Sara
Z westchnieniem ulgi zamknęłam notatnik i wrzuciłam go do torby. Ostatni tydzień był trudny, a raczej ostatnie tygodnie były ciężkie.
Zabójstwo Kaliny, aresztowanie Mikołaja, sprawa sądowa... Szukanie dowodów i w końcu trafienie do Amnezji.
Maks.
Przymknęłam na moment powieki i przełknęłam ciężko ślinę, po czym podniosłam się z krzesła i wolnym krokiem wyszłam z sali wykładowej.
Z Maksem nie miałam kontaktu przez ostatnich kilka dni. Ostatnia nasza rozmowa miała miejsce w jego samochodzie, gdy we wtorek podrzucił mnie na uczelnię. Uznał, żebyśmy na razie zapomnieli o układzie pan-uległa i skupili się na normalnym poznaniu się. Z jednej strony ucieszyło mnie to, a z drugiej... Sama już niczego nie byłam pewna. Przerażała mnie świadomość tego, że świat BDSM wciągał mnie coraz głębiej, a ja z ochotą na to pozwalałam.
– Sara, idziesz z nami na Mariacką? – zapytał Rafał, zrównując ze mną krok.
Zaprzeczyłam ruchem głowy. Nie miałam ochoty na alkohol, a tym bardziej na zabawę.
– Nie. Wracam do domu i wskakuję do łóżka. Wykończył mnie ten tydzień – wyjaśniłam i posłałam mu przepraszający uśmiech tuż po tym, jak otworzył główne drzwi do wyjścia z budynku i przepuścił mnie przodem.
– Ominęłaś już kilka naszych imprez. Nie daj się prosić. – Uśmiechnął się czarująco.
Westchnęłam ciężko i znów zaprzeczyłam ruchem głowy.
– Jutro idę do pracy, a tak szczerze, ostatnie, na co mam ochotę, to impreza.
– Okej. Może następnym razem uda mi się ciebie namówić. – Uśmiechnął się. – Chyba że po prostu pójdziemy na piwo?
Już miałam mu odpowiedzieć, gdy dostrzegłam Maksa kilkanaście metrów dalej. Opierał się o swój samochód. Przełknęłam ciężko ślinę i otworzyłam usta, żeby powiedzieć Rafałowi, że nic z tego, ale to on nagle krzyknął:
– Maro! Sara znów nas olewa i nie chce iść na imprezę!
– To się da załatwić! – usłyszałam odpowiedź Marka, a sekundę później poczułam, że unoszę się w powietrzu. – Jak nie chcesz iść, to cię zaniosę.
Zatkało mnie. Przeniosłam spanikowane spojrzenie w miejsce, gdzie powinien stać Maks, ale już go tam nie było.
– Marek, puść mnie, do cholery – warknęłam. – Nie idę z wami...
– No nie idziesz, przecież cię niosę. Wyluzuj, Sara.
Otworzyłam usta, żeby na niego krzyknąć, ale nie odezwałam się, nie byłam w stanie. Po plecach przebiegły mi ciarki, kiedy usłyszałam za sobą spokojny, chłodny ton Maksa:
– Panowie, jak kobieta mówi „nie", to oznacza „nie".
Marek natychmiast postawił mnie na ziemi i odwrócił się w stronę Maksa.
– W języku kobiet czasami „nie" oznacza „tak" – rzucił luźno i zarzucił mi rękę na ramię.
– Saro? – Maks wlepił we mnie uważne spojrzenie. – Czy twoje „nie" oznaczało „tak"?
– Nie – burknęłam i spojrzałam na Marka. – Naprawdę nie mam ochoty na imprezę.
– Słyszałeś? – Maks przeniósł ostre spojrzenie na Marka.
Maro się zaśmiał i poczochrał mi włosy.
– Baw się dobrze ze swoim chłopakiem – szepnął mi do ucha. – Trzeba było powiedzieć od razu, że idziesz na randkę – dodał roześmianym tonem, po czym wyprostował się i wlepił spojrzenie w Maksa. – Już ci ją oddaję.
CZYTASZ
Bez wstydu - Klimatyczni #1
RomanceSara postanowiła zrobić wszystko, żeby uratować brata przed spędzaniem reszty życia w więzieniu. Musiała udowodnić jego niewinność, ale... Nie spodziewała się, że zamiast dowodów, odnajdzie zupełnie nowy świat - początkowo całkowicie dla niej ni...