Wywiad z Justyną Zawadą - opowiadania inne niż wszystkie

80 7 2
                                    

K: Justyna Zawada to twoje imię i nazwisko, a także nick na wattpadzie. Nie myślałaś nad tym, aby pisać pod pseudonimem?

J: Na wielu stronach posługuję się pseudonimem WritersLullaby. Chociaż nie myślałam o tym, żeby opowiadania też pisać pod pseudonimem. Uważam, że to fajne, jednakże wolę swoje imię i nazwisko :)

K: Jak trafiłaś na wattpada? Co cię skłoniło, by pisać?

J: Na Wattpad trafiłam całkowicie przypadkowo. Było to w maju 2020 roku, wtedy nie miałam pojęcia, co to w ogóle jest. Założyłam konto, bo gdzieś mi się tam przewinęło o tym na Facebooku. Jednakże zaczęłam korzystać dopiero pod koniec lipca. Przeczytałam kilka rozdziałów, przeróżnych opowiadań i postanowiłam, że wrzucę też swoje.

K: Nie licząc wattpada, kiedy zaczęłaś pisać? Masz jakieś zapiski, nieudane projekty?

J: „Maritza" powstała jakieś dziewięć, dziesięć lat temu. Wtedy była to nieco inna historia, pisana do szuflady. Później z mojego komputera zostały usunięte wszystkie zapiski. Oczywiście nie przeze mnie, do tego doszła krytyka najbliższych, więc stwierdziłam, że przestanę to robić. Chociaż zawsze gdzieś tam w głowie miałam, że muszę pisać. No, ale wszystko lądowało w koszu. Trzy lata temu coś mnie tknęło i wzięłam zeszyt, zaczęłam pisać pierwsze zdanie, później kolejne, co zmieniło się w kilka zeszytów. Wieczorami po pracy pisałam inną historię, obyczajową, którą mam zamiar kiedyś przepisać. Chowałam zeszyty w szafie, żeby mój mąż tego nie zobaczył. W końcu po jakimś roku i tak je dorwał i KAZAŁ mi pisać. Na początku nie posłuchałam, ale oczywiście nie wytrzymałam. Stwierdziłam, a co mi tam, spróbuję. Wróciłam do swojego pierwszego literackiego dziecka. Piszę wszystko od nowa i tak oto jest „Maritza".

K: Masz na swoim koncie na razie dwie opowieści. To jest twój pierwszy projekt, jaki opublikowałaś w internecie? Może było coś przedtem, ale usunęłaś?

J: Dwie pierwsze części z mojej serii, to pierwsze opowiadania, jakie gdziekolwiek opublikowałam.

K: Prowadzisz również grupę na Facebooku odnośnie romansów? Skąd pomysł by ją założyć?

J:  W grupie Wattpadowe Romanse i Erotyki jestem Administratorem. Ja prowadzę tylko Bookstagram i swoją stronę autorską na Facebooku.

K: Kiedy po raz pierwszy zaczęłaś czytać romanse?

J: Ogólnie książki zaczęłam czytać już jako nastolatka, aczkolwiek dopiero jakieś siedem lat temu przerodziło się to w nałóg. I czytam w sumie wszystkiego po trochu.

K: Czym się inspirujesz? Masz w otoczeniu kogoś, kto cię motywuje?

J: Jak wiesz, piszę dramat mafijny, ciężko znaleźć inspirację na ulicy. Ja mam po prostu taką wyobraźnię, że ze wszystkiego stworzę historię. Nie czerpię z niczego inspiracji, ani nie wzoruję się na innych autorach. Po prostu piszę to, co mi wpadnie do głowy. Na bieżąco zapisuję pomysły, czasami nawet zdarza mi się to w nocy. Czasami sama się dziwię, co napiszę. Chociażby wziąć przykładowy rozdział z pierwszej części - Krwawa wiolonczela. Nawet mój mąż stwierdził, że mam ZRYTY DEKIEL, jak to przeczytał.

K: Twoje prace zyskują popularność, mają spory odzew, a ludzie komentują i chętnie oddają głosy. Myślisz, aby w przyszłości spróbować swoich sił i wysłać pracę do wydawnictwa?

J: Moje opowiadania są inna niż wszystkie, co może być problemem. Nie są to idealnie wykreowane słodziutkie historie, bardzo różnią się od tych, jakie dotychczas spotkaliśmy w tym gatunku. Jak wiadomo, mafia to jest jedno - porwanie przez szefa, syndrom sztokholmski, ślub i żyli długo i szczęśliwie. To nie dla mnie. Ja piszę coś innego, dramat, gdzie wątek romansu jest tylko w tle. Wciągam w to wszystko prawdziwe realia, coś, co ma sens, co może się wydarzyć. Więc uważam, że raczej to nie przejdzie, ale kiedyś się nad tym zastanowię. Póki co chcę się skupić na pisaniu dalszych części Rodziny Silvano.

Afternoon SHOW - wywiady z autoramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz