(EDIT: Zapomniałam dać ostrzeżenie o triggerujących treściach. W rozdziale pojawia się scena załamania z autoagresją. Jeżeli cię to stresuje, omiń rozdział, a ja mogę ci go streścić.)
Nazajutrz wszyscy obudzili się w absolutnie paskudnych humorach, czego powodem oczywiście były wydarzenia mające miejsce poprzedniego wieczora. Więzień zdawał się być całkowicie otępiały z załamania – Shtefan swoją drogą podobnie. Praktycznie w ogóle się nie odzywał. Ledwo udało się Ariee ściągnąć go z łóżka. Sahiko również była bardzo nieswoja – milcząca oraz zupełnie nie skora do dokuczania komukolwiek..
Jean został bardzo dokładnie związany z rękami wykręconymi do tyłu oraz zakneblowany – po tym co wcześniejszego dnia zrobił, zabójcy woleli być z nim ostrożni. Łowcy sprawnie się spakowali, zaprzęgli wóz i bez śniadania ruszyli na drugą stronę rzeki w dzielnicy handlowej, gdzie przyszło im się niestety pożegnać z Favns. Elfka z pomocą Sahiko i Ariee wynajęła pokój w jednej z kamienic niedaleko głównego posterunku straży Solaris od jakiegoś starszego jegomościa z rasy orków – warunki były skromne ale czyste i zadbane, co było jak najbardziej wystarczające. Właściciel mimo, iż bardzo mrukliwy i szorstki, nie wydawał się być groźną osobą – mężczyzna przedstawił im się jako H'angh. Jak się okazało, pracował swego czasu w straży Solaris i ku uciesze Favns, zaproponował jej, że pomoże jej z zaciągnięciem się oraz wytłumaczeniem, co ją czeka w tego typu pracy. Sahiko i Ariee trochę uspokojone, że Favns jest pod opieką kogoś rozsądnego, pożegnały się, obiecując ją odwiedzać i szybko wróciły na wóz, gdzie czekał na nie wciąż przygnębiony Shtefan.
Ruszyli znowu przez pomału budzące się miasto – słońce świeciło w wymęczone oczy zabójców, wstając nieśpiesznie po bladym niebie. Na ulice powoli wychodzili mieszkańcy Solaris – większość z nich śpieszyła się do pracy oraz na rynek, rozkładać swoje towary na straganach. Łowcom dość sprawnie udało się przedostać do Wschodniego Zeadin, dzielnicy w której mieściła się ogromna biblioteka Solaris, wszelkie szkoły, uniwersytety jak i placówki naukowe alchemików oraz użytkowników magii. Tam już niestety trzeba było jechać o wiele ostrożniej, zważywszy na to, że pod koła wozu bardzo łatwo mogły wpaść nieuważne dzieciaki dążące do szkół. Zanim więc dotarli do Quoffer, jednej z dzielnic mieszkalnych zajmowanych przez obywateli nieco lepiej usytuowanych, było wczesne południe. Wysokie, zabytkowe, lecz wciąż dobrze zadbane kamienice stały gęsto jedna obok drugiej, sprawiając nieodparte wrażenie nieprzyjemnej ciasnoty. Zatłoczone ulice dzielnicy przywitały łowców dobrze im znanym gwarem oraz mieszanką oszałamiających, przyjemnych zapachów ciągnących się z otwartych okien kamienic – dla sporej ilości ludzi dochodziła już pora obiadowa. Niektórzy zajęci byli jeszcze wywieszaniem prania za oknami na długich sznurach łączących balkoniki kamienic. Kilka strażników kręciło się niespiesznie po ulicy, robiąc codzienny, południowy patrol – nie wykonywali jednak swojej pracy jakoś szczególnie sumiennie, gdyż co rusz zatrzymywali się na małe pogawędki ze znajomymi, którzy witali ich głośnymi okrzykami, wychylając się z okien mieszkań.
W końcu wóz zabójców z głośnym stukotem kół wjechał na uliczkę wiodącą prosto do ogromnego, kamiennego, piętrowego budynku rozmiaru niemalże połowy samej biblioteki Solaris. Ciemne, surowe cegły bazy Ohe przywitały łowców znajomą prostotą i surowością – budynek musiał kiedyś komuś służyć za duży magazyn, gdyż z wyglądu zdecydowanie nie był ani ładny ani przyjemny. Sahiko i Ariee na jego widok zdawały się odczuwać ogromną ulgę, gdyż obie się rozluźniły. Shtefan za to całkowicie odwrotnie – lekko pobladł, zupełnie jakby zobaczył samą śmierć.
Ogromne, metalowe bramy bazy zostały otwarte, tworząc im przejście. Łowcy zajechali na sam tył budynku, gdzie znajdowały się stajnie. Zaraz za nimi, za solidnym ogrodzeniem dało się dojrzeć ogromny, masywny mur, który oddzielał Quoffer od Wyższego Solaris – najbogatszej dzielnicy miasta. Chłopiec stajenny sprawnie zabrał ich konia do stajni, aby ten po przebyciu straszliwie ciężkiej i długiej podróży mógł w końcu odpocząć w dobrze znanym mu wygodnym, obszernym boksie.
CZYTASZ
Tylko Zlecenie (W trakcie poprawek)
FantasyJean to młody półelf o wyjątkowo pozytywnym nastawieniu do świata oraz naturze włóczęgi. Wychowany w bogatym, rygorystycznym domostwie twardą ręką despotycznego ojca, postanawia pewnego dnia uciec z domu. Chłopak rozpoczyna swoją własną, od zawsze w...