Wywiad z Valakiria - Historie tłumaczone na Węgierski?

77 16 2
                                    

- Hej, dzięki, że zgodziłaś się na wywiad. Jak się czujesz po nowym roku?

- Bardzo optymistycznie nastawiona. Poprzedni zakończyłam z wielkimi nadziejami, podsumowanie dodało mi skrzydeł, więc 2021 rozpoczęłam z kopyta i ogromną dawką energii. Oby utrzymała się jak najdłużej.

- W 2015 roku postanowiłaś dołączyć na wattpad. Co myślałaś, zakładając konto? Od razu przyszłaś z zamiarem pisania, czy wolałaś najpierw trochę poczytać?

- Zastanawiałam się, czy podołam i czy się nie wygłupię. Nie wiem, skąd miałam przekonanie, że to już bardzo poważne miejsce i wahałam się, czy mam odpowiedni poziom, by startować. Nie było tak źle. Założyłam konto z myślą o tym, że będę publikować, ale minęło parę dni, zanim zdecydowałam się coś wrzucić.

- Valakiria - twoja nazwa wielu może kojarzyć się z Walkiriami. Czy to był właśnie twój zamiar? Inspiracją do stworzenia takiej nazwy była właśnie Walkiria?

- Nie do końca. Nick wymyśliłam dużo, dużo wcześniej, wertując „Silmarilion". Pamiętam, że mój wzrok padł na hasło Valacirca (Sierp Valarów - to nazwa gwiazdozbioru), ale trochę źle przeczytałam, a trochę dołożyłam od siebie, założyłam maila i tak już zostało . Trzymam się tego nicku, bo jest dosyć unikalny i raczej nie mam problemu z loginami. Tylko inni nie do końca wiedzą, jak mnie nazywać i często piszą właśnie Valkiria. Podpisywanie się nazwiskiem, co robię od jakiegoś czasu, chyba wyjdzie mi na dobre.

- Masz już 7 skończonych historii, z czego jedna praca zostanie wydana. Jak się z tym czujesz? W ciągu tych pięciu, no prawie sześciu lat, skończyłaś tyle prac, a jedna z nich ma okazję ukazać się w wersji papierowej.

- Czuję się fantastycznie. Odkąd zaczęłam pisać, nieśmiało marzyłam o tym, by zostać pisarką, ale dużo czasu upłynęło, nim uwierzyłam, że to możliwe, a jeszcze więcej - nim upewniłam się, że naprawdę mogę to zrobić. Teraz apetyt jest ogromny, a plany mnożą się w postępie geometrycznym. By oddać sprawiedliwość, muszę zaznaczyć, że właściwie debiut na papierze mam już ze sobą, chociaż nie w Polsce. W sierpniu jedno z moich opowiadań ukazało się w węgierskiej antologii.

- „Iskra" tak nazywa się opowieść, którą zobaczymy w wersji papierowej. Skąd pomysł na napisanie właśnie takiej opowieści i dlaczego to właśnie ona zostanie wydana?

- „Iskra" początkowo powstała jako opowiadanie w pewien sposób związane z główną historią, którą wtedy tworzyłam. Chciałam za jej pomocą pokazać, jaką siłę może w sobie obudzić nawet ktoś (pozornie) najsłabszy. Bardzo mocno wierzę, że ta tytułowa iskra drzemie w każdym z nas; czasem po prostu jej nie dostrzegamy. Olav, główny bohater, potrzebował wiele czasu i różnych okoliczności, by ją zauważyć. Ja też potrzebowałam czasu, bo przyznaję, że na początku nie do końca poważnie podchodziłam do tej historii. Lubiłam ją (i nadal lubię), jest częścią mnie, ale nie miałam wobec niej wielkich planów. Nie pisałam jej „pod wydanie", ale z potrzeby serca. W procesie szlifowania, gdy dostrzegłam, ilu osobom dodaje siły i  jak wielu Czytelników związało się z Olavem, pomyślałam, że można spróbować posłać ją w świat.

- Skąd wziął się tytuł „Iskra"?

- Nie do końca pamiętam... Możliwe, że pojawił się sam, często tak miewam, ale prawdopodobne też, że wziął się od słów, które ułożyły mi się w głowie na etapie projektowania pierwszego szkicu. Są bardzo ważne - dla mnie, ale i dla całej opowieści. „Twój dar jest jak iskra - może wzniecić wielki płomień za każdym razem, gdy z niego skorzystasz."

- Czy masz w planach wydanie innych swoich dzieł?

- Jak najbardziej. Teraz planuję iść za ciosem i wydawać kolejne książki, chociaż absolutnie nie opuszczam Wattpada. Mam w szufladzie dwie powieści, które chcę dokończyć, doszlifować i wydać oraz kilka pomysłów, które czekają na realizację - nie tylko fantasy. Chcę też kontynuować przygodę na Węgrzech, bo skoro zaczęłam tak dobrze, grzech nie skorzystać.

- „Vera" jest krótką historią, która ma jedynie trzy rozdziały. Nie są one za specjalnie długie i całą opowieść można przeczytać w godzinkę. Czy nie myślałaś nad tym, aby rozwinąć fabułę? Napisać kilka dodatkowych rozdziałów? Opis jest naprawdę interesujący i na pewno powstałaby z tego dłuższa opowieść.

- Och, klasyka klasyki. Często mam tak, że piszę opowiadanie, a Czytelnicy rzucają sakramentalne „kiedy next"  „Vera" początkowo była całkiem zamkniętą historią (i bodaj moim pierwszym podejściem do pisania czegoś krótszego), ale możliwe, że jeszcze ją rozbuduję. Szybciutko po publikacji pojawił się pomysł na prequel (jeśli mogę użyć tego określenia w przypadku tak krótkiej historii), ale muszę to jeszcze przemyśleć. Na pewno nie uda mi się tego zrobić w tym roku. Ale w 2022, kto wie?

- „Szczere serca" to opowieść o mężczyźnie, który szukał swojej narzeczonej. Skąd zamysł nad tak emocjonującą historię?

- Tutaj inspiracją była piosenka Eivør "Í Tokuni". Tak naprawdę głównym pomysłem na tę opowieść, była nie historia Lei i Askiila, ale mgła, skrywająca koszmarną tajemnicę. Kiedy skupiłam się na tym, zaczęłam oglądać zdjęcia (żyłam wtedy miłością do Wysp Owczych i mniej więcej w takich krajobrazach rozgrywała się ta historia), reszta przyszła sama.

- Opowiadanie zostało przetłumaczone również na język węgierski. Dlaczego akurat taki język, a nie np. angielski?

- Bo mam tłumaczkę na węgierski. Współpracuję z jedną osobą, która po prostu przyszła do mnie i powiedziała, że tak bardzo kocha moje pióro i moje opowieści, że chce je przynieść do swojego ojczystego kraju. Ale planuję tłumaczenia również na angielski - tylko w tej kwestii chyba będę myśleć już z wydawcą. 

- Kiedy piszę ci się najlepiej? Późnymi wieczorami, gdy możesz na spokojnie włączyć aplikację do pisania, chwycić kubek z herbatą i pomyśleć, a może znajdujesz czas w tak zwanym międzyczasie?

- Zdecydowanie wieczorami. Od dziecka jestem sową, a wszystkie moje prace od samego początku powstawały po nocach, z reguły w ciemnym pokoju i przy świeczce; herbata jest oczywiście obligatoryjna 😄 Zwykle zaczynam między 21 a 22 i piszę, ile tylko mogę.

- Czy oprócz tekstów, które możemy zobaczyć na twoim profilu, masz gdzieś jakieś inne projekty?

- Tak! Od jakiegoś czasu działam bardzo intensywnie na wielu frontach. Ściśle związane z moim pisaniem są rzecz jasna profile w social media - mam fanpage, od niedawna też Instagrama (którego dopiero się uczę); prowadzę też bloga autorskiego, a fanfiction publikuję na Archieve of Our Own, bo dostałam cynk, że wiele osób lubi to medium. Ogromna częścią mnie jest też działalność w grupie Peopie-, gdzie od wakacji pełnię rolę administratora redaktorów. Piszę sporo tekstów (prowadzę między innymi „Pas startowy", w którym udzielam porad pisarskich); często też tworzę treści wizerunkowe, komunikaty i notki informacyjne. Od tego roku opiekuję się fanpagem Peopie-, działam w naszej grupie na facebooku i razem z innymi administratorkami wymyślam różne akcje. Odbywający się cyklicznie maraton pisarski jest od początku do końca moim pomysłem i sama wymyślam wszystkie formaty oraz zabawy. Jestem również związana z konkursem „Szklane pióra" i pomagam ogarniać wszystko technicznie, tworząc nasze wewnętrzne tabelki i wspólne docsy. Aż dziw, że mam czas na sen 😄

- Na twoim profilu znajdują się dwa fanfiki z Harrego Pottera. Dlaczego akurat ten fandom?

- Bo to fandom, który tak mniej więcej znam. Nigdy nie byłam wielką Potterhead, ale przeczytałam całą sagę kilka razy i to kawał mojego dzieciństwa, wiele wątków kojarzę, więc to ułatwia mi tworzenie różnych smaczków. Powiedzmy, że czuję się najbezpieczniej

- Do ilu wydawnictw zgłosiłaś „Iskrę", zanim ktoś odpowiedział?

- O ile dobrze pamiętam, do dwudziestu. Nowa Baśń odezwała się jako pierwsza.

- Dziękuje, że poświęciłaś mi czas oraz OurTime. Życzymy ci sukcesów i mamy nadzieję, że zobaczymy twoje prace w salonach empiku.

- Dziękuję pięknie. Wszystkiego dobrego dla całego zespołu!

Valakiria

Afternoon SHOW - wywiady z autoramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz