Sara
Obudziłam się z uśmiechem na ustach i rozciągnęłam się na łóżku. Uchyliłam powieki i spojrzałam w bok – tam, gdzie powinien leżeć Maks.
Miejsce było puste.
Uniosłam się na łokciach i rozejrzałam po sypialni. Zmarszczyłam brwi, bo nie słyszałam żadnego dźwięku oznaczającego, że Maks wciąż był w mieszkaniu.
Westchnęłam ciężko i opadłam z powrotem na poduszki.
Cholera.
Jak tylko do mnie dotarło, że Maksa nie było, umysł zaczęły mi zalewać wyrzuty sumienia, pretensje na własną głupotę i na to, na co mu pozwoliłam.
Dlaczego, u licha, się na to wszystko zgodziłam? Co więcej, sama byłam chętna! Sama to prowokowałam!
Przełknęłam ciężko ślinę i jęknęłam żałośnie, przecierając twarz dłońmi.
Przecież ja taka nie jestem! Od lat mieszkam sama, radzę sobie sama i decyduję o wszystkim sama!
Chyba jakiś kwas wyżarł mi mózg. W piątek w laboratorium musiałam się czegoś nawdychać. Nie było innego wyjaśnienia.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie i podniosłam się z łóżka. Miałam jeszcze ponad godzinę do zajęć, więc wiedziałam, że na spokojnie zdążę wziąć prysznic i zjeść śniadanie. Zadrżałam, gdy poczułam chłód na nagim ciele. Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Najpierw skorzystałam z toalety, po czym wskoczyłam pod natrysk i odkręciłam gorącą wodę. Starałam się nie myśleć o Maksie. Próbowałam skupić się na celu tego wszystkiego, czyli znalezieniu dowodów na niewinność Mikołaja. Maks miał być tylko środkiem do celu, ale... to zaszło za daleko. Nie tak miało być!
Idiotka! Kompletna idiotka!
Nagle po kręgosłupie przeszedł mi przyjemny dreszcz, gdy przypomniałam sobie nasz seks. Jego umięśnione ciało zamykające mnie niemal jak w klatce. Jego usta na moich, jego dłonie...
Cholera!
Umyłam się szybko, ignorując pulsowanie między udami. Stanowczo za mocno reagowałam na Maksa, a nawet na samo jego wspomnienie. To nie było normalne. Ze mną chyba naprawdę było coś nie tak. Cały czas skupiałam się na tej jednej myśli. Musiałam się dowiedzieć, dlaczego tak reagowałam na jego bliskość.
Droga na uczelnie zajęła mi niecałe piętnaście minut, ale wydawało mi się, jakbym tylko mrugnęła i już byłam na miejscu. Pierwsze zajęcia z jednej strony się dłużyły, bo nie potrafiłam skupić się na słowach doktora Rajskiego, a z drugiej czas zbyt szybko leciał, a ja wciąż stałam w miejscu. Nie potrafiłam podjąć decyzji odnośnie Maksa.
– Sara, wracasz do domu, czy może idziesz z nami do parku? Zdążymy na popołudniowy wykład – zapytała Gośka, na co zmarszczyłam brwi i posłałam jej niezrozumiałe spojrzenie. – Ćwiczenia w laboratorium z Nowakową są odwołane, nie wiedziałaś?
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
– To już wiesz. Więc jak? Idziesz z nami?
– Nie, przepraszam, skoro mamy kilka godzin wolnego, to skorzystam z tego i załatwię kilka osobistych spraw – wytłumaczyłam i posłałam jej ciepły uśmiech. – Bawcie się dobrze. Jak wyrobię się wcześniej, to może do was dołączę – rzuciłam przez ramię i wyszłam z sali.
Szybkim krokiem przeszłam przez korytarz, a gdy tylko znalazłam się przed budynkiem, wybrałam numer Jagody. Przyłożyłam telefon do ucha i w zniecierpliwieniu dreptałam w miejscu.
CZYTASZ
Bez wstydu - Klimatyczni #1
Roman d'amourSara postanowiła zrobić wszystko, żeby uratować brata przed spędzaniem reszty życia w więzieniu. Musiała udowodnić jego niewinność, ale... Nie spodziewała się, że zamiast dowodów, odnajdzie zupełnie nowy świat - początkowo całkowicie dla niej ni...