Rozdział dwudziesty drugi

21.6K 737 43
                                    

Dzień dobry!
Mamy dla Was niespodziankę walentynkową ❤️
Dużo miłości, Kochani, każdego dnia, nie tylko przy specjalnych okazjach :)

Lena & Sandra

🔥🔥🔥

Maksymilian

Uśmiechnąłem się do siebie z satysfakcją, gdy Sara wydała z siebie sfrustrowany jęk. Próbowała dojść, nabijając się mocno na mnie, ale nie potrafiła tego zrobić. Zupełnie tak, jakby jej ciało wiedziało, że tylko ja mogłem ją doprowadzać do orgazmu.

– Poproś ładnie, to może dam ci orgazm – wychrypiałem, zaciskając palce na jej włosach. Szarpnąłem jej głowę do tyłu, unieruchamiając jej biodra dłonią.

Miałem wrażenie, że jaja mi zaraz wybuchną. Już od dłuższego czasu byłem na granicy. Z każdą mijającą sekundą robiło mi się coraz cieplej.

– Błagam, panie, daj mi orgazm – wyjęczała błagalnie, niemal płaczliwie.

– W porządku – mruknąłem, uśmiechając się, po czym się powoli wycofałem i bardzo szybko wypchnąłem biodra do przodu.

Zacząłem się w niej poruszać. Szybko, mocno, niemal bezuczuciowo. Goniłem za własnym orgazmem, ale Sara była już od dłuższego czasu na skraju, więc wystarczyło tylko kilka moich pchnięć, żeby wydała z siebie głośne kwilenie i jęk. Nogi jej zadrżały, a paznokcie tak mocno wbiła w tapicerkę, że chyba zrobiła w niej dziury.

– Tak! Maks! – krzyknęła, targana spazmami orgazmu.

– Moja – warknąłem, wbijając się w nią po raz ostatni. Po ciele rozlała mi się błoga przyjemność, kumulując się w podbrzuszu. Jęknąłem z zadowolenia, kiedy Sara się na mnie jeszcze kilka razy zacisnęła.

Opadłem na fotel i przyciągnąłem ją do siebie za biodra tak, że usiadła bokiem na moich udach. Objąłem jej twarz dłonią i pocałowałem mocno, od razu wkradając się językiem do jej ust. Wolną rękę włożyłem między jej uda i wsunąłem w nią palce, pocierając kciukiem łechtaczkę. Czułem na sobie jej wilgoć i własne nasienie – to doprowadziło mnie do istnego szaleństwa.

– Twoja – zakwiliła. – Na zawsze tylko twoja.

Dołożyłem trzeci palec, przygryzając jej wargę. Czułem zapach seksu w powietrzu i jej podniecenia. Doprowadzał mnie do obłędu.

Chryste...

Wsunęła mi palce we włosy i przyciągnęła jeszcze bliżej siebie. Z pasją oddawała każdy ruch ust i języka, jednocześnie poruszając biodrami, jakby wciąż było jej mało.

– Jesteś niezaspokojona, prawda? – wychrypiałem. – Chciałabyś dojść, co, skarbie?

– Tak – mruknęła i znów się otarła. – Chcę jeszcze... – wydyszała mi w usta.

– Mmm... – mruknąłem niskim tonem, przyspieszając ruch dłoni i mocniej dociskając kciuk do jej wrażliwej łechtaczki. – Możesz dojść, skarbie. Chcę poczuć, jak się na mnie słodko zaciskasz, jęcząc.

Uśmiechnąłem się do siebie, gdy – jak na zawołanie – zadrżała, głośno dysząc. Szarpnęła się i krzyknęła moje imię, by za chwilę zaciskać się mocno na moich palcach.

– Mmm... Cudownie... – mruknąłem z zadowolenia, zabierając dłoń. Przysunąłem ją do warg i zassałem, spoglądając prosto w oczy Sary. Jej smak... – Wyśmienita. Jak zawsze.

Bez wstydu - Klimatyczni #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz