fear was taking my breath away, but you were still with me 22122020

368 39 1
                                    

Yoongi długo leżał i rozmyślał nad słowami Taehyunga, mówiącymi, że będą z Jiminem parą. Z jednej strony wyobrażał sobie przez to, jak wyglądałoby wtedy ich życie i jak szczęśliwy by się czuł, a z drugiej zaś zaczynał podejrzewać go o to, że może wie coś więcej niż on. Z tego też powodu poszedł do niego rano, by z nim porozmawiać i rozwiać wszelkie wątpliwości, i cóż, okazało się, że po prostu to sobie powiedział z nadzieją, że w tym kierunku się to rozwinie. Wtedy jego rozważania się skończyły.

Dzisiaj rozpoczynał się pierwszy dzień występów, co wepchnęło Mina w najbardziej stresujący dla niego okres w tym roku oraz miesiącu. Z racji tego, że tylko dwa dni dzieliły go od największego wyzwania, za które się zabierał, zawitał jeszcze raz w wytwórni, sprawdzić, czy z piosenką aby na pewno wszystko w porządku, czy pamięta dokładnie tekst i czy wychodzi mu to płynnie. Musiał przygotować się najlepiej jak mógł, a zostało mu dosyć niewiele.

Usiadł więc już przed pianinem, znowu kładąc przy sobie katkę tak dla pewności i rozpoczął grę. Jego palce sunęły powoli po klawiszach z jeszcze większą dawką uczuć, niż zazwyczaj, a oczy miał zamknięte, i tak nie patrząc na zapisane wcześniej słowa. Śpiewał cichutko, niemal ledwo słyszalnie, jakby nadal bojąc się, że ktoś go usłyszy, choć wiedział, że nikogo nie ma wokół. Wczuwał się w klimat i przypominał sobie dokładnie te uczucia, które opisał, przez co zaczynał czuć, jak coś się w nim zbiera. Coś bardzo silnego.

Nie ma co się dziwić. Przelał idealnie to, co działo się w jego sercu przez ostatnie parę lat.

Skończył grać po raz pierwszy i najwidoczniej ostatni. Wyszło mu dobrze - nie popełnił żadnego błędu ani nie zapomniał tekstu, lecz to, w jakim stanie się teraz znalazł uniemożliwiło mu dalsze ćwiczenia. Jego dłonie się trzęsły, a oddech zrobił się płytki i urywany, poczuł gdzieś we wnętrzu nieprzyjemny uścisk oraz w jednym momencie zrobiło mu się duszno. Nie wiedział, co się z nim działo i jak do tego w ogóle doszło. Zbierała się w nim ukrywana panika, której z całej siły nie chciał dopuścić do wyjścia na zewnątrz. Nie mógł teraz pozwolić sobie na takie odpały i doskonale to wiedział - za parę godzin przecież mieli występy.

Przerażony i blady powoli stał z krzesełka, opierając się o instrument i zabrał z niego kartkę. Na chwilę się jeszcze nad nim pochylił, starając się głęboko oddychać, by w jakiś sposób się uspokoić i powtarzał sobie w głowie, że jest okej, i że nic się nie dzieje. Nie miał powodu, a przynajmniej teraz, by tak czuć.

Niewiele to dało, więc usiadł w końcu na podłodze obok, odchylając głowę do tyłu, a na czole pojawiały mu się drobne krople potu. Chwycił się zaraz za nie i głośno westchnął.

Że też akurat dzisiaj musiało go to dopaść.

***

Mężczyźni jechali już w limuzynie, w większości przygotowani do pierwszych występów, a poprzedni stan Mina możnaby uznać za opanowany. No... w jakimś stopniu na pewno. Udało mu się ogarnąć na tyle, żeby potrafił normalnie oddychać i nie odczuwać takich duszności, lecz wewnątrz prawie nic się nie zmieniło. Wciąż coś się w nim zbierało i tego już nie umiał od siebie odciągnąć.

Siedział naprzeciw Jimina, czym próbował się uspokajać. Tak, on tutaj jest, jest z tobą i cię wspiera, nigdy cię nie zostawi. Starał się tym choć trochę przywrócić się do normalności, lecz średnio to działało.

Kiedy jednak ich oczy zaczynały coraz częściej się spotykać, pojawiała się w nim ulga, ale bardzo niewielka, którą próbował przejąć w całości. Aż nagle, tak bez przyczyny negatywne myśli do niego wróciły, a twarz jego zrobiła się cała blada. Tak samo zaczął mocniej oddychać.

christmas gift | ❄yoonmin❄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz