Rozdział 12.4: Rosyjska ruletka [Alex]

100 19 87
                                    

Lekko psychodeliczna muza i bardzo ciężki tekst. Zapraszam :)

♠♠♠

Podskoczyłem ze strachu, kiedy kilku komandosów weszło do saloniku. Zajęli miejsca, nie interesując się mną i moim stanem przedzawałowym. Nie wiem, czego się spodziewałem, ale chyba nie zastać ich drzemiących. Rozejrzałem się dyskretnie. Tim mnie nieźle nastraszył, ale nikt się mną nie interesował. Ci, którzy mogli, to spali. Wśród nich nie było ani Ricka, ani Moniki. Postanowiłem wyruszyć na jej poszukiwania.

Wyszedłem z saloniku, próbując na nikogo nie nadepnąć. Wszedłem do kuchni, kilka osób piło lurę czarną jak smoła. Przecisnąłem się do lodówki, zabrałem z niej batonika, wlałem sobie kubek kawy i ruszyłem do sypialni. Drzwi były zamknięte. Głos Moniki usłyszałem w kolejnym saloniku. Poszedłem tam. Siedziała z Tiego i nieznanym mi mężczyzną. Wszyscy włącznie z nią byli ubrani w stroje bojowe. Trzy osoby przy pięciu laptopach i niezliczonej ilości kabli i papierów.

— Tiego, ustaw Blue Bird — poleciła Monika

— Powinnaś coś zjeść. — Wyciągnąłem w jej stronę batonika i kubek.

— Nie przed akcją.

— Daj spokój, Monika — odezwał się nieznajomy. — Akcja będzie za osiem godzin. Jak do tego czasu nie zjesz, to padniesz, zanim się skończy. — Monika wzruszyła ramionami i utkwiła wzrok w ekranie. — Jurij — przedstawił się, wyciągając w moim kierunku dłoń. Drugą ciągle trzymał bezprzewodową myszkę i coś klikał.

— Masz — Podałem mu batona i kubek, którymi wzgardziła Monika. — Pewnie stąd nie wstaniesz.

— Mała szansa. — Odwinął papierek.

— Jurij! — Usłyszałem za plecami głos Ricka. Chłopak stanął na baczność, krztusząc się. — Jesteś komandosem czy pierdołą? — rzekł na tyle głośno, żeby cały samolot mógł go usłyszeć.

— Komandosem, sir! — odpowiedział pewnie Jurij.

— Komandos ma przetrwać w lesie bez zapasów przez miesiąc! A ty potrzebujesz niańki. — Zabrał mu nadgryzionego batona i wyrzucił do kosza. — Pięć godzin przed akcją koniec żarcia! Macie jeszcze trzy godziny. — Raport — polecił flegmatycznie Rick.

— Przed czternastą czasu moskiewskiego, a więc trzy i pół godziny temu, James zgłosił strzelaninę. — Monika stanęła na baczność i przedstawiała fakty. — To był ostatni kontakt z naszymi ludźmi. Dotarłam do zdjęć rosyjskiego satelity z godziny czternastej. Obraz nie jest idealny, ale widać spory wypadek na obwodnicy. Jurij sprawdza w milicyjnej bazie, czy to nasze auta. Mamy sygnał z nadajnika Laury z czternastej piętnaście z posiadłości Jemiołowicza. — Monika zatrzymała się na chwilę, zerknęła na ekran i przesunęła laptopa w stronę Ricka. — Aktualne zdjęcia z naszego satelity, sir. Ten czerwony punkt oznacza, że nadajnik GPS ciągle znajduje się na terenie posiadłości Jemiołowicza.

— Przetrzymuje ją w swojej posiadłości? — zdziwił się Rick.

— Mamy bardzo wyraźny odczyt. Pochodzi z pomieszczenia powyżej parteru, z oknami. Przekazałam Javierowi plany posiadłości.

— Co z Jemiołowiczem?

— Nie wiemy, co się z nim stało po strzelaninie, sir. Zostanie zidentyfikowany, jeśli wyjdzie z budynku. Zakładając, że w nim jest.

— Nie mamy kontaktu z ludźmi. Samochody prawdopodobnie zostały spalone, sir — włączył się Jurij. — W lokalnych wiadomościach podano informację o porzuconych rozbitych SUV-ach płonących na śmietniku. Nadajniki GPS przestały działać o piętnastej trzydzieści.

Bad Boy's Dreams [Rodzina Milesh 2.1] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz