Rozdział drugi

20.9K 814 70
                                    

Maksymilian

Uśmiechnąłem się, widząc jej niepewne skinięcie głową. Wstydziła się rozmawiać na temat pragnień, co skłoniło mnie do myślenia, że była raczej z tych wrażliwych, delikatnych kobiet, które nie potrafiły mówić wprost o tym, czego chciały. Od razu, jak tylko to do mnie dotarło, odezwał się mój instynkt opiekuńczy. Nie chciałem, żeby przypadkiem trafiła na kogoś, kto by o nią nie zadbał.

– Od razu zaznaczam, że pomiędzy nami do niczego nie dojdzie, dopóki nie wyrazisz na to zgody – powiedziałem spokojnym tonem.

Sara była ładna. Bardzo ładna i faktycznie wyglądała młodo. Możliwe, że to przez niemal zerowy makijaż, a może przez delikatne rysy twarzy? Nie byłem pewien, ale intrygowała mnie w jakiś sposób. Druga sprawa była taka, że lubiłem wprowadzać świeżynki do mojego świata. Patrzenie na to, jak rozkwitały i rozwijały własną seksualność, przynosiło mi nieziemską przyjemność.

Przygryzła wargę i uniosła wzrok, krzyżując go z moim.

– Okej – szepnęła cicho.

Uśmiechnąłem się i upiłem łyk piwa, rozpierając się wygodniej na kanapie.

– Skąd znasz Jagodę?

Postanowiłem zacząć ją już teraz powoli poznawać, żeby się do mnie w jakimś stopniu przyzwyczaiła.

– Poznałam ją zaraz na początku studiów. Wracałam zimą z imprezy do akademika na piechotę i Jagoda postanowiła mnie podwieźć. – Wzruszyła ramionami. – Dobrze nam się rozmawiało i dalej już samo poszło.

Uśmiechnąłem się, kiwając głową.

– Zdecydowanie brzmi to jak coś, co zrobiłaby Jagoda – skomentowałem. – Co studiujesz?

– Chemię na Uniwersytecie Śląskim. Powoli kończę magisterkę.

Uniosłem brew z zaskoczenia. Tego się nie spodziewałem. Chciałem ją o coś jeszcze zapytać, ale zdusiłem tę chęć w sobie. Nie powinienem jej tak obcesowo przesłuchiwać.

– Może teraz ty przejmiesz pałeczkę? – zaproponowałem.

Na początku wyglądała na zdezorientowaną, a po chwili zaskoczoną, aż w końcu skinęła głową i uśmiechnęła się delikatnie.

– A ty czym się zajmujesz? – zapytała cicho.

Że też musiała akurat o to zapytać... Chociaż wcale jej się nie dziwiłem, że to była jej pierwsza myśl. To tylko świadczyło o tym, że była ostrożna. Bardzo dobrze.

– Odpowiem na wszystkie twoje pytania, ale moje sprawy służbowe musimy zostawić w spokoju – odpowiedziałem. – Nie robię nic nielegalnego, ale nie mieszam tych spraw z prywatnymi.

Zmarszczyła brwi, a po chwili wypuściła drżący oddech spomiędzy warg. Wyglądała, jakby przestraszyła się własnych myśli.

– Słuchaj, Sara... – powiedziałem spokojnym tonem, nachylając się w jej stronę. – Przysięgam, że jak się lepiej poznamy, powiem ci, gdzie pracuję, ale do tego muszę ci ufać. Nie mogę rzucać tym na prawo i lewo. Dasz mi kredyt zaufania pod tym względem? O wszystko inne możesz pytać, a ja ci od razu odpowiem.

Niepewnie skinęła głową i posłała mi lekki uśmiech.

– W takim razie... Od jak dawna jesteś – przełknęła ciężko ślinę – w tym „świecie"? – Wykonała palcami cudzysłów w powietrzu.

– Niecałe dziesięć lat – odpowiedziałem od razu. – Zaczynałem mniej więcej w twoim wieku. Na początku jednak miałem bardziej... sadystyczne zapędy. – Uśmiechnąłem się nieznacznie.

Bez wstydu - Klimatyczni #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz