Rozdział siódmy

22.9K 785 87
                                    

Sara

Przełknęłam ciężko ślinę, jak tylko wyłączyłam natrysk pod prysznicem. Procenty krążące w żyłach i obecność Maksa pomogły mi się rozluźnić i złapać lepszy humor, jednak teraz plułam sobie w brodę, że wcześniej nie poszłam do sypialni po czystą bieliznę i ciuchy. Co innego trochę go podpuszczać, a co innego paradować przed nim w samym ręczniku...

– Cholera – mruknęłam do siebie i nabrałam głęboki wdech powietrza do płuc. Następnie wyszłam po cichu z łazienki, trzymając mocno ręcznik przy piersiach.

Sypialnia była zaraz obok kuchni, więc istniała nikła szansa, żeby Maks mnie zauważył... Nie miałam wyboru. Jakoś nie uśmiechało mi się prosić go o przyniesienie mi ciuchów i bielizny.

Ruszyłam szybkim krokiem do pokoju, mając cichą nadzieję, że Maks mnie nie dostrzeże. Może skupiał się właśnie nad rozkładaniem zapiekanki na talerze? Liczyłam na to, skoro wcześniej wydawało mi się, że usłyszałam, jak wyciągał naczynie z piekarnika.

– Czemu się skradasz, skarbie?

Zatrzymałam się w połowie salonu, słysząc za sobą jego spokojny głos. Serce mi przyspieszyło, a po chwili zwolniło, jakby nie potrafiło się zdecydować, jak miało zareagować.

– Muszę się ubrać.

– Musisz? Naprawdę? – mruknął niskim głosem. Podłoga zaskrzypiała, gdy ruszył w moją stronę. Chwilę później poczułam jego ciepły oddech na karku. Dostałam od niego dreszczy. – Naprawdę musisz się ubrać?

Przełknęłam ciężko ślinę, drżąc.

Robił to specjalnie!

– Sam kazałeś mi się ubrać w coś wygodnego – odparłam zachrypniętym głosem i szybko dodałam: – Panie.

– Ale kiedy brałaś prysznic, wszystko sobie przemyślałem... Doszedłem do wniosku, że najwygodniej będzie ci nago, skarbie – szepnął mi do ucha.

Właśnie straciłam resztkę rozumu.

– Żółty oznacza „potrzebuję przerwy", czerwony oznacza „koniec zabawy" – dodał, owijając ramię wokół mojego pasa. Przyciągnął mnie stanowczym ruchem do siebie. Poczułam na pośladkach, jak bardzo był twardy. – Powtórz.

– Żółty to przerwa, czerwony koniec. A jaki kolor oznacza „zacznijmy zabawę"? – zapytałam, jednocześnie puszczając ręcznik; zsunął mi się z piersi i upadł na panele.

Maks mruknął gardłowo do mojego ucha, przez co ponownie zadrżałam. Po plecach przebiegły mi dreszcze. Musiałam zacisnąć uda, żeby uspokoić mrowienie pomiędzy nimi.

– Zielony, skarbie, ale dzisiaj nie będzie ci potrzebny, bo nie będzie żadnej zabawy – szepnął. – Będę podziwiać twoje ciało, mówić do ciebie, ale cię nie dotknę.

Sapnęłam. Chyba z żalu. Nie miałam pojęcia, co właśnie wyprawiałam i dlaczego chciałam zaciągnąć Maksa do łóżka, ale... to było silniejsze ode mnie.

Ułożyłam dłonie na jego rękach i splotłam nasze palce, po czym uniosłam ramiona. To znaczy – próbowałam to zrobić. Maks był jednak zbyt silny. Napiął mięśnie i nie dotknął moich piersi, czego pragnęłam, tylko cmoknął z niezadowolenia.

– Wiedziałem, że będą z tobą kłopoty. Jesteś uległą – mruknął mi do ucha – ale niesforną.

Poruszyłam biodrami, ocierając się o niego i jęcząc cicho.

– Saro... – W jego ostrzeżeniu wyczułam ostry ton.

– Tak, panie?

– Ty naprawdę się prosisz – mruknął z irytacją. – A ja naprawdę nie jestem ze skały i w końcu przełożę cię przez kolano.

Bez wstydu - Klimatyczni #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz