*Po lekcjach*
- Wracamy razem do domów?- Spytała się mnie Vera.
- Wybacz, ale nie. Dyrektor poprosił mnie, abym zjawiła się u niego w gabinecie.
- Jasne rozumiem.
I poszła.
Szybkim krokiem udałam się do gabinetu dyrektora. Weszłam do niego, wcześniej pukając.
W środku siedział starszy mężczyzna, Chris i Rey.- On mnie dzisiaj prześladuje czy co? Dzień dobry.- Przywitałam się.
- Witaj, Sasho. Proszę usiądź.- Wskazał na fotel po drugiej stronie biurka.
- Nie dziękuję, postoję.
- No dobrze. Nie chcę ci zajmować całego popołudnia dlatego zacznę od razu. Chciałbym, abyś została Chrisa i Rey'a korepetytorką, ponieważ mają oni zagrożenie z prawie wszystkich przedmiotów. A ty mam nadzieję, że im pomożesz.- Zakrztusiłam się własną śliną.- Oczywiście nie chcę ciebie do niczego zmuszać, ale o ile dobrze wiem od twojej mamy chciałabyś pójść na dobrą uczelnię. A to ci pomoże.
- Niby jak?
- Dostaniesz dodatkowe punkty za pomoc w wolontariacie. Daję ci czas do końca tego tygodnia, abyś się namyśliła. To wszystko możesz już iść.
- Do widzenia.- Odpowiedziałam i udałam się w stronę wyjścia od razu zatrzymał mnie Ray.
- Słuchaj nie trudź się, poradzę sobie z nauką. Nie potrzebuję twojej pomocy.
- Sadząc po tym co mówił dyrektor to jednak potrzebujesz mojej pomocy. Jakim cudem masz zagrożenie z prawie wszystkich przedmiotów, przecież to musi liczyć się z cudem.*Ray*
Gdybyś wiedziała jak to jest kiedy musisz przez cały dzień opiekować się chorą matką i pracować na utrzymanie siebie, jej i młodszej siostry, nie byłoby to dla ciebie takie zadziwiające.
- Po prostu nie obchodzą mnie oceny.- Powiedziałem obojętnie.
- Ale że aż tak!? Przecież to tylko debil mógł dostać takie oceny.
- Albo osoba, która nie ma czasu na naukę, ponieważ ciągle pracuje. Jesteś za mała, żeby to zrozumieć.
- No to mi wytłumacz!
- Nie...- Powiedziałem i ją wyminąłem.Dziewczyna jeszcze krzyczała coś za mną, ale ją olałem.
Przeszedłem przez czarną druszkę i wszedłem do domu.
- Braciszek!- Przytuliła się do mnie mała dziewczynka.
- Cześć Suzu. Wiesz jak mama się czuje?
- Nie rozmawiałam z nią dzisiaj jeszcze. Cały czas śpi.
- No dobrze. Idź do swojego pokoju, a ja przygotuję dla nas obiadek.
- Oki.- Pobiegła w podskokach do swojego pokoju.
Dobra szybki obiadek i do pracy.
Przygotowałem omlety i poszedłem po siostrę i mamę.- Mamuś obiad stoi na stole.- Głaskałem ją po głowie.
- O już jesteś Ray, jak było w szkole?
- Dobrze.
- A co z ocenami?
- Nic nowego...
- Ray proszę cię zajmij się szkołą, poradzimy sobie z Suzu. I tak dużo już dla nas zrobiłeś.
- Słyszałaś lekarza. Ktoś musi być ciągle przy tobie.
- Ray! Popraw swoje oceny proszę.
- Niby jak?
- Idź na korepetycje.
- Dobrze wiesz, że za one się płaci, a nam ledwo starcza na jedzenie i twoje lekarstwa.
- A szkoła nie organizuje zajęć dodatkowych?
- Nie proszę nie tylko nie korki z nową. Będę pośmiewiskiem przez nią. Niby są, ale...
- Ray, proszę cię zrób to dla mnie. Teraz najważniejsze jest dla mnie, abyś w miarę dobrymi ocenami ukończył tą szkołę.
- Pomyślę, a teraz chodź na obiad, bo Suzu czeka.- Pomogłem jej wstać z łóżka i poszliśmy do stołu, gdzie siedziała moja siostra.
Po skończonym posiłku odprowadziłem mamę do łóżka i zabrałem się za wkładanie naczyń do zmywarki. Później wyszedłem z domu i ruszyłem do pracy.
- Cholera mam tylko 15 minut, aby tam dojechać, przecież to jest na drugim końcu miasta. Dobra Ray uspokój się, bo masz coraz mniej czasu. Ehhh...no nic. Może nie dostanę jakiegoś wielkiego ochrzanu od szefa, jeśli spóźnię się kilka minut.
*Po dojechaniu*
- No wreszcie Ray, można wiedzieć, co tak długo?
- Przepraszam musiałem zająć się...- Przerwał mi.
- Nie obchodzi mnie to. Mamy dzisiaj duży ruch, więc szybko bierz się do roboty.
*Sześć godzin później, 22:40*
Właśnie obsługiwałem ostatnich klientów, kiedy zadzwonił mój telefon. Kątem oka zobaczyłem kto do mnie dzwoni. To mama, przecież wie, że jeszcze pracuję.
- Halo?- Powiedziałem kiedy przyłożyłem telefon do ucha.
- Cześć Ray, wiem, że teraz pracujesz i dlatego chciałabym ciebie jakoś odciążyć...- Od razu jej przerwałem.
- Dobrze wiesz, że nie możesz wykonywać żadnych zadań potrzebujących wysiłku.
- Wiem i dlatego wpadłam na inny pomysł.
- Jaki?- Spytałem zaciekawiony.
- W całych kraju jest prowadzona organizacja i...
*Sasha*
- Pierwszy dzień szkoły mam już za sobą, teraz powinno pójść już z górki. No właśnie powinno, a jak to pewnie będzie? Ehhh...za rok matura, nauczyciele będą na każdej lekcji przypominało, że mamy mało czasu do matury, i że w ciągu roku nie przygotujemy się do napisania egzaminu. Może i kilkoro uczniów nie będzie obchodziła matura, ale nie muszą nam za każdym razem tego powtarzać.
Z zamyśleń wyrwała mnie mama.- Sasha zejdź do nas na chwilę.
Po chwili byłam już w salonie, mama siedziała na sofie, od razu się do niej dosiadłam.
- Jest nowa rodzina, która potrzebuje naszej pomocy. To matka z dwójką dzieci, starszym chłopcem i małą dziewczynką. Mają na imię...- Przerwałam jej.
- Pomogę ci.- Powiedziałam bez zastanowienia.
- Bardzo mnie to cieszy, moja córeczka.- mama cmoknęła mnie w policzek- Pierwsze spotkanie z tą rodziną mamy w sobotę o 16.
- Zawsze jest tak późno?
- Zazwyczaj tak, ale w ciągu dnia sporo rodzin musi jeździć do szpitala na badania. A co myślałaś, że one są z samego rana?
- Tak, bałam się, że nie pośpię sobie za długo.
- I tak nie pośpisz, bo ci pobudkę zrobię.
- Nie proszę tylko nie to.- jęknęłam.
Moja rodzicielka zaśmiała się.~~~~~
Jak myślicie co to będzie za rodzina, której mają pomóc Sasha i jej mama?
CZYTASZ
Inna niż wszystkie
RomansaDo szkoły w Polsce dochodzi nowa dziewczyna, która od razu przykuwa uwagę nie jednego z chłopców. Sasha to opalona siedemnastolatka po jej wyglądzie można stwierdzić, że nie jest stąd, tylko z cieplejszych krajów. Czy dziewczyna odnajdzie się w nowe...