Rozdział 28

183 15 173
                                    

- Dlaczego nie ma tutaj Alexandry? W końcu sprowadziła mnie z powrotem, chciałbym jej podziękować.

Większość osób rzuciła mi przerażone spojrzenia, widocznie nie wyglądałem dobrze. Cóż, po prostu kły mi się wysunęły z szoku. Nie sądziłem, że ta lala spodoba się mojemu chłopakowi. O ty draniu, jak śmiesz?! Myślisz, że nazywa się Alexandra? Aż człowieka litość bierze.

A tak w ogóle to czy ktoś na sali wie, jak się wsuwa wampirze kły z powrotem? Powinienem dostać jakąś instrukcję obsługi od Serafina.

- Jaka szkoda, że wyjechała do Ameryki. - powiedziałem spokojnie, mając nadzieję, że chłopak skończy temat. Nic z tych rzeczy.

- Tak nagle?

- Tak.

- Ale dlaczego?

- Bo. Ja. Tak. Powiedziałem. - wysyczałem, czując, że pazurki też mi się wysunęły. Och nie, teraz na pewno wyglądam baaardzo upiornie.

- A - Alex, możesz eee... Twoje oczy są czerwone, weź przestań. - wykrztusił Malfoy, wyglądając jakby był świadomy tego, że zaraz wylecą mu na stół gałki oczne.

- OOOOO FAKTYCZNIE! ALE SUPER, TEŻ CHCĘ! - zawołał James, wychylając się razem z Lupinem w moją stronę. Chyba tylko oni byli zaciekawieni, a nie przestraszeni, albo chociaż zszokowani.

- James! Uspokój się w tej chwili, to nie zabawa! - powiedział Potter, widocznie nie spodziewając się, że jeżeli nazwie swojego syna "James", to automatycznie zaprogramuje sobie takiego diabła.

- Odwalcie się! Nie umiem jeszcze nad tym panować. - powiedziałem, czując się niezręcznie. Co oni, myśleli że będę ział ogniem, czy co?

- Znacie może jej adres? Chciałbym chociaż napisać list... Kim ona w ogóle dla mnie jest?

Taa, powiedziałem wtedy, że go kocham. Merlinie, co ja narobiłem! Rosier nieźle się nakręcił, więc nie wykluczam, że leci na Julię. Cholera, w końcu wygadałem wtedy, to co wygadałem... Na pewno myśli, że byli razem, cholera jasna, co robić? W dodatku od razu zabrali Camerona z miejsca wskrzeszenia, więc nawet nie wie, że Juleczka została wampirem, a ja jestem tutaj jedynym takowym. Gdyby był tego świadom, to może połączyłby fakty.

- Tak naprawdę ona nie istnieje. - powiedział Malfoy znudzonym głosem, przerywając grobową ciszę, oraz moje rozmyślania. Nie mogłem teraz nic powiedzieć, bo ściągnę na siebie podejrzenia. Ale zamknij się fretko, ani słowa! Porozmawiajmy o pogodzie!

- Jak to? - zapytał krukon, pochylając się w stronę blondyna. Malfoy wzruszył ramionami, wyglądając jakby wcale nie chciał prowadzić tej rozmowy. Cóż, mając naprzeciwko mnie, w małej odległości od szafki z nożami...

- Merlinie, ktoś przyjął wyłącznie jej wygląd, nie wiesz na czym polega magia? To była zupełnie inna osoba.

- Niby kto?

Na szczęście nikt nie patrzył na mnie w tym momencie, oprócz Lupina. Widocznie chłopak nie rozumiał dlaczego Cameron nie może na razie wiedzieć, że byliśmy razem, ale nie wnikał. W przeciwieństwie do tego zła wcielonego - James'a.

- Jak to kto? Przecież wszyscy wiedzą, że...

W tym momencie całe życie przeleciało mi przed oczami i nagle szklanka młodego Potter'a pękła z hukiem. O Merlinie słodki, było blisko, bardzo blisko. Chłopak jakimś cudem się zamknął, jakbym rzucił na niego kilka razy silencio. Jedno zazwyczaj na niego nie działało. Taka sama gaduła jak Alphonse.

- Czy mi się wydaje, czy wszyscy wiedzą kim jest ta osoba, oprócz mnie? - zapytał Cameron, wyglądając na coraz bardziej rozzłoszczonego. Cóż, nie dziwiłem mu się, ale chciałem żeby sam sobie wszystko przypomniał. Poza tym, nie chciałem żebyśmy byli razem tylko dlatego, że tak było kiedyś... To byłoby bardzo niezręczne. Nie chcę żeby chłopak czuł, że jest do tego zobowiązany. Poderwę go tak czy siak.

Niecodzienne problemy syna Snape'a /zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz