Sara
Wybiegłam z sypialni, po czym, czym prędzej i jak najciszej zbiegłam po schodach. Mój plan jak na razie wychodził mi idealnie. Jak tylko znalazłam się w salonie, weszłam do jednej z szafek. Wcześniej ją przyszykowałam, żeby była pusta. Sprawdzałam też wtedy, czy się w niej zmieszczę. Przyłożyłam dłoń do ust, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku, gdy usłyszałam trzask na piętrze.
Chyba Maks uwolnił się z kajdanek.
Serce załomotało mi w piersi, kiedy usłyszałam jego ciężkie kroki. Nie wyszedł jednak z sypialni, tylko zaczął się w niej trzaskać. Przygryzłam wnętrze policzka, zastanawiając się, co dokładnie robi i jak bardzo wyprowadziłam go z równowagi.
Jagoda będzie ze mnie dumna.
Oddech ugrzązł mi w gardle, gdy usłyszałam kroki na schodach. Zmarszczyłam brwi, kiedy do mnie dotarło, że Maks skręcił w stronę kuchni, gwiżdżąc pod nosem. Wyraźnie usłyszałam, jak otworzył lodówkę, a potem włączył czajnik.
On. Mnie. Totalnie. Olał!
Zacisnęłam dłonie w pięści i przełknęłam gulę w gardle. Czułam, jak narastała we mnie frustracja. Chciałam wyjść z ukrycia i go opieprzyć, ale się powstrzymałam.
– Siema, Adam – usłyszałam jego głos z kuchni. – Masz dzisiaj czas? Wyskoczyłbym na jakieś piwo czy coś.
Zazgrzytałam zębami.
– Osiemnasta pasuje, jasne. Przyjadę... Nie, będę sam, Sara zostanie w domu... Tak... Nara – usłyszałam jego kroki. Wyszedł chyba z kuchni, a potem zaczął wchodzić po schodach, znowu gwiżdżąc. Chwilę później usłyszałam trzask drzwi.
W dupie zostanę, a nie w domu!
Wyszłam z tej durnej szafy i ruszyłam do sypialni po ciuchy. Planowałam się ubrać i zadzwonić po Jagodę, żeby po mnie przyjechała. Nie zamierzałam siedzieć sama w domu! Weszłam po schodach i wystawiłam środkowy palec w stronę drzwi z łazienki, w której siedział Maks. Słyszałam szum wody.
Idiota! Ja się starałam dostarczyć nam rozrywkę, a on...
Fuknęłam wkurzona i weszłam pewnym krokiem do sypialni.
To mnie zgubiło.
Sekundę później poczułam na szyi silny uścisk jego dłoni, a przy uchu jego wilgotne wargi. Dyszał ciężko, jakby był wściekły. Przycisnął mnie do ściany, warcząc:
– Tak właśnie myślałem, że długo nie wytrzymasz i do mnie przyjdziesz.
Cholera, wykiwał mnie.
Zanim zdołałam cokolwiek zrobić, podniósł mnie za biodra i przerzucił przez ramię. Ruszył w stronę łóżka, na które mnie bez ceregieli rzucił. Otworzyłam usta, próbując zaczerpnąć wdech powietrza, bo nagle całe wyleciało mi z płuc, ale nie byłam w stanie tego porządnie zrobić, bo skupiłam uwagę na metalu zaciskającym się na moim nadgarstku.
– Pamiętasz, co ci powiedziałem, prawda? – Maks okrążył łóżko i podszedł z drugiej strony, po czym szarpnął moją rękę i przypiął ją do zagłówka. Nachylił się nade mną, jednocześnie przyciskając dłoń do mojej łechtaczki. Potarł ją mocno, bez żadnych emocji na twarzy. – Pamiętasz słowa bezpieczeństwa? Możesz mówić. Wątpię, żebyś była w stanie się powstrzymać. Nawet jeślibym ci zakazał mówienia, ty uwielbiasz łamać moje zasady i mi się sprzeciwiać. – Jego głos był ostry. Dostałam przez niego dreszczy, a do tego dalej bezlitośnie pocierał moją łechtaczkę.
CZYTASZ
Bez wstydu - Klimatyczni #1
RomanceSara postanowiła zrobić wszystko, żeby uratować brata przed spędzaniem reszty życia w więzieniu. Musiała udowodnić jego niewinność, ale... Nie spodziewała się, że zamiast dowodów, odnajdzie zupełnie nowy świat - początkowo całkowicie dla niej ni...