Trigger Warning (samookaleczanie, przemoc wobec dziecka); jeżeli wiesz, że te tematy cię triggerują, czytaj dopiero od trzech gwiazdek)
Świat znacznie zwolnił – wszelkie dźwięki nieprzyjemnie huczały w głowie, raniąc każdy nerw najmniejszym ostrzejszym tonem, a światło raziło boleśnie w oczy. Całe ciało stało się niemożliwie ciężkie przysparzając mu koszmarnego dyskomfortu. Ręce mimowolnie zadrżały, a gardło ścisnęło się, kiedy do oczu napłynęły pierwsze łzy.
— Shtefan! — Ostry głos mistrza boleśnie przywrócił go chwilowo do rzeczywistości.
Shtefan drgnął mocno i odruchowo skulił się pod zimnym spojrzeniem Adeusa.
— Słuchasz mnie? — zapytał mężczyzna z pozornym spokojem w głosie, choć widocznym było, że powoli wzbiera w nim niepowstrzymana złość.
Chłopiec spuścił wzrok na krótki miecz trzymany w coraz bardziej drżącej dłoni i milczał. Otworzył usta, próbując wydostać coś z niemożliwie ściśniętego, nagle wyschniętego gardła, ale nadaremno. Przytłaczające uczucie dyskomfortu tylko wzrastało – momentalnie dołączyła kompletna panika zalewając nieubłaganie każdy zakamarek jego drobnego ciała, odbierając mu jakąkolwiek zdolność do ruszenia się.
Miecz wysunął się z jego zesztywniałych palców i uderzył z głośnym brzękiem o kamienną podłogę sali treningowej, na co chłopiec drgnął, a w jego oczach przez ułamek sekundy pojawiło się coś sugerującego, iż na chwilę powrócił do rzeczywistości.
— No nie... proszę cię, nie zaczynaj znowu... Nie rób znowu tych swoich scen. — Adeus westchnął ciężko i z niezaprzeczalnym poirytowaniem. — Lepiej skończ robić głupie fochy, bo nic tym nie zdziałasz.
Shtefan milczał uparcie unikając jego spojrzenia, lekko skulony. Nie wytrzymując, mężczyzna pochwycił go silnie za ramię i ścisnął boleśnie.
— Słuchasz mnie? — syknął wściekle, na próżno czekając, aż ten na niego spojrzy.
Potrząsnął nim z początku lekko, ale chłopiec nie odpowiedział, wpatrując się tylko tępo w ziemię. Jego ciało jedynie delikatnie zadrżało pod dłonią mistrza. Adeus potrząsnął nim znacznie agresywniej, na co z oczu Shtefana momentalnie strużkami popłynęły łzy, a z gardła wyrwał się pierwszy, żałosny szloch.
— Uspokój się! Płaczem też tutaj nic nie zdziałasz! — warknął na niego mistrz.
Cichy szloch ucznia szybko przeszedł w głośny płacz. Adeus przypatrywał mu się we wściekłym niedowierzaniu.
— Shtefan! Powiedziałem uspokój się! Jesteś już trochę za duży na takie zachowania.
Shtefan wyrwał się z jego uchwytu i wciąż histerycznie płacząc, zasłonił uszy, jakby naiwnie chcąc się uchronić przed całym złem świata. Nie odczuwając jednak żadnej ulgi, pochwycił się w panice za przydługie białe włosy, a następnie szybko objął się za ramiona, wbijając mocno paznokcie w odkrytą skórę na rękach. Cofając się o krok, znowu przejechał mocno paznokciami po skórze, pozostawiając w niej podłużne, płytkie rany. Wyjąc wniebogłosy niczym ranne zwierzę, pochwycił rękę i wbił ostre zęby w zranione miejsce.
Adeus szybko pochwycił go za obie ręce, unieruchamiając je w żelaznym uścisku, nie pozwalając mu na dalsze próby samookaleczania się. Chłopiec zaszamotał się gwałtownie, a łzy nie przestawały płynąć po jego wykrzywionej bólem twarzy.
— Shtefan! Dosyć! — krzyknął surowo Adeus. — Proszę, robisz sobie krzywdę... — zakończył drżącym z bezradności głosem.
Nachylił się przy szlochającym uczniu i niepewnie objął go ramieniem próbując zwyczajnie przytulić. Kolano Shtefana momentalnie wylądowało w jego kroczu, a zaskakująco twardy łokieć prosto w szczęce. Adeus stęknął z bólu upadając na lodowata podłogę sali treningowej. Pochwycił się za obolałą szczękę, jednocześnie z niedowierzaniem odprowadzając spojrzeniem ucznia, który zwyczajnie uciekł z miejsca zdarzenia, pozostawiając za sobą jedynie swój miecz.
CZYTASZ
Tylko Zlecenie (W trakcie poprawek)
FantasíaJean to młody półelf o wyjątkowo pozytywnym nastawieniu do świata oraz naturze włóczęgi. Wychowany w bogatym, rygorystycznym domostwie twardą ręką despotycznego ojca, postanawia pewnego dnia uciec z domu. Chłopak rozpoczyna swoją własną, od zawsze w...