Rozdział 32

195 16 161
                                    

Teddy Lupin stał za wysokim zegarem w salonie na Grimmauld Place 12, obserwując jak Alex Snape - najbardziej irytujący starszy brat świata, zakłada buty żeby udać się w podróż poślubną do klubu z tym drugim pajacem. Pajac nazywał się Cameron Rosier i zawsze był po prostu mokrym snem Alex'a.
Teddy nie miał nic do niego, nawet jeszcze niedawno go lubił bo Snape dużo o nim gadał, więc wydawało mu się, że zna go jak własną kieszeń.

Zmrużył delikatnie oczy, kiedy Rosier położył rękę na ramieniu jego brata. Do cholery, zjawia się niewiadomo skąd, i jak gdyby nigdy nic się cieszy. To nie tak miało być! Miał nadzieję, że po tym jak Nott miał na niego chrapkę, będzie mógł w świętym spokoju spędzić z Alexem czas, tak jak to było zawsze, a nawet więcej bo cała ta sytuacja trochę go wykończyła. Potrzebował teraz pobyć ze swoim najbardziej irytującym przynosicielem herbat z ciastem dyniowym, głupich żartów i czarnomagicznych ksiąg, bo tak!

Alex uśmiechnął się pod nosem i coś szepnął na ucho krukonowi, który zakrył usta trzęsąc się ze śmiechu.

Lupin zacisnął pięści, jeszcze, jeszcze bardziej mrużąc oczy tak, że były już przymknięte. Obraz zaczęła przysłaniać mu delikatna mgła, więc szybko otworzył szerzej oczy, starając się nie mrugać. Cały czas miał cichą nadzieję, że Alex zmieni zdanie, chociaż gdzieś tam doskonale wiedział, że to niemożliwe.

Chociaż zawsze była jakaś szansa...

Co poszło nie tak? Mieszkali tylko we dwójkę, wszystko robili razem, o wszystkim gadali ze sobą nawzajem bo się rozumieli i tyle. Nawet jeżeli mieli trochę inne charaktery, bo jednak Alex był dość nierozgarnięty i chaotyczny... chociaż jak chciał, to potrafił człowieka doprowadzić na ostry dyżur.

Teddy był zazwyczaj opanowany i starał się wszystko na spokojnie przeanalizować żeby Alex nie doprowadził do jakiejś strasznej katastrofy... Chociaż oczywiście dalej miał swoje czternaście lat, więc często miewał momenty kiedy coś wzbudzało w nim skrajne emocje. Wtedy Alex nagle okazywał się być nad wyraz dojrzały, co jeszcze bardziej go wkurzało. Cholerny dupek bez względu na to jak wielkim dupkiem potrafił być, dalej mimo bycia dupkiem był też jego bratem a nie tego pajaca, na którego się bez przerwy gapi!

Teddy mimo najlepszych chęci znowu zmrużył oczy, bo po prostu nie mógł się powstrzymać, widząc jak Alex sięga po rękawiczki. No to po herbacie.

- Teddy, już wychodzimy jakby co! - zawołał Snape, na chwilę odwracając się na pięcie i szukając wzrokiem metamorfomaga.
Lupin nie wiedział jaki wyraz twarzy miał jego brat, bo oczywiście błyskawicznie schował się za zegarem, chcąc pozostać niezauważony. Niech ten palant nie myśli, że jest dla niego na tyle ważny, że będzie sobie nim głowę zawracał!

Chwilę później usłyszał śmiech Rosiera i odgłos zamykania drzwi. Coś ścisnęło go w żołądku, chociaż udawał, że nic takiego nigdy nie miało miejsca.

Jeszcze chwilę stał w miejscu zastanawiając się, czy jego aktualny nastrój można określić jako wściekły tajfun czy zapłakany kotek. A może po prostu wściekły kotek?

Nie, nie, nie był jakimś gryfonem tylko rasowym puchonem z krwi i kości. Nie potrzebował żadnych godnych chwały wyczynów, ani heroicznych przygód. Potrzebował wyłącznie drugiej osoby, która aktualnie olała ich rytuał wspólnego wieczoru oglądania filmów i świetnie się bawiła z jakimś kretynem.

Super! Po prostu genialnie!

- Heeeeej, Teddyyyyyyy, pograsz ze mną w szachyyyyyy? Prooooszeeee... - zawył James Potter, przerywając jego cierpiętnicze przemyślenia. Właśnie zanurzał się w swoich ponurych myślach po to, żeby móc później na ich podstawie obmyślić zemstę idealną...

Niecodzienne problemy syna Snape'a /zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz