Do szkoły w Polsce dochodzi nowa dziewczyna, która od razu przykuwa uwagę nie jednego z chłopców. Sasha to opalona siedemnastolatka po jej wyglądzie można stwierdzić, że nie jest stąd, tylko z cieplejszych krajów. Czy dziewczyna odnajdzie się w nowe...
- Hej!- Usłyszałam z telefonu, kiedy odebrałam połączenie.- Gotowa jesteś?
- Gotowa, na co?
- Mówiłam ci o tym w szkole. Jutro wybieramy się na łyżwy.
- Aha, okey. Będziemy tylko my czy ktoś jeszcze?
- No wiesz będzie...Mike, Chris i...
- I?- Dopytywałam zaciekawiona.
- Ray.
- No i co z tego, że on będzie? Serio? W ogóle mi to nie przeszkadza, że on będzie, wręcz przeciwnie. Bardzo mnie ucieszyło, że on będzie. Chociaż pewnie w Mike'u rozbudzi się głodne zwierzę nazwie ,,Chronię moją siostrę, nie zbliżaj się do niej."- Wybuchnęłam niepochamowanym śmiechem.
- Sasha, to nie jest zabawne. Serio się boję, że dojdzie do rękoczynów.
- O czym ona mówi, jakie rękoczyny? O czym ty mówisz? Jakie rękoczyny? Boisz się, że się pobiją.
- Ty w ogóle mnie słuchałaś?
- No tak w połowie.- Przyznałam się.
- Ehhh... Mówiłam, że jutro jedziemy z Chrisem, Ray'em i Mike'm idziemy na łyżwy.
- O której?
- Koło siedemnastej, wszyscy się mamy spotkać przy galerii, a później razem pójść na lodowisko.
- Oki. To widzimy się jutro?
- Tak. Ubierz się ładnie.
- Niby czemu?
- No wiesz, jazda łyżwami, z trzema ciachami. Czego chcieć więcej?
- Z dwoma, trzeci to mój brat, więc tak średnio do niego zarywać.
- Który?- Usłyszałam w jej głosie przerażenie.
- Mike.
- Uff, to dobrze. Ale od kiedy?
- W zasadzie od zawsze, ale my się dowiedzieliśmy w wakacje w tym roku.
- Chwila to wasi rodzice ukrywali tą tajemnicę przez tyle lat?
- Tak. Kiedy byliśmy dziećmi razem się bawiliśmy, śmialiśmy się, a po siedemnastu latach dopiero się o tym dowiedzieliśmy.
- Jak tak można? Ukrywać prawdę przed dziećmi, przez tyle lat.
- Normalnie, pewnie bali się, że to coś zmieni w naszej przyjaźni między mną a bratem.
- To Ray, nie miał o co być zazdrosny. Uff.
- Co!? Ray był zazdrosny o...oo...mnie?
- Tak, zawsze jak z nim rozmawiałam to mówił, że go szlak trafia, kiedy widzi ciebie i Mike'a razem.
- Ale dlaczego ja? Tyle dziewczyn ma, a to mnie ten zaszczyt kopnął.
- Sasha, on się w tobie zakochał na zawał. Myślisz czemu tak olał Stephanie?
- Bo ma kogoś na oku?
- Tym kimś jesteś ty! Więc nie zmarnuj tej szansy.
- A co jeśli to będzie jakiś jego żart?
- Jak można z kogoś żartować kogo się kocha? Sasha, przemyśl to.
- Okey, to widzimy się jutro.
- Mhm...
- Ta dziewczyna jest niemożliwa. Ale w sumie to dobrze mieć taką przyjaciółkę.
*Kolejnego dnia*
- W co ja mam się ubrać? Vera mówiła, abym ubrała się jakoś ładnie, ale sukienki nie założę, bo mi będzie w niej niewygodnie jeździć łyżwami. Chyba zdecyduję na to.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i udałam się w stronę wyjścia, wcześniej informując rodziców o moim spotkaniu.
Jest dopiero piętnasta, więc postanowiłam, że przejdę się po okolicy. Chodziłam bardzo krętymi ścieżkami starając się za każdym razem zapamiętać charakterystyczne miejsca. Po mojej długiej podróży stałam w dość znajomym mi miejscu. Dopiero po chwili skojarzyłam gdzie jestem.
- To ten park, w którym spotkałam tego mężczyznę, a później po raz pierwszy poznałam Chrisa i Ray'a. Minął od tego wydarzenia ponad rok, a ja mam wrażenie jakby to wydarzyło się dopiero co.
- Witaj Sasha.- Usłyszałam za plecami.
- Emmm... dzień dobry? Skąd wiesz jak mam na imię i kim ty jesteś?
- Może pójdziemy do kawiarni napić się gorącej czekolady? Jest zimno, a to nie jest krótka historia.
- Dobrze.
Udaliśmy się do pobliskiej kawiarni zamówiliśmy nasze napoje i usiedliśmy przy stoliku w głębi sali. I zaczęliśmy pić nasze cudo.
- Jak ja kocham ten napój. Ten słodki ciepły smak. Idealne na mroźne dni.
- A więc..?- Dopytywałam.- Znaczy przepraszam, nie chcę być wścibska.
- W porządku, nic się nie stało. Już ci wszyscy mówię.- Upił łyk swojej gorącej czekolady.Kojarzysz tego mężczyznę co siedział rok temu ma poszarpanym kocu?- Kiwnęłam niepewnie głową.- To byłem ja. Dzięki tobie i twojemu wielkiemu sercu poznałem świat z innej strony. Po...- przez chwilę się zastanowił- śmierci mojej żony, dwa lata temu, zmieniłem się nie do poznania, przez co straciłem nie tylko miłość mojego życia, ale i inne bliskie mi osoby. Szukałem pocieszenia w alkoholu, imprezach, nie patrząc na to, że przez moje zachowanie mogę zranić wiele ważnych mi osób, jak i pogorszyć mój stan zdrowia. Przez mój wiek, bo przyznajmy się nie jestem najmłodszy, ponieważ mam 76 lat, takie dawki alkoholu mogły porządnie mi zaszkodzić. Borykałem się z alkoholizmem przez wiele lat. Czasami było lepiej, a innymi czasy gorzej. Wszystkie pieniądze wydawałem na kolejne butelki, nie zważając na to, że zaraz nie będę miał za co opłacić mieszkania. Rodzina często mi mówiła, abym rzucił picie, że to tylko nieszczęście przynosi, i ja chciałem bardzo tego dokonać, ale nie potrafiłem. Kiedy nie wypiłem jednej butelki w ciągu dnia byłem agresywny. Ludzie bali się mnie. Przez co byłem samotnym starszym człowiekiem.
- Współczuję panu, ale jednego nie rozumiem, dlaczego opowiedziałeś mi swoją historię? Przecież jestem zwykłą nieznajomą.
- Chciałem ci pokazać, że nie ważne jak bardzo by się walił świat, to przyjdzie ktoś, aby ci pomóc. Nie ważne czy jest to ktoś nieznajomy czy nie.
~~~~~~ Taki pisany na szybko rozdział, ale nie chciałam, zostawić was bez niczego w święta. Nie wiem kiedy będzie kolejny. Postaram się go wrzuć jeszcze w tym tygodniu, ale nic nie obiecuję.