i'm losing my mind 20122020

335 42 3
                                    

Święta zbliżały się już nieubłagalnie szybko, a jeszcze szybciej występy, które zaczynali dokładnie za dwa dni. Tylko dwie doby dzieliły ich od rozpoczęcia tego nieco męczącego, lecz klimatycznego okresu, który, jeśli chodzi o Yoongiego oraz Jimina stworzyć mógł swą własną, niezapomnianą atmosferę. Tego, co ich czekało na pewno nie dałoby się odrzucić w niepamięć.

Mężczyźni całą siódemką wybierali się na jeden z ostatnich już treningów, a Min jak zwykle dużo podczas tego rozmyślał. Zaczynał się stresować, mimo że to, co miał zrobić, zdążył ukończyć. Zostały tylko dwa występy w Korei, a zaraz po tym lot do Japonii, w której zorganizować mieli wyczekiwaną wigilię, i gdzie czarnowłosy wyjawić planował nareszcie swoją miłość do młodszego członka - myśl ta wywoływała u niego natychmiastowo przyspieszone bicie jego zmęczonego serca. Bo przecież bicie tyle lat w ukryciu nie wyrabia kondycji, a sprawia, że koniec końców wszystko z nas odbiera.

Znaleźli się na sali, na której zwykli spędzać naprawdę długie godziny i od razu rozpoczęli rozgrzewanie się. Jednym chciało się bardziej, drugim mniej. Yoongi zdecydowanie zaliczał się do tej drugiej grupy - naprawdę zaczynał przejmować się tym, jak skończy się ten rok i w jaki sposób wejdzie w nowy, a spoglądanie na datę i godzinę powodowało u niego nagły napływ przejęcia. Tylko cztery dni.

Jimin, z tego, co dało się zauważyć, tak samo nie tryskał szczególną energią, lecz kto wie, co wtedy czuł. Pewnie nic szczególnego, bo skąd miał niby wiedzieć, co się szykuje?

Cóż, tak wtedy myślał Min, lecz prawda często lubiła zaskakiwać.

-Ten grudzień minął mi jak trzy dni - powiedział nagle Hoseok, sięgając po butelkę wody i robiąc sobie krótką przerwę. -Nie mogę uwierzyć, że ten rok zaraz się skończy.

-Co nie? - zaczął Namjoon. -Dopiero się zaczął, a tu już występy, Japonia i wchodzimy w dwa tysiące dwudziesty pierwszy.

-Strasznie szybko to zleciało - dołączył się czarnowłosy i usiadł gdzieś z boku na podłodze. Faktycznie, te niecałe dwadzieścia dni przeleciało mu przed nosem choćby w sekundę, ale też za razem przyniosło więcej zmian w jego uczuciach niż cała reszta roku. Nie do wiary ile może zmienić się w tak krótkim czasie... ale przez to znowu przypomniało mu się o szykowanym wyznaniu i aż coś ścisnęło mu się we wnętrzu. No cholera.

-Szczerze mówiąc, najbardziej czekam na nowy rok. Mam jakieś przeczucie, że będzie bardzo dobry.

-Obyś miał rację - odpowiedział Jiminowi i na krótką chwilę na niego spojrzał. Po tym za to wstał i westchnął. -Ja się go obawiam.

-Dlaczego? - dopytał, przeczesując palcami włosy.

-Hm - zawahał się. No przecież mu nie powie. -W sumie nieważne. Powiem ci kiedy indziej.

I Park nie wiedział już jak na to zareagować.

Po krótkiej rozmowie chłopacy wrócili do trenowania, gdyż uznali, że czasu marnować to nie powinni, i że pogadają sobie później. Tak więc zrobili. Ćwiczyli jedną z nowszych choreografii, dzisiaj w nieco smętnym humorze, co zmienić starał się Seokjin z Hobim wygłupiając się przed całą resztą, lecz skutków żadnych to nie miało. Znaczy, może jakieś drobne tak, ale nie dla Yoongiego, który przestawał radzić sobie z nasilającym się stresem.

I tak tańczyli i tańczyli, starając się skupić tylko na tej czynności, po jakimś czasie nareszcie osiągając upragniony cel. Cel, który niedługo został zapomniany, ponieważ wszystkie oczy nagle patrzeć zaczęły na jedną, niespodziewaną scenę.

Żaden z nich tego nie przewidział.

Kiedy wykonywali jedno z szybszych przejść, przy której zmienić mieli swoje pozycje, Jimin, nawet nie wiedząc jak i kiedy, potknął się o własne nogi. I nie byłoby w tym nic wyjątkowego, bo takie rzeczy się już zdarzały, gdyby nie fakt, że dosłownie na ostatnią chwilę, znajdujący się obok Yoongi, odruchowo wręcz złapał młodszego, ratując go przed ostatecznym upadkiem. I to tak samo niczym by się nie różniło, lecz to, w jaki sposób go chwycił i jak wyglądało to potem wywołało u członków znaczne zdziwienie.

Min jedną ręką objął go w talii, drugą zaś tuż przy ramionach i stał nachylony nad nim, podczas gdy tamten lekko odchylał się do tyłu. Wyglądali jak z jakieś komedii oraz jakby odgrywali z niej romantyczną scenę. Tak przynajmniej uważał Namjoon, czym podzielił się ze stojącymi obok mężczyznami.

Dla czarnowłosego jednak zatrzymał się czas - w ogóle nie odczuwał tego, że ktoś na nich patrzy. Cała reszta nie istniała. Liczyła się tylko głębia oczu Jimina, w której z mijającymi sekundami zatracał się coraz bardziej i bardziej, jakby bez końca. Nie widział niczego, co znajdowało się wokół, a w międzyczasie zastanawiał się, dlaczego i blondyn się nie odsuwa, tak samo na niego spoglądając. Musiał przyznać, że to jeden z najbardziej magicznych momentów w jego życiu.

Ich pozycja nadal się nie zmieniła, za to muzyka, lecąca w tle ucichła i nie mieli pojęcia, czy tak stało się naprawdę, czy może to oni całkowicie odpłynęli i niczego już nie przyswajali. Najprawdopodobniej oba. Wzrok Yoongiego, kierowany dotychczas w tęczówki chłopaka został skierowany teraz na jego pełne, malinowe i najpiękniejsze na świecie usta, od których nie mógł się oderwać, na co Park odwdzięczył się tym samym. Wtedy już całkowicie nie wiedział, co się dzieje.

Patrzyli intensywnie na swoje wargi, odchodząc od rzeczywistości tylko dalej i dalej. Odnosili wrażenie bycia w jakimś transie albo śnie, w którym spełnić się miały najskrytsze marzenia, wydarzyć się miały najbardziej oczekiwane wydarzenia oraz serca ich dopełnić się miały ostatnią, lecz najważniejszą garstką szczęścia. I Yoongi w pewnej, kończącej to wszystko chwili, w zupełności stracił resztki swojego marnego rozumu, przez co zaczął powoli przybliżać się do delikatnej twarzy Jimina. I tak zbliżał się i zbliżał, nie widząc nadal podekscytowanych i zszokowanych za razem członków w tle, nagle jakby zostając uderzonym faktem, że realia są inne, gdy ich nosy niemal się ze sobą nie zetknęły. Odstawił go wtedy szybko z powrotem na nogi, odchodząc od niego na kawałek i totalnie nie wiedząc, co ma teraz ze sobą zrobić.

Co za tragedia... i to tak przy wszystkich. To, że do końca treningu ani na moment się już nie skupi stwiedzić się dało od razu.

Ale dlaczego poniosło go aż do takiego stopnia? I dlaczego Park nawet się nie odsunął?

.

Hej!

Szczerze mówiąc, ciężko mi się dzisiaj pisało, jakoś tak miałam problem. Myślę jednak, że te cztery ostatnie rozdziały wraz z epilogiem pójdą sprawnie. A, i trochę info!

Rozdział dwudziesty czwarty dodany zostanie równo o 20:00, ponieważ uznałam, że będzie to trochę lepszy czas, już na spokojnie po wigilii etc.

Epilog za to dodam dwudziestego piątego i będzie zawierał wydarzenia idące znacznie do przodu, jeszcze nie wiem, o której godzinie.

To chyba tyle. Trochę słabo dzisiaj wyszło, ale mam nadzieję, że mimo to wam się podobało i zostaniecie do końca.

A, właśnie, zapomniałam! Dziękuję strasznie za tysiąc odsłon, który został wczoraj wbity!!! To mój najszybszy tysiak. Naprawdę dziękuję.

Papa, kocham was!

christmas gift | ❄yoonmin❄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz