Wywiad z JuliaCaris

56 8 1
                                    

 Poznaliście już Julię i jej historię o niegrzecznej dziewczynie. Albo zagłębiliście się w opowieści o adoratorach? W takim razie poznajcie kulisy pracy nad tymi dziełami. 

- Hej, jak tam samopoczucie?

- Bardzo dobre, dziękuję.

- Może zacznijmy od twojej nazwy. JuliaCaris musi coś znaczyć. Podejrzewam, że Julia to twoje imię, a co oznacza Caris? Jest to tylko twój wymysł czy może z czymś się to wiążę?

- Kiedyś wymyślałam, jak wyglądałoby moje imię i nazwisko, gdybym mieszkała w jakimś kraju anglojęzycznym. Imię zostawiłam, jak jest, za to z nazwiskiem miałam mały dylemat, ale te, które mi się podobały, nie odbiegały od siebie dość daleko - prócz nad Caris, myślałam także nad Care i kilkoma innymi. Połączenie tak przypadło mi do gustu, że postanowiłam posługiwać się pseudonimem i tak nazwałam swoje konto.

- Jesteś na Wattpadzie od 2017roku. Co skłoniło się, by zacząć pisać na tej platformie?

- Zawsze lubiłam patrzeć na to, jak ktoś się zmienia, rozwija. Kiedy widziałam, na przykład, prace ludzi sprzed kilku lat i te obecne, ta różnorodność tak łapała mnie za serce, że sama chciałam jej doświadczyć. Gdy odkryłam Wattpada i zaczęłam na nim publikować swoje teksty, myślałam wtedy, że są świetne, a za kilka lat będę mogła je tylko nieco doszlifować, żeby nadawały się do wydawnictw. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy byłam kompletną amatorką i naprawdę myślałam, że piszę idealnie.

- Aktualnie zakończyłaś pięć tekstów, który z nich był twoim pierwszym i jakie wspomnienia towarzyszą ci, gdy pisałaś tę historię? Wspominasz to dobrze czy raczej źle i dlaczego?

- Moją pierwszą pracą była ,,Porwana przez wilkołaka". Kiedy ją tworzyłam, potrafiłam napisać kilka rozdziałów pod rząd, śmiać się przed ekranem i przeżywać akcję jak nic innego w życiu. Chociaż do opowiadania mam spory sentyment, nadal nie mogę uwierzyć, że tak dobrze bawiłam się przy pracy, która jest kompletną amatorszczyzną. Uwielbiam wspominać dwunastoletnią siebie, kiedy to nie widziałam niczego innego niż swoje pierwsze opowiadanie.

- Na twoim profilu znajdują się trzy romanse oraz dwa opowiadania o wilkołakach. Czy oprócz tych gatunków piszesz bądź chcesz napisać historię z innej kategorii? Np. wampiry czy kryminał?

- Kilka lat temu najlepiej odnajdywałam się właśnie w wilkołakach, teraz już o nich ani nie czytam, ani o nich nie piszę. Za to romanse będą mi towarzyszyć już zawsze - uwielbiam je pod każdą postacią i robi mi się ciepło na sercu, gdy widzę, jak bohaterowie się do siebie zbliżają. Nie znaczy to jednak, że będę umieszczać je we wszystkich swoich pracach - co to, to nie. Warto czasami zrezygnować z czegoś na rzeczy czegoś innego i właśnie dlatego pracuję nad kilkoma powieściami, gdzie nie będzie wątków miłosnych. Jeśli chodzi o gatunki, to na pewno zacznę jeszcze kiedyś fantasy (mam już takie jedno w głowie i będzie tam mnóstwo intryg, zdrad oraz słabości, jakie posiada każdy człowiek - a wszystko doprawione brakiem romansu), myślę też nad postapo i wampirami, ale wszystko wyjdzie w praniu.

- Posiadasz również drugie konto, gdzie piszesz fanfiki. Znajduje się tam one-shot z Lucyfera. Dlaczego akurat wybrałaś ten serial? Czy wiązało się to z tematem konkursu, na który one-shot został napisany?

- Termin konkursu zbiegł się akurat z moim seansem ,,Lucyfera", więc to akurat czysty przypadek. Jednak gdy przeczytałam zasady wyzwania, początkowo myślałam nad zwykłym romansem. Dopiero po pewnym czasie w głowie pojawił mi się cytat z opisu shota i nie mogłam już z tego zrezygnować - przecież jeśli ,,Lucyfer" nie jest idealnym tematem walentynkowym, to co innego? 

- Wracając do twojego głównego profilu, twoja historia "That (not) good girl" ma już prawie 1,50mln wyświetleń. Podejrzewam, że dużo pracy włożyłaś w całą opowieść. Jak czułaś się, kiedy zobaczyłaś taką sporą liczbę?

- Jeśli mam być szczera, początkowo byłam bardzo zaangażowana w tę historię, ale dopiero pod koniec jej pisania zaczęłam odkrywać swój styl i byłam tak pochłonięta tworzeniem innej powieści, że zakończyłam T(N)GG na odwal się. Oczywiście bardzo cieszę się z jej popularności, ale z drugiej strony nie jest to pozycja, która na tak wielki rozgłos zasługuje. Ma wiele luk, płytkich bohaterów i schematyczną fabułę, ale nawet to sprawia, że ją kocham.

- Odbiegając od tematu samych opowiadań, chciałabym cię zapytać, jak wygląda u ciebie proces tworzenia rozdziałów? Jakiego sprzętu korzystasz, jakiej aplikacji i kiedy pisze ci się najlepiej?

- Na samym początku rozpisuję sobie ogólny przebieg rozdziału. Czasami wychodzi inaczej, niźli zaplanowałam, ale wtedy jest tylko ciekawiej. Piszę na telefonie na aplikacji WriterP (bardzo fajna, szczerze polecam). Póki co jestem przyzwyczajona pisać tylko w ciemności, bo bardzo łatwo rozpraszam się rzeczami dookoła (dlatego też nie puszczam sobie muzyki, chociaż do niektórych historii tworzę nawet playlisty), ale mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni. Bardzo dziękuję za zaproszenie mnie do wywiadu, miłego dnia!

Afternoon SHOW - wywiady z autoramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz