco się rozklei, odwrócił się na krześle i ujrzał leżący na podłodze dziennik, którego wcześniej postanowił zostawić w spokoju. Teraz jednak spojrzał na godzinę - parę minut po północy; czy to dobry czas na takie sprawy?
A i owszem. Dlaczego by nie?
Głośno westchnął, wstając i się rozciągając, a po tym poprawił jeszcze na szybko grzywkę. Postawił zaraz parę kroków w stronę szafki, przy której stanął oraz oparł ręce na biodrach, wypuszczając ponownie powietrze z ust i chwytając średniej grubości, nieco zapomniany zeszyt.
Może go to rozbić na malutkie kawałeczki, ale trudno. Członkowie przecież go pozbierają, prawda?
Zabrał go ku biurku i otworzył na pierwszej stronie, na początku zauważając wpisy związane z ich debiutem - opisywał m.in. czasy, w których dopiero udało im się to zrobić, jak ciężko musiał pracować i jak bardzo był szczęśliwy dzięki temu, że tego dokonali. Uśmiechnął się delikatnie na myśl o tym, jak ich pozycja wygląda aktualnie, co rozbudziło w jego sercu ogromną dumę. Podjęli się nie lada wyzwania, ale tak, to na pewno warte tych męczących chwil czy dni - w końcu wszystko ma swoją cenę.
Przeszedł kawałek dalej. Rok dwa tysiące czternasty, wciąż podobne tematy i nadal brak słowa o jego uczuciach do przyjaciela. Wtedy najbardziej przejmował się zespołem, przyszłością oraz samym sobą, nie spodziewając się chyba nawet, że może zrodzić się w nim jakieś uczucie.
I wyglądało to tak aż do momentu, w którym dotarł do okolic świąt dwa tysiące piętnaście, kiedy zaczynał posiadać w sobie ogrom myśli i rozważań, z czasem jedynie pogłębiających się.
"26. XII. 2015
Nie wiem jak to ująć w słowa. Nawet nie jestem tego pewien. Jezu, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek to powiem, ale z każdym dniem zaczynam... tak inaczej patrzeć na Jimina. To dziwna sprawa. Zawsze był po prostu moim przyjacielem, ale teraz jakoś tak bardziej zależy mi na tym, by siedzieć obok niego, stać obok niego i z nim wychodzić. Czy to jest to, o czym myślę?
00:56"
-Oh, Yoongi, żebyś wiedział - szepnął sam do siebie z przeszłości, w ironii machając głową.
Wtedy nie do końca rozumiał, co go czeka i na co powinien się szykować. Cała ta sytuacja wprawiała go w dezorientację, zarzucając go nowym dla niego uczuciem. Mieszała mu w głowie... ale całkiem ciekawie coś takiego się czytało. Czasy, kiedy nadal nie dopadła go klatka, w której długo musiał tkwić i jakby nie patrzeć wciąż to robi - jeszcze było w porządku. Właśnie. Było.
Wpis bądź wpisy parę kartek dalej pokazały mu proces, w którym to dopiero do niego dochodziło. Ah. Że też nie dało się tego zatrzymać.
"3. I. 2016
Jest coraz gorzej. Chęć bycia przy Jiminie ciągle tylko rośnie. Nie ma sensu się niczego wypierać, bo co nadejdzie, to nadejdzie, ale przecież będę miał przewalone, gdy okaże się to prawdą. Bo co, jeśli zakochuję się w Jiminie?
1:23"
Yoongi oparł się łokciem o mebel i przyłożył dłoń do czoła. Wziął parę głębokich oddechów, czując, jak wracając do niego wspomnienia, po czym kontynuował. Czym szybciej, tym lepiej - wolał aż tak tego nie rozgrzebywać. Po prostu się ciekawił.
CZYTASZ
christmas gift | ❄yoonmin❄
Fanfiction- ZAPRASZAM NA "ROYAL FLUSH" JEŚLI CHCECIE NOWE I DOBRE BL, DZIĘKUJĘ - BTS istnieje! Członkowie jak co roku organizują wspólną wigilię, a przy tym losują kto dla kogo kupić ma prezent. Tym razem Yoongi trafia na Jimina, którego w sekrecie przed wszy...