9

310 18 3
                                    

Pov- Taylor

Jest środa... Dzisiaj wychodzę ze szpitala... Czy się cieszę? W sumie trochę tak bo jednak będę mogła się wyspać w moim wygodnym łóżku i zjeść dobre jedzenie...

- Dzień dobry pani Johnson! Może pani iść się przebrać i iść po wypis jest pani wolna!

Przepraszam ale... Czy ten człowiek chce sobie zażartować? No żarty to on ma do dupy...
Typo se wyszedł ja idę się ubrać i idę po wypis...

40 MINUT PÓŹNIEJ~

Mam wypis i właśnie stoję przed szpitalem... Cóż pieniądze mam bo portfel przeżył tylko komórka mi się zniszczyła... Ale walić to komórkę kupi się nową... Dowiedziałam się również że pogrzebem rodziców zajmie się jakaś moja ciotka i że ten pogrzeb ma się odbyć za tydzień jakoś...
Idę sobie spokojnie spacerkiem w kierunku domu do szkoły idę jutro.
Fajnie że stoję sobie przed domem tylko czy ja mam klucze?.. Czy serio muszę wejść oknem do własnego domu?! Japierdole...

NASTĘPNY DZIEŃ~

Żyje... Przeżyłam i wdrapałam się na balkon... Także wczorajszy dzień był ciekawy... Teraz jest godzina 7:18 a mi się nie chce wstać z łóżka. Chociaż muszę bo wolę się nie spóźnić. Umyłam się i ubrałam w dresy, koszulkę, bluzę, skarpetki i buty koloru czarnego bo żałoba i tyle. Śniadania nie jem bo w sumie rzadko kiedy je jem. Muszę dziś kupić komórkę i jedzenie bo akurat tego w tym domu chyba nie ma... Trochę tu pusto bez rodziców mimo że mało ze sobą spędzaliśmy czasu to i tak za nimi tęsknię w końcu to moi rodzice...
Biorę plecak oraz klucze od auta i DOMU tak znalazłam zapasowe klucze od domu brawa dla mnie!
Idę w kierunku drzwi od chałupy wychodzę zamykam biegnę do garażu wsiadam do auta i jadę!

40 MINUT PÓŹNIEJ~

No więc... Jest 8:17 lekcję zaczęły się o 8. Jestem spóźniona i nie wiem czemu ale się stresuję... Wdech wydech...
Wychodzę z auta biorę plecak, zamykam auto i idę w kierunku szkoły... Idę do klasy gdzie mam lekcję otwieram drzwi i nagle wszyscy odwracają głowy w moją stronę i zaczynają się szepty... No tak w końcu moi rodzice umarli a ja zostałam sama, ale żeby się tak patrzeć.

- Dzień dobry przepraszam za spóźnienie...

- Nic się nie stało dziecko masz prawo się spóźniać tym bardziej teraz...

Ta teraz taka miła a jak chciała mnie upierdolić na koniec roku to co? pff...
Idę do mojej ławki która znajduje się na końcu pod oknem siadam i czekam aż lekcja się zacznie ale to nie następuje wszyscy patrzą się na mnie
w ciszy... Czy ja mam coś powiedzieć czy coś?

- Możemy prowadzić dalej lekcję pani profesor?

- Hmm? A tak tak oczywiście...

No i ona zaczyna coś gadać ludzie zaczynają jej słuchać a ja zaczynam myśleć skoro to wszystko no prawie wszystko było snem to... Mam jakiś przyjaciół? Dziewczynę? Już sama nie wiem... Muszę znaleźć kogoś kto na razie będzie prezesem tej firmy ojca...
Może William? Jest najlepszym przyjacielem taty i bardzo miłym, troskliwym i odpowiedzialnym człowiekiem... Wydaje mi się że on się najlepiej do tego nadaję... Zadzwonię do niego jeszcze dziś...
Moje przemyślenia przerywa dzwonek na przerwę pakuje wszystko do torby i wychodzę z tej sali... Szczerze mam już dość tego dnia...

- Hej! Taylor! Zaczekaj!

- O co chodzi Julie?

- Nie przywitasz się ze swoją dziewczyną?..

Wait... Yyyy... Co tu się odwala?.. ja tu dopiero co przyszłam w dodatku Julie Smith moją dziewczyną?.. czy to jest ukryta kamera?

-------------------

Powracam! Przynajmniej tak myślę... Ale no macie ten rozdział może dzisiaj jeszcze jakiś wpadnie kto to wie
Trzymajcie się i cześć!!!

Green EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz