Marzę o tym, żeby Rick Milesh dojrzał do tego, o czym śpiewa Iglesias w tym kawałku, o tym, co się z dzieje, kiedy stracił ukochaną.
Zostały nam jeszcze dwa rozdziały. Kończy się 2020, kończy się BBD.
♠♠♠
Nie mogłam spać tej nocy. Deszcz bijący o parapet tworzył idealny akompaniament pod ciche łkanie pod kołdrą. Byłam wkurzona. Nie lubiłam spać sama w tym ogromnym łóżku. Czułam się przez to jeszcze bardziej samotna. Rick został na dole. Podejrzewam, że nie miał sił wspiąć się po schodach, albo przystanek przy barku okazał się ostatnim.
Wstałam z łóżka, gdy tylko cień nocy zaczął ustępować porannej szarówce. Ciągle padało. Otworzyłam okno i odetchnęłam głęboko. Powietrze było przesiąknięte wilgocią, a zarazem dziwnie duszne. Zauważyłam dwóch ochroniarzy w ogrodzie. Skupieni i czujni, jakby w każdej chwili spodziewali się ataku. Zatrzasnęłam okno, zaciągnęłam zasłony. Weszłam do łazienki, byłam blada, a moje czerwone oczy wyglądały smutno. Zrzuciłam lekką koszulę z jedwabiu. Przynajmniej do reszty mojego ciała nie mogłam mieć zastrzeżeń. Zapomniałam już, jak to było mieć przetarte nadgarstki od kajdanek, otarcia po linach czy siniaki. Od przeszło roku nie byłam niczyim zakładnikiem, nikt nie ośmielił się podnieść ręki na żonę Ricka Milesha. Chciałam wierzyć, że tak już zostanie.
Wróciłam do sypialni w lepszym nastroju, nucąc pod nosem niedawno usłyszaną piosenkę. Amelia chwilę wcześniej przyniosła śniadanie. Cudnie pachniało. Włączyłam odtwarzacz i otulił mnie koncert smyczkowy Paganiniego. Dochodziła siódma, gdy w czarnych szpilkach i ciemnej, dopasowanej sukience sięgającej kolan wyszłam z sypialni. Simon przywitał mnie uprzejmie. Zadzwonił telefon, spojrzałam na wyświetlacz, Anthony. Nie miałam czasu z nim rozmawiać. Odrzuciłam połączenie. Zeszłam do salonu, stukając obcasami. Obudziłam tym Ricka, który zwisał bezwładnie z kanapy z opróżnioną butelką whisky pod ręką. Ledwo otworzył oczy. Był nieprzytomny. Zebrałam ze stolika kilkadziesiąt stron, nad którymi pracowałam wczoraj, nim mi przeszkodził.
— Gdzie ty idziesz?! — wybełkotał z wielkim trudem.
— Do pracy — odpowiedziałam, chowając je do torebki.
— Tak wcześnie? — czknął.
Nie trudziłam się odpowiedzią. Wyszłam, nie oglądając się na niego. Zaczął coś krzyczeć. Simon pomógł mi założyć płaszcz i otworzył przede mną parasol. Duszny chłód uderzył mnie w twarz. Ochroniarze stanęli przede mną na baczność, przywitałam ich, wsiadając do samochodu. Dojechałam do pracy przed ósmą. Do pierwszego spotkania miałam ponad dwie godziny. Zajęłam się bieżącymi sprawami. Anthony do dziewiątej nie pojawił się w biurze. Trochę mnie to zdziwiło, ale za dużo miałam spraw związanych z Gas-on, żeby roztrząsać jego nieobecność. Kiedy nie pojawił się do lunchu, zaczęłam się niepokoić. Wychodząc z firmy koło siedemnastej, ponownie zapytałam o Anthony'ego.
— Przykro mi, pani dyrektor, nie udało mi się do niego dodzwonić. Rozmawiałam z jego narzeczoną, nie widziała go od wczoraj — poinformowała mnie smutno sekretarka.
Simon prowadził w milczeniu. Wiedział, że po pracy w drodze do domu nie lubiłam rozmawiać, zwykle czytałam. Dobrze mnie znał, a ja czułam się w jego towarzystwie bezpiecznie. Rick dotrzymał obietnicy sprzed roku i go nie skrzywdził. Dalej mógł dla mnie pracować.
Wyglądałam przez okno, nie mogąc się skupić. Nad Nowym Jorkiem wisiały ciężkie chmury. Zastanawiałam się, co zastanę w domu. Czy Rick doszedł do siebie, czy znów się upił? A może urządził dziką orgię z amatorką karminowej szminki? Byłam zmęczona. Miałam ochotę na masaż, drzemkę, wygodny dres, koc i kubek gorącej czekolady. Przyjęcie z okazji rocznicy naszego ślubu było ostatnią rzeczą, której chciałam. Pierwsza rocznica, a bałam się, czy doczekamy kolejnych. Chciałam stworzyć szczęśliwą rodzinę. Za wszelką cenę. Nie chciałam popełnić błędów moich rodziców, nie chciałam rozwodu. Nikomu nie pozwoliłabym na rozbicie związku, a przede wszystkim Rickowi. Miał swoje wady, ale był moim mężem. Kochałam go, mimo wszystko. Jeśli do tego ślubu już doszło, musiałam trwać w tym związku.
CZYTASZ
Bad Boy's Dreams [Rodzina Milesh 2.1] ✔
RomanceKiedy popełnisz przestępstwo, idziesz do więzienia. Kiedy popełnisz ich dużo, zaczynasz na tym zarabiać. Stajesz się szanowanym obywatelem, aż w końcu to ty wyznaczasz, co jest dobre, a co złe. Pierwszy miliard zawsze śmierdzi szwindlem, dlatego... ...