13.

387 27 7
                                    

Astrid miała szczerą nadzieję, że Gregor będzie zachowywał się normalnie, to znaczy będzie starał się zachować pozory, że nic się między nimi nie wydarzyło. Nie chciałaby, żeby Kenneth musiał się dowiadywać tego właśnie teraz i właśnie w taki sposób o tym, że go zdradziła. Najchętniej wolałaby, żeby nie dowiedział się o tym nigdy, ale nie chciała teraz wybiegać tak daleko w przyszłość. Najważniejsze było tu i teraz, a teraz stali razem w windzie i zjeżdżali na parter, żeby wyjechać z ośrodka. 

Prawdę mówiąc miała nadzieję, że porozmawiają, a tego, co odbyło się w pokoju Kennetha raczej rozmową nazwać nie można było. Co najwyżej krótką, niewiele wnoszącą wymianą zdań, więc czuła się odrobinę... rozczarowana. Nie chciała na niego naciskać, ale męczyło ją życie w tej niewiedzy niepewności. 

Przed ośrodkiem od razu dostrzegła znajomy samochód Gregora i samego Schlierenzauera, opierającego się o bok auta, przeglądającego jednocześnie coś w telefonie. Natychmiast jednak usłyszał dźwięk wózka, sunącego po chodniku, bo wcisnął telefon do swojej kieszeni, rzucił ciche przywitanie w kierunku Kennetha, a do niej puścił oczko, upewniając się uprzednio, że Gangnes nic nie zauważy. 

Astrid zgromiła go spojrzeniem, po czym uśmiechnęła się pod nosem, pomagając Gregorowi usadzić Kennetha na tylnym siedzeniu, a po chwili sama wsiadła do środka, ze zdumieniem zdając sobie sprawę, że przednie zajmuje jakaś obca zupełnie dla niej kobieta. 

Norweżka zmarszczyła brwi, usiłując przypomnieć sobie, czy Gregor wspominał jej coś o tym, że miał dziewczynę, ale szybko zdała sobie sprawę, że najwyraźniej musiał to przemilczeć i Astrid zrobiło się przykro. Zwłaszcza, że on doskonale wiedział, że miała narzeczonego. Sądziła, że Gregor nie był typem faceta, który zdradzałby swoją dziewczynę, ale... Prawdę mówiąc, ona też nigdy nie sądziła, że mogłaby zdradzić Kennetha i zrobiło jej się głupio. Tylko nam się wydaje, że wiemy jacy jesteśmy

— Astrid, tak? — dziewczyna z przedniego fotela obróciła się do tyłu, mierząc ją nie do końca przyjaznym spojrzeniem, chociaż mimo wszystko wyciągnęła do niej rękę. — Gloria, siostra tego przygłupa — przedstawiła się, a Astrid poczuła, jak kamień spada jej z serca. 

No tak, teraz kiedy Gloria odwróciła się w jej stronę z łatwością można było wywnioskować, że muszą być z Gregorem spokrewnieni. Podobny kształt twarzy, nosa, a przede wszystkim identyczne oczy. Wyciągnęła również rękę do Kennetha, ale on tylko spojrzał na nią z nieufnością, rzucił ciche "cześć" i wlepił spojrzenie w okno. 

Astrid posłała jej przepraszające spojrzenie, ale wydawało się, że Gloria rozumie, bo skinęła jedynie uprzejmie głową, blado się uśmiechając. 

— Nie będzie wam przeszkadzać, jeśli najpierw odwiozę siostrę? — spytał Gregor, zerkając przez ramię na Astrid i unosząc brew. 

— Nie ma problemu, dzięki, że w ogóle przyjechałeś, bo nie wiem jak byśmy wrócili — przyznała, opierając się z ulgą o siedzenie. — Powinnam zacząć się chyba dorzucać do paliwa — zaśmiała się i mogła zobaczyć przez tylne lusterko, że na twarz Gregora także wpływa nikły uśmieszek. 

— Daj spokój, serio nie ma takiej potrzeby — machnął ręką, gdy stali na światłach. — Jak mi zabraknie, to się upomnę — dodał, a Gloria wywróciła oczami, ciesząc się, że akurat jej wyrazu twarzy Astrid nie może teraz dostrzec. 

Prawdę mówiąc Glorii Schlierenzauer zrobiło się szkoda tej dwójki natychmiast, gdy ich zobaczyła. Kenneth Gangnes przygarbiony, markotny i burkliwy, a Astrid Evensen wyglądająca, jakby chciała zapewnić cały świat, że wszystko jest dobrze, mimo że na pierwszy rzut oka było widać, że jest inaczej. Przeklinała w myślach brata, który musiał się w to wszystko mieszać. Bo nie dość, że zapewne dla niego skończy się to źle, to namiesza w życiach tych już i tak  wystarczająco nieszczęśliwych ludzi. 

lego house | g. schlierenzauer; k. gangnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz