21. ,, Świąteczny czar"

16 0 0
                                    

Na początku chciałabym, wam, życzyć
Wesołego Nowego Roku i aby był on lepszy od poprzedniego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*21:30*

Na dworze zrobiło się już całkiem ciemno, z naszej paczki zostałam tylko ja i Ray. Już dawno wyszliśmy z lodowiska, ale chłopak poprosił mnie, abyśmy jeszcze zostali i się przeszli. Zgodziłam się, bo i tak nie miałabym wyboru, ponieważ powiedział, że jak się zgodzę, to pójdziemy do kawiarni, która jest otwarta. Zgodziłam się, ponieważ wiedziałam, że będzie tam gorąca czekolada. A ja ją wręcz kocham.

- Co chcesz do picia?- Spytał się mnie chłopak.

- Gorącą czekoladę.- Powiedziałam bez chwili zastanowienia. Na samą myśl o tym pysznym napoju oblizałam usta.

Do czasu aż obsługa nie przyniosła naszych napojów siedzieliśmy w ciszy.

- A więc...- Odezwałam się pierwsza- Co ma być w Wigilię?

- Nie powiem ci.- Powiedział.

- Ray, proszę...- Przysunęłam się do niego bliżej.

- Nie.- Rzekł stanowczo.

- Proszę.- Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się szeroko, ale i kusząco.

- Nie.- Cofnął swoje krzesło do tyłu, oddalając się przy tym ode mnie o parę centymetrów.

- Ygh...Ale jesteś uparty.

- A ty niecierpliwa.- Odpłacił się tym samym.

- Wiem.

Po chwili kelner postawił przed nami nasze napoje. Niemalże od razu zatopiłam usta w czekoladowej cieczy, co się skończyło ma tym, że poparzyłam sobie wargę.

- Powoli. Nikt ci tego nie zabierze.

- Nie byłabym tego taka pewna. Trzeba bronić takich dobroci jak to. Nie wiem, kto wymyślił to cudo, ale jestem mu bardzo wdzięczna, że odkrył tą pyszność.- Powiedziałam oblizując wargi.

*23:30*

- Masz jakieś plany na jutro?- spytał się mnie Ray kiedy przechodziliśmy przez jedną z alei.

- Poza spędzeniem wieczerzy z rodziną to nie. A co?

- A nic tak się pytam.

- Podejrzane... A no okey.

Resztę spaceru spędziliśmy w ciszy. Chłopak odprowadził mnie pod sam dom.

- Do zobaczenia za niedługo.- Powiedział całując mnie w policzek, kiedy staliśmy już pod moim domem

- Dobranoc, uważaj na siebie.- Udałam się w stronę wejścia.

W korytarzu zdjęłam buty i kurtkę, i po cichu udałam się do pokoju.

- A ty gdzie się skradasz?- Spytał się mnie mój brat.

- Mike! Wystraszyłeś mnie.

- To co się boisz? Co przeskrobałaś?

- Nic. Byłam ze znajomymi na lodowisku.

- Do 23 godziny?

- Tak, jakoś wyszło. A teraz przepraszam, wymyśliłam się na ziewanie- ale chciałabym się położyć spać.

- Dobranoc młoda.

- Dobeanoc, wielkoludzie. Pewnie rano to mnie zabije za tego wielkoluda, ale no cóż. Lubię go wkurzać.

Inna niż wszystkieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz