15.

382 26 5
                                    

— Maren, możesz teraz rozmawiać? — spytała, kiedy usłyszała, że jej połączenie zostało odebrane. 

Astrid właśnie wyszła z pociągu na stacji Innsbruck Hauptbahnhof, mając wrażenie, że absolutnie nie ma pojęcia o tym, co robi ze swoim życiem, a spotkanie z Gregorem w Predazzo właśnie to potwierdziło. Zupełnie nie wiedziała co ma teraz robić, a zdecydowanie nie zamierzała mówić o całym incydencie Andersowi, bo podejrzewała, że by jej nie zrozumiał. Potrzebowała rozmowy z jakąś dziewczyną, której poziom wrażliwości jest większy, niż włoska filiżanka do espresso, a Maren była jej najbliższa. 

— Cześć Astrid, co u ciebie? — wesoły głos Maren mimowolnie wywołał uśmiech na jej twarzy i miała wrażenie, że sam fakt rozmowy z przyjaciółką będzie dla niej jakąś pomocą. — Właśnie wróciliśmy z Sapporo, więc jadę do Lillehammer na kilka dni, jesteś może w Norwegii?

— Nie, dalej siedzimy w Austrii — westchnęła. — Widziałam, że byłaś druga we wczorajszym konkursie, nie zdążyłam ci pogratulować, ale liczę, że się nie obrazisz. 

— Na ciebie? — Maren się zaśmiała. — W życiu nigdy... Coś się stało, bo słyszę po głosie, że nie dzwonisz tylko na ploteczki — dodała, nieco poważniejąc. 

— Chciałabym z całego serca, żeby to były ploteczki, ale zrobiłam... parę głupich rzeczy i nie wiem co mam teraz zrobić — westchnęła. — Jedziesz sama, czy ktoś z tobą jest ? 

— Sama... Jezu mam nadzieję, że nikogo nie zamordowałaś, bo nie wiem co z tym zrobimy — odparła. — Nie no, tak na poważnie to mów, pomogę jak będę umiała. 

— Przespałam się z Gregorem Schlierenzauerem — powiedziała najszybciej, jak umiała, rozglądając się, czy przypadkiem nikt obok niej nie przechodzi. 

Te kilka sekund milczenia dłużyło się dla niej niczym godziny, ale Maren w końcu się nad nią zlitowała. 

— Przepraszam co zrobiłaś? — Astrid nie była w stanie odczytać emocji przyjaciółki, ale domyślała się jaki jest jej stosunek do zdrady. — Ty sobie ze mnie w tym momencie robisz jaja, prawda? 

— Chciałabym, Maren, ale ja to naprawdę zrobiłam — przetarła twarz drżącą dłonią, kręcąc głową. — Ja nawet nie wiem... To po prostu stało się tak nagle i po prostu... 

— Kiedy? — wtrąciła Maren chłodno. — Kiedy to zrobiłaś? 

— Po świętach, w Oberstdorfie — odparła. — I potem w Ga-Pa... Innsbrucku, Bischofshofen... Wracam z Predazzo i... 

— Nawet nie kończ — Maren jej przerwała, wzdychając. — Boże, co ci strzeliło do głowy, żeby wskakiwać do łóżka ze Schlierenzauerem?! — wydarła się tak głośno, że Astrid musiała odsunąć komórkę od ucha. — I to jeszcze... Pięć razy, Astrid? Pięć?! Rozumiem, jakby to się zdarzyło raz, ale pięć?! 

— Nie wiem jak to się stało, mówię ci — warknęła, czując, jak oczy zachodzą jej łzami. — Nie wiem... Ten pierwszy raz byliśmy po piwie i... jakoś tak wyszło, a później... 

— Jezu jaka ty jesteś głupia... Ładować się w cokolwiek i to jeszcze ze Schlierenzauerem... — Maren w dalszym ciągu lamentowała, a Astrid czuła się coraz gorzej sama ze sobą. — Jak ja mam ci teraz pomóc? W czym niby? Przespałaś się z nim to trudno, powiedz mu, że to pomyłka, weź najdłuższy urlop jaki możesz i licz, że mu się odwidzisz...

— A jeśli to nie jest tylko pomyłka? 

Znów kilka sekund ciszy, podczas których Astrid miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z piersi. 

lego house | g. schlierenzauer; k. gangnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz