8

350 20 8
                                    

Pov- Taylor

Otwieram oczy i pierwsze co widzę to białe ściany... Leżę na szpitalnym łóżku co oznacza że jestem w szpitalu. Czy to zdanie miało sens? Prawdopodobnie nie... Czuję ból więc trochę do dupy.

- O! Obudziłaś się? Już idę po lekarza.

Yyyy... No jak mam otwarte oczy i rozglądam się po sali to logiczne że się obudziłam... Ah ten szpital.

- Dzień dobry doktor Brown wiesz jak się nazywasz?

- Tak Taylor Johnson.

- Mhmmm a ile ma pani lat i jak pani tu trafiła też pani wie?

- No... 17 lat i zostałam pobita w szkole.

- No co do wieku to ma pani rację ale z tym pobiciem to fałsz...
Tak na prawdę miała pani wypadek samochodowy wraz z rodzicami pani tata umarł na miejscu a pani matka walczy o życie.

I on to mówi z lekkim uśmiechem?.. co za kurwa zwyrol...

- A co z moim rodzeństwem?

- Ym... Z tego co wiem to nie ma pani rodzeństwa. Istnieje możliwość że straciła pani pamięć...
Za około pół godziny przyjdzie policja i pani wszystko z wypadkiem wytłumaczy.

- D-Dobrze... A czy ja mogłabym jakieś tabletki na ból?

- Oczywiście zaraz pani je dostanie.

I wyszedł a za nim pielęgniarka...
Czyli tak... Miałam wypadek samochodowy, mój ojciec umarł a matka walczy o życie... Nie mam rodzeństwa... Więc to był sen czy co...
To jest takie nie realne..

- Dzień dobry pani Johnson aspirant Davies... Przyszłam tu aby porozmawiać z panią na temat pańskiej rodziny i wypadku...

I ona powiedziała to z dużym smutkiem nie to co ten doktorek jak on miał? Brown? Chyba tak... Zresztą nie ważne.

- No więc... Co do wypadku to wjechał w was pijany nastolatek który prawdopodobnie wracał z imprezy miał on 18 lat więc trafi do więzienia... A co do pańskiej rodziny to dostałam wiadomość jak tu szłam że niestety nie udało się uratować pańskiej matki... Z tego co wiem to za tydzień chyba masz 18 urodziny tak?

Urodziny mam 18 grudnia śmiesznie trochę co? To był taki prezent na święta... Nawet nie zauważyłam że zaczęłam płakać... Zostałam sama... Moi rodzice umarli... Czy mi smutno? Oczywiście że tak w końcu to moi rodzice... Proszę niech to będzie zły sen z którego się obudzę... Błagam...

- Dostałam też wiadomość że jako jedyne dziecko państwa Johnson'ów (NIE MAM POJĘCIA CZY TO DOBRZE NAPISAŁAM JAK ŹLE TO PRZEPRASZAM). I jako jedyna rodzina z jaką mieli kontakt otrzymujesz wszystkie pieniądze oraz dom, firmę itp... twoich rodziców...

Firma? Ah... No tak firma dziennikarska japierdole... Ja i firma to nie dla mnie...

- Składam najszczersze wyrazy współczucia... Niestety muszę już iść... Do widzenia...

- D-Do widzenia...

3 GODZINY PÓŹNIEJ~

Po rozmowie z policjantką przyszła pielęgniarka z lekami na ból oraz na uspokojenie... I dostałam kolację. [Czytaj pół jabłka, pół bułki, kawałek masła, zgniła sałata i kurwa szynka z psa]
Teraz leżę i patrzę się w sufit... Jak to ma wyglądać... Będę mieszkać sama?
Wszystko co widziałam było jakimś zjebanym snem?! Moi rodzice umarli a ja niby mam pieniądze, dom i firmę a tak na prawdę nie mam nic... Zostałam sama żadnej rodziny nie mamy znaczy mamy ale nie utrzymywaliśmy z nimi kontaktu...
Dowiedziałam się również że spędzę w szpitalu jeszcze 3 dni... Dzisiaj jest poniedziałek godzina 2:28... Wychodzę w środę po południu czy tam rano... Niby chyba jakoś sobie poradzę... Muszę wyprawić pogrzeb dla rodziców... Ogarnąć firmę, szkołę... Już chyba nie jestem pewna czy sobie poradzę...
Kładę się na lewy bok i zamykam oczy kilka minut później ląduję w krainie Morfeusza...

--------------------
Także ten... Nie bijcie czy coś?
Ogólnie to jest 24 grudnia święta... Więc moi kochani WESOŁYCH ŚWIĄT!
Dużo spokoju od ludzi, prawdziwych przyjaciół, pieniędzy, zajebistych prezentów no i wyśpijcie się!
Chyba że cierpicie na bezsenność tak jak ja!
Do zobaczenia!!!!!

Green EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz