Rozdział XXIV

280 38 19
                                    


- Hm? Kółko zainteresowań? Po co mi jakieś kółko? - zapytałem, idąc obok blondyna. 

Chłopak przedstawił jedną z reguł rządzących szkołą, która polegała na tym, że każdy musiał uczęszczać na jakieś pozalekcyjne kółko zainteresowań. Zapewne był to krok w stronę pozornego poprawienia poziomu szkoły, jak i zasiedlenia gównianych kółek zainteresowań, na które nie marnowałby czasu żaden zdrowo myślący nastolatek. 

- Zgadza się. - potwierdził z uśmiechem chłopak.  - W sumie to po nic, takie są zasady. Nie martw się jednak, kółek jest sporo i to w różnych godzinach, na pewno wybierzesz coś dla siebie. 

- Dobra, jakie to są kółka?  -westchnąłem ciężko, przyjmując ten fakt do wiadomości. Znacznie bardziej jednak wolałbym poświęcić tą dodatkową godzinę na coś bardziej wartościowego i przede wszystkim nieprzymusowego. 

- Jest ich naprawdę wiele, teraz nie pamiętam wszystkich. Na pewno kółko tańca, śpiewu, rysunku... - zaczął wyliczać chłopak. - Ja chodzę na kółko modowe. No wiesz, omawia się tam jakieś pokazy, style, obecne trendy. Mają wiśniową colę za free. 

- Czemu akurat to kółko? Nie wierzę, że chodzisz tam tylko po to, żeby się napić czegoś słodkiego. 

- No cóż, myślę nad byciem projektantem albo modelem. 

- Jeszcze wczoraj mówiłeś mi, że zamierzasz po szkole założyć pole poziomek i zatrudniać nielegalnie imigrantów, a z zarobionych pieniędzy kupować kolejne pola, aby na końcu stać się głową przemysłu poziomkowego. Z takim podejściem to ty prędzej wylądujesz pod mostem, niż znajdziesz jakąś robotę. - przeciągnąłem się leniwie, podwijając rękawy różowej bluzy. Madame Red nie znała sposobu na odbarwienie ubrań, więc nieraz zakładałem na siebie owoce mojej pomyłki. - Zapisz mnie tam i miejmy to z głowy. 

- Jesteś pewien? Warto przejrzeć ofertę kółek, być może coś trafi w twoje zainteresowania... - zaczął, co dość brutalnie mu przerwałem. 

- Po prostu mnie zapisz. O której to i kiedy? 

Zapytałem, jednak przez dłuższy czas nie dostałem odpowiedzi na swoje pytanie. Wtedy właśnie skierowałem wzrok na blondyna, który swoją mało podzielną uwagę ulokował w pewnym czarnowłosym mężczyźnie. Nauczyciel, który przez blondyna w ostatnim czasie był niezwykle napastowany wzrokiem i zapewne myślami, stał obecnie na korytarzu, najpewniej mając dyżur. Spokojnie popijał kawę, zza okularów omiatając korytarz spojrzeniem złotych tęczówek. 

Kanalia jaką znałem z XIX wieku obecnie wydawała się być sympatią blondyna, który nie ukrywał, że wpatruje się w nauczyciela jak w obrazek. 

- Alois, to nie wyjdzie. - szepnąłem mu przy uchu, co najwyraźniej pomogło mu wrócić do rzeczywistości. 

- Jak nie wyjdzie, jak wyjdzie. Patrz, ale najpierw potrzymaj. - wepchnął mi do rąk kilka książek, po czym udał się na podbój serca nauczyciela.

Postanowił zrobić to w ten sposób, że przechodził obok, zaraz pod nosem mężczyzny udając potknięcie. Nim zdążył jednak upaść, Claude wykazał się niezwykłą zwinnością, łapiąc go w pasie, co uchroniło blondyna przed upadkiem. 

- Uważaj, Alois. Patrz pod nogi. - pomógł mu ponownie stanąć, jednak po tym chłopak wciąż nie odsuwał się na zbyt dużą odległość. - Wszystko dobrze? 

- Wszystko dobrze, profesorze. - na twarzy nastolatka wykwitł naprawdę radosny uśmiech, spojrzenie jasno błękitnych tęczówek wypełniło się iskierkami, a następnie zostało utkwione w obiekcie westchnień. 

CZAS PRZESZŁY || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz