Rozdział trzeci

21.3K 749 136
                                    

Sara

Zamarłam w bezruchu. Nagle miałam pustkę w głowie.

Maksymilian wydawał się szczery i dobry. Nie pasował na mordercę, ale co ja tak naprawdę mogłam o nim wiedzieć? Przecież kobiety potrafiły żyć przez wiele lat z psychopatami i nie miały o tym pojęcia, bo odgrywali idealnych mężów i ojców... Mimo to jednak, z każdą upływającą sekundą, czułam się coraz lepiej w towarzystwie Maksa i niekoniecznie było to spowodowane tylko alkoholem.

Przełknęłam ciężko ślinę i uśmiechnęłam się nieznacznie.

– Emm... Dziękuję? – Nie miałam pojęcia, jak zareagować na jego wyznanie. Czułam się zagubiona.

– Proszę. – Uśmiechnął się i chrząknął. – Jeśli przekroczyłem tymi słowami jakąś granicę, powiedz mi o tym. Zwykle staram się mówić o wszystkim wprost. Tak jest o wiele łatwiej i bezpieczniej.

– Nie – zaprzeczyłam natychmiast. – Nie przywykłam po prostu do tak szczerych rozmów.

Przechylił głowę, świdrując mnie spojrzeniem. W barze było jasno, dzięki czemu już na samym początku zauważyłam, że miał jasnozielone oczy z żółtą obwolutą dookoła źrenic. Wyglądały trochę jak kocie.

– Szczerość to podstawa w tego typu relacjach – odezwał się i przesunął językiem po dolnej wardze, unosząc kącik ust. – Mam propozycję, ale jeśli ci się nie spodoba, od razu mi o tym powiedz, dobrze?

Przytaknęłam ruchem głowy, bo bałam się, że jeżeli się odezwę, spomiędzy moich ust wydobędzie się pisk przerażenia. Nie miałam zielonego pojęcia, jak będzie brzmieć jego propozycja i czego będzie dotyczyć. To mnie ekscytowało i przerażało jednocześnie.

– Za chwilę zacznie się sesja w Amnezji mojego znajomego, którego, tak samo jak mnie, kręci kontrolowanie i dawanie przyjemności uległej. Chciałabyś ze mną wrócić do klubu i obejrzeć?

Wstrzymałam powietrze w płucach, bo jednak podglądanie innych jakoś tak niekoniecznie było według mnie fajne, ale...

– Jeśli ci to nie pasuje, możemy po prostu dopić piwo, wymienić się numerami, a ja odprowadzę cię do taksówki.

– Chodźmy – powiedziałam pewnym tonem.

Robię to dla ciebie, Mikołaj.

– Jesteś pewna? – zapytał, spoglądając mi w oczy. – Spięłaś ramiona, Saro, i broda ci lekko drży.

– Tak, jestem pewna. Czy w razie czego, będę mogła wyjść wcześniej?

– Oczywiście – przytaknął od razu. – W każdej chwili.

– W takim razie chodźmy. – Wbiłam w niego stanowcze spojrzenie.

Uśmiechnął się i wstał, po czym wystawił w moją stronę ramię. Podniosłam się z krzesła i objęłam go delikatnie za łokieć. Nie często spotykało się mężczyzn z takimi manierami. Czasami Maks wydawał się taki niepasujący do tego świata...

– Dziękuję, skarbie – mruknął, posyłając w moją stronę zadowolony uśmiech, po czym poprowadził nas do wyjścia z baru.

– Czy takie gesty sprawiają ci przyjemność? – zapytałam, zanim zastanowiłam się, co takiego wydobędzie się z moich ust.

– Wszystkie gesty, które w jakimś stopniu oznaczają, że lubisz moją bliskość i robisz to, co od ciebie oczekuję, bo chcesz, żebym był zadowolony, sprawiają mi przyjemność – odpowiedział bez chwili wahania.

Bez wstydu - Klimatyczni #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz