Maksymilian
Potarłem dłonią twarz i ziewnąłem głośno. Zasnąłem zaledwie godzinę temu i niedane mi było pospać ciągiem do rana. Nie dość, że miałem kiepski dzień, to jeszcze ktoś o – zerknąłem na zegarek – dwudziestej trzeciej zaczął mnie zasypywać SMS-ami. Jęknąłem i przewróciłem się na bok, z zamiarem zabrania telefonu i wyciszenia go. Kiedy jednak podświetliłem ekran, od razu zmieniłem zdanie.
Sześć nieprzeczytanych wiadomości od nieznanego numeru.
„Śpisz?"
„Maks?"
„Chyba złamałam zasadę..."
„Nie jestem co prawda pewna, ale..."
„Rany... Jestem taka mokra..."
„I skończył nam się alkohol..."
Przełknąłem ślinę i odblokowałem telefon. Domyśliłem się, kto do mnie pisał. Sara. To było więcej niż pewne. Zanim jednak zdołałem do niej zadzwonić, dostałem jeszcze jedną wiadomość – spowodowała, że żyłka na skroni mi zapulsowała.
„Czy czeka mnie kara, panie, jeśli złamię kolejną zasadę?"
Przekląłem siarczyście pod nosem i zerwałem się z łóżka. Wybrałem do niej numer, jednocześnie zakładając spodnie. Położyłem telefon na komodę, po czym wyciągnąłem z szuflady skórzany pasek i wsunąłem go we szlufki.
Sara odebrała dopiero po czwartym sygnale, czym mnie dodatkowo rozzłościła. Nieważne, jak bardzo była pijana, wyjaśniliśmy sobie, że każdy znał swoją rolę od momentu, w którym nazwie mnie panem.
Dobra, trochę było jednak ważne, że była pod wpływem, ale... byłem niewyspany i dodatkowo zirytowany.
– Będę u ciebie za trzydzieści minut. Oczekuję, że będziesz w mieszkaniu sama, klęcząc przy wejściu. Zrozumiałaś?
– Taaak – czknęła. – Kochanie, chyba musisz się ewakuować, mój pan... – Parsknęła śmiechem. – Chyba się zdenerwował.
Żar zazdrości rozlał mi się po ciele.
– Saro... – warknąłem ostro, wychodząc z sypialni. Zbiegłem po schodach, zgarnąłem z szafki klucze do auta i wyszedłem z domu. – Lepiej, żebyś tylko się ze mną drażniła, bo tak ci złoję tyłek, że przez tydzień na nim nie usiądziesz. – Mój głos był niski, złowieszczy.
Usłyszałem w tle czyjś śmiech i po chwili jakiś huk. Ona naprawdę nie była sama.
– Saro? – ponagliłem ją do wyjaśnień, wsiadając do samochodu. Odpaliłem silnik i wyjechałem z posesji, od razu kierując się w stronę trasy.
Sara zachichotała i mruknęła coś niewyraźnie, raczej nie do mnie.
– Chyba wódka weszła za mocno – wybełkotała.
Zazgrzytałem zębami, mocniej zaciskając palce na kierownicy.
– Ile wypiłaś?
– Eee... stanowczo za dużo.
– Saro, podaj dokładną ilość. Ile kieliszków wypiłaś?
– Ile wypiłam? – zapytała głośno, zapewne swojego towarzysza od kieliszka.
Warknąłem z irytacją. Nienawidziłem się dzielić!
– Kto jest u ciebie?
– Nie mogę powiedzieć, to tajemnica.
CZYTASZ
Bez wstydu - Klimatyczni #1
RomanceSara postanowiła zrobić wszystko, żeby uratować brata przed spędzaniem reszty życia w więzieniu. Musiała udowodnić jego niewinność, ale... Nie spodziewała się, że zamiast dowodów, odnajdzie zupełnie nowy świat - początkowo całkowicie dla niej ni...