Osobiście uważam, że to to jest niedopracowane i napisałam to z nudów, więc nie spodziewajcie się nie wiadomo czego. Wrzucam bo co, jest o Alexie to niech ma swoje pięć minut.
Btw, akcja dzieje się przed spotkaniem Snape'a, więc będzie wiele niekanonicznych postaci z dupy wyjętych. Raczej nie pojawią się więcej, więc nie przejmujcie się tym, że ich nie odróżniacie.
-------
- Jimmy, daj spokój. Jestem pewien, że po prostu stałeś za blisko Steven'a i nawąchałeś się samych pozostałości, które wyleciały mu nosem.
Jimmy Parker był wściekły, i właśnie szedł stłuc tego kretyna w okularach. Chłopak był przekonany, że kiedy zagadał do Betty, to właśnie za jego sprawą jego włosy stały się różowe. Według mnie to była jedna wielka ściema, a mój przyjaciel zachowywał się irracjonalnie. Było mi wyjątkowo wszystko jedno w jakim stanie będzie buźka bruneta po spotkaniu z Parkerem, jednak wiedziałem też, że Jimmy ostatnio miał zbyt wiele kłopotów i powinien przystopować.
- Weź się ogarnij, nie warto! - zawołałem, chwytając chłopaka za ramię. Nastolatek odwrócił się w moją stronę, patrząc na mnie z wściekłością.
- Jak ci coś nie pasuje, to nie musisz ze mną iść! - krzyknął, prychając. Uniosłem brwi wiedząc, że nie było w pobliżu nikogo oprócz mnie, kto stanie na czatach. Doskonale rozumiałem, że chłopak jest po prostu wkurzony jak rzadko kiedy.
- Okej, wyluzuj stary. Idziemy zlać frajera, łapię. - mruknąłem, idąc w stronę klasy w której nastolatek będzie miał następną lekcję.
- Właściwie to jak on się nazywa? Wolałbym wiedzieć. - powiedziałem, wypatrując wśród tłumu tego łajdaka.
- To ten zasmarkany Potter.
- Potter? Który?
- Zaraz się przekonasz. - mruknął chłopak, ciągnąc mnie za rękę. Znaleźliśmy naszą ofiarę dość szybko. Nastolatek stał pod klasą od matematyki, mając na sobie wytarte spodnie i za dużą bluzę. Nosił też połamane okulary, co tylko dodało mu obrazu nędzy i rozpaczy. Prychnąłem, wskazując na przestraszonego Potter'a.
- Naprawdę uważasz, że trafienie do kozy w imię pojedynku z tym czymś, jest warte swojej ceny? - zapytałem zdziwiony, będąc coraz bardziej pewny, że Jimmy kompletnie zwariował. Na bank.
- Tak właśnie uważam, więc nie pytaj mnie o to więcej. - rzucił chłopak, odwracając się w kierunku bruneta.
- Hej, Potter, jak ci mija dzień?!
Dwie minuty później stałem przy wejściu do łazienki, obserwując czy na horyzoncie nie pojawiają się nieproszeni goście. Było to nudne jak flaki z olejem, ale przynajmniej przy wpadce nie będę głównym oskarżonym.
- No, Harruś widziałem, że pięknie potrafisz człowiekowi ufarbować włosy. Ciekaw jestem, czy oddychać pod wodą też umiesz. - odparł wesolutko Parker, zapewne przymierzając się do zanurzenia głowy nastolatka w morcznych odmętach wód z kibla.
- Akh! Przestańcie! Egh, khe, khe!
Dawanie lekcji Potterowi nie zajęło mojemu przyjacielowi zbyt wiele czasu. Bruneta uratował fakt, iż nagle na korytarzu rozległy się głośne śmiechy, i jeszcze głośniejszy rap.
- Hej, Jimmy, zwijamy się. - rzuciłem, chwytając plecak.
- Switch jest bliżej niż bym sobie tego życzył. - powiedziałem, szybko otwierając okno od łazienki. Byliśmy na parterze, więc bez problemu znalazłem się na szkolnym boisku.- Masz szczęście, Potter. - rzucił Parker, pakując się na parapet. Po chwili był już obok mnie. Rzuciliśmy się w kierunku bramy, ale niestety te trzy lata różnicy sprawiły, że nasze nogi były o wiele krótsze od tych bandy Switcha. Chłopak szczerze nas nie znosił, po tym jak sprawiliśmy kawał jego młodszej siostrze. Laska była najbardziej wredną krową jaką nosiła ta planeta, więc jej ukochany braciszek nosił tą samą cechę z dumą.
Grupa ryczących goryli chcących nakarmić swoje buldogi naszymi wnętrznościami była od nas jakieś trzy metry, kiedy przy bramie stanęli nam na drodze graficiarze. No nie!
CZYTASZ
Niecodzienne problemy syna Snape'a /zawieszone
Fanfiction...czyli jak przypadkiem wskrzesiłem mojego chłopaka. Voldemort zostaje pokonany, jednak dla Alexandra Snape'a nie ma to znaczenia. Jak potoczy się jego życie bez ukochanej osoby? Posada nauczyciela obrony przed czarną magią jest przeklęta. Przekona...