Do szkoły w Polsce dochodzi nowa dziewczyna, która od razu przykuwa uwagę nie jednego z chłopców. Sasha to opalona siedemnastolatka po jej wyglądzie można stwierdzić, że nie jest stąd, tylko z cieplejszych krajów. Czy dziewczyna odnajdzie się w nowe...
Oglądaliśmy z rodzicami film, gdy nagle tata wyłączył telewizor.
- Sasha musimy ci coś powiedzieć...Bo my przeprowadzamy się.- powiedział ostatnie zdanie na jednym wydechu.
- Kiedy wyjeżdżamy?- powiedziałam obojętnie.
- Za tydzień...
- Aha Okey.
Było mi to obojętne. Z resztą w tej szkole i tak nie miałam życia. Byłam tak zwaną ,,kujonką" od zawsze zależało mi, aby pójść na dobrą uczelnię, a ponieważ nie byliśmy jakoś najbogatsi musiałam za wszystko sama zapracować. Dlatego od ponad roku pracuję, aby mieć pieniądze na życie w przyszłości. Wiem mam jeszcze dużo czasu do pełnoletności, ale lepiej dmuchać na zimne. Co nie?
- Idę do siebie.- powiedziałam wchodząc na górę.
Teraz jak tak myślę o tej przeprowadzce to najbardziej szkoda mi będzie opuścić Mike'a. Jak się domyślam nie wiecie kto to. Otóż Mike to mój najlepszy przyjaciel. Znamy się od małego. Praktycznie tylko on mnie przytrzymywał, abym się nie wypisała ze szkoły. Postanowiłam do niego od razu zadzwonić.
- Hej Sashuniu.- powiedział wesoło chłopak.
- Cześć...- odparłam trochę smutno.
- Wszystko dobrze?- spytał z troską w głosie.
- Możesz do mnie zaraz przyjść?
- Jasne! Będę u ciebie za pięć minut.
- Ok. Dzięki.
*Pięć minut później* Usłyszałam dzwonek do drzwi, nie miałam siły otworzyć mu drzwi. Po chwili wchodził po schodach, pewnie mama mu otworzyła. Po chwili usłyszałam kroki do mojego pokoju, kiedy był już u mnie, od razu podszedl do mnie i mnie przytulił.
- Sash coś się dzieje?
- Bo ja... -przełknęłam ślinę, która od dłuższego czasu zbierała mi się w ustach- wyjeżdżam.- powiedziałam a z każdym kolejnym słowem coraz bardziej łamał mi się głos.
- To nic za kilkanaście dni wrócisz i będzie to co dawniej.
- Mike, ty nie rozumiesz. Przeprowadzamy się z rodzicami do innego kraju.
- Kiedy jedziecie?- spytał z powagą, ale i także że smutkiem w głosie.
- Za tydzień...
- To idziemy na lody!- rzekł łapiąc mnie za rękę i schodząc na dół.
To jest zadziwiające jak ten chłopak potrafi być ciągłym optymistą. Złapałam kurtkę w locie i założyłam buty. Poszliśmy do pobliskiej lodziarni, gdzie pracowała mama Mike'a.
- Dzień dobry.- przywitałam się z kobietą.
- Witaj Sasha. Niech zgadnę to co zwykle?- spytała wyjmując dwa rożki od lodów.
- Tak.- powiedzieliśmy zgodnie.
Po chwili trzymaliśmy nasze lody. Ja miałam czekoladowo- waniliowego, a Mike truskawkowo- malinowy.
Usiedliśmy na tarasie, jest to nasze ulubione miejsce. Zawsze jest tam cicho, a w tle leci bardzo uspokajająca muzyka. Bardzo lubiłam tutaj siedzieć z Mike'm, czy bez niego. Często przychodziłam tutaj zamawiałam kawę i pisałam teksty piosenek. Ale to chyba temat na inny czas. Mniejsza o to. Na tym tarasie mogłabym siedzieć tutaj cały dzień, w nich i w cale stąd nie wychodzić, ale niestety kawiarnia jest zamykana na noc.
- Mike?- powiedziałam a on szybko odwrócił głowę w moją stronę.- Obiecasz mi, że po mojej przeprowadzce nadal będziemy utrzymywać kontakt i nie zapomnisz o mnie?
- Dobrze wiesz, że ciebie nie da się zapomnieć.- powiedział a ja odruchowo złapałam go za rękę, on jednak szybko ją cofnął.- Mike co się dzieje?- spytałam niepewna.
- Nic. Po prostu martwię się co będzie później... Czy będziemy dalej utrzymywać kontakt... Czy...- przerwałam mu
- Mikey. Co to za odpowiedzi!? Oczywiście, że będziemy. W końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.- pokazałam mu bransoletkę na mojej ręce.- Pamiętasz? Zrobiliśmy je razem kiedy mieliśmy 8 lat. Mam nadzieję, że nadal ją nosisz.
- Oczywiście.- chłopak podwinął rękaw ukazując swoją rękę, na której widniała czarna bransoletka.- To głupie niby mamy 17 lat a czasami zachowujemy się jak małe dzieci.
- To prawda, ale w końcu poznaliśmy się jak byliśmy mali i po prostu niektóre nawyki zostają...
Rozmawialiśmy aż do zamknięcia lodziarni. Codziennie się spotykaliśmy. Nawet nie zauważyliśmy kiedy nastał dzień mojego wyjazdu
*Tydzień później*
- Sasha masz wszystko!?- krzyknęła moja mama z kuchni.
- Tak.- powiedziałam jeszcze raz rozglądając się po pomieszczeniu, później złapałam walizkę w rękę i zeszłam z nią na dół.- Możemy już iść. - Ok.- tata wziął ode mnie torbę i zaniósł ją do samochodu
Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie. Ostatni raz spojrzałam na dom Mike'a do oczu naleciały mi łzy, które szybko wytarłam opuszkiem palca.
- Czasami, aby poczuć się lepiej trzeba porządnie się wypłakać.- powiedziała mama, jednak ją zignorowałam.
*Kilka godzin później*
Całą drogę przesiedziałam ze słuchawkami w uszach. Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy już na miejscu. Staliśmy pod wielkim ceglanym domem.
- Wow- tylko tyle dałam radę powiedzieć.
Moja mama nic więcej nie powiedziała, tylko się uśmiechnęła. Podeszła do drzwi naszego nowego mieszkania i przekręciła kluczem w zamku . W środku była kuchnia składająca się z długiego blatu i wielkiej wyspy kuchennej. Całe pomieszczenie było w odcieniach szarości, czerni i bieli. Nie powiem bardzo mi się to podobało. Obok kuchni był salon w takich samych barwach.
Weszłam po drewnianych schodach na piętro. Za mną stał mój tata z walizką w ręce. Bardzo byłam ciekawa jak wygląda mój pokój. Lecz to co zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
On był niesamowity, nawet moja wyobraźnia nie dosięgała do tego widoku. Szybko przetarłam oczu ręką, ale nic dalej stałam na moim miejscu, w TYM pokoju. - Dziękuję.- przytuliłam ojca i wzięłam od niego walizki.
Wiedziałam, że to tutaj będę spędzała większość czasu na pisaniu tekstu piosenek. Właśnie zapomniałam powiedzieć. Od ponad trzech lat zajmuję się pisaniem tekstów piosenek dla mało popularnych zespołów, którzy dopiero zaczynają swoją karierę z muzyką. Za każda piosenkę dostaję od 30 do nawet czasami 100 randów (2 randy = 1 funt). Praktycznie dzięki pisaniu piosenek będę mogła pójść na uczelnię, o której zawsze marzyłam.
Rozpakowałam walizki i schowałam ubrania do wielkiej szafy, wyjmując z niej przy okazji piżamę. Po skończonej pracy, wzięłam przygotowane wcześniej ubrania. Musiałam się nieźle naszukać łazienki, ale później się okazało, że była przy moim pokoju. Brawo dla mnie!
Ciekawi mnie jak to teraz będzie w Polsce. Czy poznam nowych znajomych w szkole. I czy mnie polubią. Ale wiem jedno- jeśli nie chcę, aby historia ze starej szkoły się powtórzyła, muszę się zmienić.