Wywiad z Cherrich - autorka Przebudzenia

51 4 1
                                    

- Hej, jak tam samopoczucie?

- Dobrze. Dziękuję :D Jestem nieco zmęczona, bo niedawno skończyłam ogarniać kilka rzeczy na studia, ale tak poza tym, to czuję się w porządku. Od jutra znowu zajęcia.

- „Przebudzenie” - historia, która podbiła serca wattpadowiczów, doczekała się już dawno wersji papierowej. Jak się z tym czujesz, że nadal ktoś poleca twoją pracę na instagramie, wattpadzie czy TikToku, bo tam wiele razy spotkałam polecajkę fantasy, w której znalazła się twoja praca. Musisz czuć wielka dumę, prawda?

- Czuję! Ogromną. A poza tym stres. Zawsze, kiedy widzę, że na instagramie, wattpadzie, czy chociażby na lubimyczytac (TikToka nie posiadam) ktoś poleca „Przebudzenie”, stawiając je obok książek, które sama czytam, mam wrażenie, że na to nie zasłużyłam. Cieszę się niesamowicie, to oczywiste. Mam jednak tendencję do bycia bardzo samokrytyczną osobą, więc za każdym razem, gdy ktoś wspomina o „Przebudzeniu”, drżę na samą myśl, że zawiodłam tę osobę, że książka nie przypadła jej do gustu. Tak też się w końcu może zdarzyć i to zupełnie normalne.

- Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem? Co cię do tego natchnęło?

- Jak zawsze powtarzam i będę powtarzać, moja przygoda z pisaniem zaczęła się od mojego taty. Gdy byłam mała, opowiadał mi i mojej siostrze wiele wymyślonych historyjek. Byłam zafascynowana tym, jak daleko sięga jego wyobraźnia i jak łatwo można dzięki niej znaleźć się w zupełnie innym świecie. Z czasem sama zechciałam tego spróbować: stworzyć własną historię, którą w przyszłości będę mogła się podzielić z innymi. Fascynować czytelników tak samo, jak mój tata niegdyś zafascynował mnie. Do dziś jestem mu za to bardzo wdzięczna i to właśnie dlatego pierwszą książkę zadedykowałam właśnie jego osobie.

- Na twoim profilu znajdują się opowiadania fantastyczne. Czy któraś z tych prac również będzie wydana, czy raczej to była taka jednorazowa sytuacja i małe marzenie?

- Na pewno nie zamierzam poprzestać na „Przebudzeniu”! Pisanie to część mnie, mam zbyt wiele pomysłów na kolejne historie, aby zamknąć je w szufladzie. Aktualnie planuję, jak i kiedy wydać drugi tom „Przebudzenia”. Później nadejdzie czas na trzeci, finalny tom (mam nadzieję, bo już wiem, że będzie długi), a potem na jedno z opowiadań, które obecnie znajduje się na moim profilu na wattpadzie (możesz zgadywać które ;) ). Potem… potem zobaczymy, co dalej. Mam jeszcze w zanadrzu kilka… dziesiąt rozpoczętych historii.

- Twoi bohaterowie mają swoje unikatowe cechy. Tworząc postaci wzorujesz się na kimś? Na sobie, przyjaciołach, czy może zaczynasz od pustej strony?

- Zabawne, wiele osób o to pyta. Z reguły staram się nie wzorować na nikim, kogo znam, ani tym bardziej na sobie. Nie uważam tego za zbyt dobry pomysł. Ujmę to może inaczej, aby łatwiej było mnie zrozumieć. Tworząc bohaterów danej opowieści, z reguły nie da się uniknąć podobieństw do charakteru ich twórcy. Chcąc nie chcąc, prędzej czy później stanie się jasne, że daną postać cechują podobny humor, system wartości, czy preferencje. Autorowi bardzo ciężko jest stworzyć bohatera, a już w szczególności głównego bohatera, który będzie jego zupełnym przeciwieństwem. Powinien jednak starać się, aby ten bohater nie stał się nim samym. Może to prowadzić do sytuacji, kiedy postać zacznie zachowywać się nienaturalnie, postępować w sprzeczności do tego, jak zachowywała się wcześniej. Jest to jak najbardziej zrozumiałe, ponieważ autor, który widzi w bohaterze samego siebie, zaczyna kierować nim tak, aby zakończenie było jak najkorzystniejsze, pokazać go (siebie) w jak najlepszym świetle. Wielokrotnie spotkałam się z tym, że kiedy zwróciłam autorowi uwagę na to, że jego bohater jest wyidealizowany, ten argumentował to tym, że jego postać jest wzorowana na nim, a on nie popełnia błędów. Nie jest to dobre myślenie. Jeśli chodzi o przyjaciół, na nich także raczej się nie wzoruję. Jak już staram się ich obserwować, analizować ich reakcje, zapamiętywać mimikę. Nigdy nie tworzę bohaterów stricte bazowanych na ludziach, których faktycznie znam, bo jest to podobna sytuacja jak w przypadku wzorowania bohatera na samym sobie. Postaci, w której autor widzi przyjaciela, nie będzie potrafił skrzywdzić, doprowadzić do łez, czy postawić w sytuacji, która szybko stanie się dla niej niekomfortowa. Właśnie dlatego sama staram się zawsze tworzyć moich bohaterów od zera, nadać im ich własne, oryginalne cechy.

- Pisanie to takie twoje hobby. Czym więc zajmujesz się na co dzień? Jak łączysz pisanie i inne zajęcia?

- Aktualnie zajmuję się głównie studiowaniem. Jestem na pierwszym roku studiów magisterskich na filologii polskiej. Pisać staram się w każdej wolnej chwili, ale często nie jest to łatwe, biorąc pod uwagę, że muszę mieć do tego odpowiedni nastrój. Nigdy nie piszę na siłę. Kiedy więc tego nie robię, staram się jak najwięcej czytać. Poza byciem debiutującą autorką, jestem także książkową recenzentką (ig: zakurzona_biblioteka). Jak to mówią, łączę przyjemne z pożytecznym :D

- Jesteś recenzentem u Okiem Autorów. Skąd pomysł i chęci by dołączyć do nich, jako osoba czytająca prace innych?

- Aktualnie jestem recenzentem, który ma przerwę. Do Okiem Autorów dołączyłam na samym początku, kiedy dopiero tworzyła się nasza grupa. Uznałam, że to naprawdę fajny pomysł. Pomyślałam, że będę mogła w ten sposób doradzić niektórym początkującym twórcom z wattpada, co jeszcze byłoby warto poprawić, na co zwrócić uwagę (choć za eksperta w dziedzinie pisania się bynajmniej nie uważam). Cóż… na początku było fajnie, ale potem okazało się, że wzięłam na siebie zbyt dużo. Zgłoszeń przybywało (i z tego, co kojarzę, wciąż przybywa), a nasza grupa przestała się wyrabiać. Jest mi przykro, że wiele osób nie doczekało się swoich recenzji, ale gdybym chciała przeczytać wszystkie zgłoszone opowiadania i je zrecenzować, musiałabym poświęcić temu przynajmniej kilkanaście godzin dziennie. Niemniej jednak, z tego, co wiem, obecnie powstaje coraz więcej profili, które oceniają wattpadowe historie, więc cieszę się, że autorzy mają się do kogo zgłaszać. Mam tylko nadzieję, że twórcy owych opinii są jak najbardziej obiektywni i profesjonalni, jeśli chodzi o ich oceny.

- Prowadzisz również bloga, skąd pomysł by go założyć? Pojawił się on wcześniej niż konto na wattpadzie?

- Mój blog pojawił się dużo później i jest ściśle związany z moją działalnością recenzencką na instagramie. Dodaję na nim dłuższe recenzje książek, które dostaje ze współprac z wydawnictwami. Istnieje zaledwie trzy lata. Na wattpadzie mam konto o wiele, wiele dłużej.

- Na twoim profilu zauważyłam dwie historie. „Pokoje” oraz „Nie pisz więcej słów”. Obie nie mają za wiele części i można powiedzieć, że są urwane. Czy możemy spodziewać się kontynuacji?

- Jeśli chodzi o „Nie pisz więcej słów”, przyznam, że nie mam pojęcia, bo był to swego rodzaju eksperyment, czy byłabym w stanie pisać rozdziały na telefonie. To ciężka historia, która jest pisana bardzo luźnym stylem i która funkcjonuje tylko na wattpadzie. „Pokoje” z kolei to nieco bardziej skomplikowana sprawa, tak samo zresztą, jak skomplikowana jest sama opowieść. To historia, która jest tworzona przede wszystkim z długich, wyczerpujących i skrywających drugie dno opisów. To nawet nie tyle co historia, a jedna wielka metafora, której wydźwięku nie chciałabym umniejszyć, pisząc kolejne fragmenty bez odpowiedniego przygotowania. Rozdziały powstają, wtedy gdy czuję chęć uzewnętrznienia niektórych skomplikowanych myśli. Wierzę jednak, że w przyszłości pojawią się w niej pokoje o naprawdę wielu odcieniach.

- „Zagubiona” to twoja kolejna opowieść fantasy, która oprawą graficzną przypomina bardzo kolejną część z serii „Przebudzenia”. Od dwóch lat nie kontynuujesz jej. Masz na to jakiś większy plan, czy to jest już porzucony projekt?

- Nigdy nie porzucam projektów :D „Zagubiona” to opowiadanie, którego tworzenie byłam zmuszona przerwać, ponieważ chciałam się najpierw skupić na dokończeniu „Przebudzenia”. Nie ukrywam jednak, że miałam tak wiele zapytań o kontynuację „Zagubionej”, że musiałam dodać specjalny rozdział informujący, o chwilowym zawieszeniu tej historii. Od czasu do czasu wciąż pojawiają się komentarze z zapytaniami, kiedy ta zacznie być dalej przeze mnie pisana. Wciąż nie znam na nie odpowiedzi.

- „Kroniki Mervendelr” to opowieść, za którą miałam się zabrać już jakiś czas temu. Różni się od twoich poprzednich opowieści i pojawiają się w nim klany zabójców. Co było inspiracją do stworzenia tej historii?

- Chyba to, że chciałam napisać książkę fantasy z krwi i kości. Taką, w której nie będę miała oporów przed brutalniejszymi opisami, czy mocniejszym językiem. „Czara Kruka”, bo taki nosi tytuł pierwsza część, to takie moje drugie, doroślejsze dziecko - niby młodsza, a jednak starsza siostra „Przebudzenia”. Mam nadzieję, że ci się spodoba :D

- Dziękuję za udzielenie wywiadu. Życzę sukcesów i dużo zdrowia w nowym roku. :D

- Dziękuję! Bardzo mi miło, że mogłam odpowiedzieć na twoje pytanie :D

Afternoon SHOW - wywiady z autoramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz