Rozdział IX

386 44 17
                                    


- Widzisz, Ciel? Tak to wygląda. - powiedział Sebastian, pokazując mi po kolei jak włączyć poszczególne funkcje w palce.

Korzystając z chwili wolnego, postanowił przyłożyć się do nauczenia mnie podstawowych czynności, a co za tym idzie pokazać, jak korzysta się z urządzenia, które zaciekawiło mnie na początku. Poza tym zechciał pokazać mi również kilka innych rzeczy w domu, abym zaczął powoli radzić sobie sam. Bądź co bądź na studia mnie ze sobą nie zabierze, a z pewnością obaj będziemy czuć się pewniej, jeśli nabędę podstawową wiedzę na temat codziennego funkcjonowania.

- To nie takie trudne. - zapewnił, włączając magiczny guzik, przez który urządzenie wydało z siebie bulgoczący dźwięk, a następnie jego wnętrze zaczęło napełniać się wodą.

Zaciekawiony klęknąłem na ziemi i obserwowałem przez przeźroczyste drzwiczki, jak woda stopniowo zalewa pranie, a potem jej wnętrze zaczyna wirować.

- To się nie wyleje? - zapytałem, widząc tworzącą się we wnętrzu pianę. - I jak to potem wypłukać?

- Nie wyleje, a wypłucze się samo. Zarówno pralka jak i ubrania, trzeba jedynie ustawić odpowiedni program. Nauczę cię, kiedy to pranie się skończy.

Wyprowadził mnie z łazienki, żebym nie skupił się za bardzo na obserwowaniu pralki. Zostałem poprowadzony na dół, gdzie stanąłem na środku pokoju, podczas gdy Sebastian grzebał w szufladach. Po chwili znalazł to, czego szukał, i zwrócił do mnie.

- To jest telefon, ale to już wiesz. - podał mi urządzenie. - Myślę, że to odpowiedni czas, abyś nauczył się z niego korzystać.

- Co dokładnie robi? - zapytałem, naciskając guzik z boku urządzenia, przez co ekran rozjaśnił się tapetą z obrazkiem zachodzącego słońca. 

- Może robić naprawdę wiele rzeczy. Ma między innymi nawigację, kalkulator, prognozę pogody i google. Dzięki niemu możesz w sekundę wyszukać informacje na temat praktycznie wszystkiego.

- To wszystko w czymś tak małym? - zapytałem, oglądając telefon ze wszystkich stron, jakbym chciał się upewnić, że nadal jest tak płaski, jak mi się wydawało. Po chwili spojrzałem na Sebastiana, mrużąc oczy. - Nie kłamiesz?

- Ani trochę. - zaprzeczył pogodnie. - Sam zobacz.

Stanął obok i przesunął palcem w górę, przez co ponownie ukazał mi się ekran, tyle że tym razem wypełniony małymi ikonkami. Sebastian powoli tłumaczył mi, do czego służą poszczególne z nich, wodząc przy tym palcem po ekranie, aby na żywo zademonstrować mi działanie. Jak się okazało, nie kłamał względem możliwości, jakie dawało urządzenie.
Pokazał mi aplikacje wspomniane wcześniej, takie jak prognoza pogody, kalkulator czy nawigacja, a oprócz tego znalazło się również wiele innych funkcji. Wydawać się mogło, że ludzie wszystkie wynalazki minionych stuleci zamknęli w małym, płaskim prostokącie, zaprzeczając jakimkolwiek prawom logiki. Jakim cudem zmieścili tu tak wiele informacji?
Stosy książek i współczesnych badań zawarte w jednym miejscu. Dostęp do najświeższych informacji był na wyciągnięcie ręki. Nawet coś takiego jak pogoda odnotowywano w czasie rzeczywistym, pomagając przygotować się na zimno lub upał panujące na zewnątrz.

- A gdzie jest ten cały gogel? 

- Google. - poprawił mnie, potem wchodząc w jedną z aplikacji.

Ukazała mi się biała strona z kolorowymi literkami układającymi się w nazwę przeglądarki oraz pole z lupką zachęcającą do wpisania szukanej frazy.

- Wyszuka wszystko, czego będę chciał?

- Powinno. Ma odpowiedzi na miliony haseł. - kliknął pasek z lupką, przez co pojawiła się klawiatura.

Co wybrać? Co mam wyszukać, skoro pierwszy raz w życiu mam możliwość w sekundę znaleźć praktycznie wszystko? Zapewne większość osób wpisałaby cokolwiek, w końcu będą mieli jeszcze dużo czasu, aby sprawdzić wszystko, czego chcą. Dla mnie jednak wybór wbrew pozorom nie był łatwy.
Sebastian tymczasem czekał spokojnie, najwyraźniej też ciekaw tego, co wpiszę. W końcu moje palce przebiegły po klawiszach, wyszukując ważną dla mnie rzecz. Gdy tylko strona się załadowała, a ja ujrzałem, co na niej było, podsunąłem Sebastianowi wyświetlacz pod nos.

- Patrz, najbliższa herbaciarnia jest zaledwie kilometr stąd. - stwierdziłem z pewną nonszalancją.

- Cóż, tego bym się po tobie spodziewał. - westchnął, podczas gdy ja sprawdzałem na stronie sklepu jego asortyment.

- Mają Earl Greya. - znowu podsunąłem mu telefon pod nos, tym razem pokazując obrazek herbaty w ładnym, kolorowym opakowaniu.

- Widzę, że nie dasz mi spokoju. - odsunął telefon od twarzy. - Niech będzie, pojedziemy, ale za tydzień. Jeśli do tego czasu będziesz grzeczny, kupię ci taką herbatę jaką będziesz chciał.

- To umowa?

- Tak, to umowa.

- Niech będzie, stoi. - wyciągnąłem uroczyście dłoń, którą ten z lekkim rozbawieniem uściskał.

- Póki co skup się na telefonie, dobrze? To mój stary smartfon, na razie należy do ciebie. Chcę, żebyś nauczył się z niego korzystać, albo przynajmniej wiedzieć co zrobić, gdyby coś się działo. Potem nauczę cię numeru na policję i pogotowie.

- Jest cały dla mnie? Na własność? - upewniłem się. Coś, co robiło tak dużo, zapewne nie należało do tanich.

- Tak, jest cały dla ciebie. Od razu tylko powiem, że masz nie spędzać przy nim kilkunastu godzin dziennie. Z umiarem, dobrze? To już nie najnowszy telefon, bateria słabo trzyma i system nie ogarnia przy dużej ilości aplikacji, ale na razie powinien ci wystarczyć. Z czasem postaram się załatwić ci coś lepszego.

Wyłączyłem telefon i odłożyłem na bok, po czym spojrzałem na Sebastiana z ciężkim do odgadnięcia wyrazem twarzy.

- Mówisz tak, jakbym miał u ciebie zostać.

- Kto wie, Ciel. Kto wie. - poklepał mnie po ramieniu, po czym udał się w stronę kuchni.

''Kto wie, Ciel''. No właśnie, kto wie? Stopniowo odkrywałem nową rzeczywistość, lecz to wciąż był inny, wrogi świat. Nie brałem pod uwagę, że mogę tu zostać na zawsze. XXI-wiek pełen był możliwości, ale nie czułem się jego częścią. Kim będę, jeśli tu zostanę?

***

W nocy nie marnowałem czasu na sen. Zamiast tego korzystałem z telefonu i możliwości, jakie przede mną otwierał. Ostatni raz postanowiłem zawalczyć o informacje o mnie i moją przeszłość, a raczej przyszłość, która w dużej mierze zależała od moich odkryć.
Mimo dokładnych poszukiwań nie udało mi się jednak znaleźć żadnych informacji. Tak, jak w bibliotece zdecydowany byłem szukać wszystkiego, od spisu firm aż po zdjęcia i drzewa genealogiczne, tak i tu poszukiwałem najmniejszej wzmianki. Nie dowiedziałem się jednak nic nowego, zamiast tego jeszcze bardziej pogrążyłem się w beznadziei.
Skoro nawet wszechmocny internet nie zna odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, to kto będzie znał? Czy naprawdę będę zmuszony pozostać w tym świecie? Moja nadzieja, przez chwilę poruszona odkryciem telefonu, znów przygasała, tak samo jak moje oczy, które szczypały przez długie wpatrywanie się po ciemku w ekran.
Tym, co tchnęło we mnie nieco życia, była gra. Cichutkie, ale wyraźnie słyszalne dźwięki gitary akustycznej, które łagodnie odbijały się od ścian sypialni. Gdybym spał, zapewne nie zdołałby mnie obudzić, lecz teraz nie było opcji, aby do mnie nie doszedł. Wiedziony pokusą udałem się cicho do salonu, gdzie zastałem Sebastiana. Siedział na kanapie przy lampce nocnej dającej przyjemne, ciepłe światło, i na starej gitarze wygrywał proste melodie.
Gdy przysiadłem obok, jego wzrok automatycznie skierował się na mnie, jednak nie przestał grać. Wręcz przeciwnie, mimo że nie patrzył na struny, idealnie w nie trafiał, bez krzty fałszu kontynuując grę.

- Czemu nie śpisz? - zapytał, gdy podciągnąłem nogi do klatki piersiowej, opierając na nich głowę.

- Jakoś nie mogłem. - skłamałem, obserwując go.

Jego oczy skierowały się w stronę okna. Rozgwieżdżone niebo widoczne przez balkonową szybę uspokajająco dawało znać, że wszystko dobrze i świat na chwilę pogrążył się w ciszy. Zło i agresja życia przycichły, zastępując negatywne emocje zbawiennym ukojeniem.

- Powinieneś spróbować zasnąć. - powiedział, zamykając oczy.

Jego palce wciąż błądziły po strunach, tak jakby od maleńkości był przyzwyczajany do gry na instrumencie. Dorastał wraz z nim i przez wszystkie lata nauczył się bez patrzenia trafiać w kolejne dźwięki.

- A ty, Sebastianie? Nie pójdziesz spać? - zapytałem cicho, jakby głośniejszy szmer mógł zaburzyć spokój tej chwili.

Na moje pytanie otworzył oczy i w czerwonych, lekko zamglonych tęczówkach odbiło się światło lampki. Pierwszy raz widziałem go tak pochłoniętego przez własne myśli. U mojego demona naturalne było, że nie może znaleźć się w stanie apatycznym. W końcu był wyższym bytem bez większych emocji czy odczuć, które mogły wprawić go w taki nastrój. Obecny Sebastian był jedynie człowiekiem i najwyraźniej zbierał myśli, oddając się zajęciu, które zapewne było dla niego relaksujące.

- Masz rację, też się położę. - schował gitarę do pokrowca i zmierzwił mi włosy, powracając do bycia osobą, którą mogłem poznać przez czas, jaki spędziłem w tej rzeczywistości.

Czar nocy prysł, jego miejsce zastąpiła zwykła ciemność. Może to i lepiej? Niepokoiła mnie smutna nuta, jaką przybrało przypadkowe, nocne spotkanie oraz utwory, które grał Sebastian.
Wstałem z kanapy i ostatni raz na niego spojrzałem, a on, tak jak sądziłem, znów stał się taki jak zawsze.

- Dobranoc, Sebastianie.

- Dobranoc, Ciel.

CZAS PRZESZŁY || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz