Alexander Stöckl był zaskoczony, gdy otrzymał maila od Astrid, informującego o tym, że zamierza wziąć tygodniowy urlop zdrowotny. Znalezienie za nią zastępstwa nie było oczywiście problemem, bo Norweska Federacja Narciarska bardzo szybko się tym zajęła, ale trenera norweskiej kadry narodowej martwiła ta nagła, niespodziewana i przede wszystkim nie konsultowana z nim wiadomość.
Nie wiedział czy to Astrid coś się stało i podupadła na zdrowiu, przez wydarzenia z ostatnich kilku miesięcy, czy też dotyczyło to Kennetha, ale niepokoił się równie mocno o nich oboje. O Kennetha, bo był jego podopiecznym i to na jego warcie zdarzył się ten niefortunny wypadek, a o Astrid, ponieważ była związana z norweską kadrą dłużej, niż on sam. Tak jak inne dziewczyny zawodników pojawiały się i odchodziły na krótki czas, Astrid była zawsze i prawdę mówiąc zdążył się z nią przez ten czas zżyć. Czasem umiała lepiej dotrzeć do Kennetha niż on, koledzy ze skoczni i cały sztab szkoleniowy.
Nigdy tego otwarcie nie przyznał, ale wiązał z Gangnesem wielkie nadzieje od pierwszego dnia, gdy go poznał. Nie był rzemieślnikiem, jak ogromna część zawodników. On zdawał się mieć naturalny talent do skoków, zupełnie jakby urodził się z nartami, przyczepionymi do stóp. Miał potencjał, jakiego nie miały dziesiątki młodych chłopaków, przewijających się przez norweską kadrę i szybko zaczął to udowadniać.
Szkoda, że był zarazem jednym z największych pechowców, jakiego skoki narciarskie widziały. Alexander wybitnie nad tym ubolewał, ale każda kolejna kontuzja utwierdzała go w tym, że ten jakże wybitny talent skazany jest na zmarnowanie. A mimo wszystko, Kenneth się nie poddawał, każdego dnia niczym Syzyf pchając swój kamień pod górę, mimo świadomości, że zawsze spadnie w dół.
Astrid wysnuwała podobne wnioski, przyglądając się karierze swojego narzeczonego. Wielokrotnie rozmawiała z nim na temat tych wszystkich problemów zdrowotnych, kolejnych urazów kolana, kontuzji... Prosiła go, by odpuścił. Chciała, żeby dał sobie więcej czasu na regenerację, żeby nie spieszył się tak bardzo z powrotami na skocznię i trochę odpuścił, ale nie słuchał jej wtedy. Wiedziała czego tak bardzo się bał. Nie chciał się zestarzeć i zdać sobie sprawy, że będzie już za późno na powrót. Jego historia zgoła różniła się od innego zawodnika, choć całkiem mu podobnemu.
Gregor Schlierenzauer był... Jedyny w swoim rodzaju. U niego ten niebywały talent do skakania objawił się jeszcze wcześniej, niż u Kennetha, ale w takich ogromnych ilościach, że można byłoby ze spokojem rozłożyć go na kilku innych zawodników, a i tak młody Gregor biłby ich wszystkich na głowę. Pamiętała czasy, gdy był niepokonany. Nie mogła się nadziwić jakim cudem taki niespełna osiemnastoletni chłystek mógł rywalizować z kimś pokroju Adama Małysza, czy nawet Thomasa Morgensterna.
Pomyślała, że są jak podobne rodzaje gwiazd, które umierają na zupełnie inne sposoby. Kenneth nigdy nie przeszedł żadnej ewolucji, pozostał na zawsze protogwiazdą i zgasł, zanim w ogóle zdążył zaświecić. Gregora pierwszym stadium była zaś supernowa, która nie jest wcale początkiem życia gwiazdy, a jej śmiercią.
Astrid wiedziała, że nie może mieć jednocześnie Kennetha i Gregora. Wiedziała, że nie może ich obu kochać. W sercu mogła pomieścić tylko miłość do jednego z nich. Pisała maila do Stöckla z myślą, że wybierała Kennetha. Po rozmowie z Maren wydawało jej się, że wiedziała czego chciała, ale kiedy dostała SMS-a od Schlierenzauera z zapytaniem dlaczego nie ma jej w Titisee nie miała pojęcia co mu na to odpisać, ani co w ogóle powinna zrobić.
Zdawało się, że pomiędzy nią a Kennethem zaczyna robić się coraz bardziej normalnie, nawet namówiła go na krótką rozmowę z Andersem, który później zaspamował ją wiadomościami, że jej narzeczony wyjątkowo nie był dupkiem i miała wrażenie, że szanse, żeby to wszystko uratować są większe, niż mogłoby się wydawać. Żałowała tylko, że okazało się to tak późno, a ona zdążyła wyrządzić poważną szkodę, której nie szło w żaden sposób naprawić.
CZYTASZ
lego house | g. schlierenzauer; k. gangnes
FanfictionAstrid nie chciała zostać fizjoterapeutką norweskiej kadry narodowej mężczyzn... A przynajmniej nie wtedy, kiedy jej kariera miała się rozwijać, ale życie czasami rzuca nas w najmniej oczekiwane miejsca i musimy uwierzyć, że to te właściwe. Gregor...